3#Sekret

Mama upuściła kubek...

-Em...- Wzdychała- To sprawa między nami.
-To ja już pójdę... - stwierdził Steven.
Złapałam go za rękę. 
-Nie idź. - poprosiłam
Nwm czemu,  ale nie chcę,  żeby poszedł...
Uśmiechnął się.  Ja się zarumieniłam. Czemu się rumienię. Mama przerwała moje zamyślenia.
-Dobrze więc.  Siadajcie. - stwierdziła.
-Twój tata jest klejnotem. To klejnot Rose kwarc.  Jest pierwszym klejnotem z wyraźnym podobieństwem płci męskiej.  Potem urodziłaś się ty.  Chcieliśmy wieść spokojne życie.  Chcieliśmy byś była bezpieczna.  Nikt poza nami nie wiedział o tym.  Jedynymi osobami to byłam ja,  Granat,  Perła, mama Stevena i Ametyst. A teraz także wy.
-Klejnoty wiedziały?!- zszokował się Steven
-Tak...
-To czemu nikt mi nic nie powiedział?! - byłam bliska płaczu.  Oszukiwali mnie.
-I jak to się stało,  że nie utracił on fizycznej formy?  - Spytał Steven.
- Po kolei- stwierdziła mama-
Powinnam może zacząć od początku.  5657 lat temu tata służył  Różowej Diament.  Powstał na ziemi. Parę lat później miał za zadanie być na zwiadach na ziemi.  I wtedy rebelianci zaatakowali. Schował się. Dużo osób utraciło formę.  Zaczął uciekać i wpadł na las.  Spodobała mu się przyroda i stwierdził,  że ucieknie. Zamieszkał w najbliższej wiosce.  Pewnego dnia spotkał rebeliantów. Nie chciał dołączyć. Chciał mieć spokojne życie. Zaprzyjaźnili się. Pewnego dnia spotkał mnie.  I się zakochał. Dowiedziałam się o sekrecie. Ale nie chcieliśmy mieć dzieci.  Baliśmy się co się stanie. Kiedy mama Stevena zaszła w ciąże, my również zapragneliśmy mieć dziecko. Przy jej 8 miesiącu zapytał się jej o radę.  Powiedziała cudowne rzeczy,  że my też chcieliśmy. Kiedy urodziła zniknęła. I to nas wstrzymało z decyzją. W końcu stwierdziliśmy,  że jesteś dla nas ważniejsza. Zaszłam w ciążę. Urodziłam cię.  Nie byłaś klejnotem,  więc stwierdziliśmy,  że skoro ja cię urodziłam,  a byłam człowiekiem,  to ty też nim będziesz bez żadnych mocy.  Klejnoty też doszły do tego wniosku. Ale kiedy krzyknęłaś... To nie był przypadek.  Jeden z mocy taty było blokowanie mocy krzykiem. Potrafił zablokować danych przeciwników na jakiś czas. Ale ponieważ ty nie kontrolujesz mocy to to był przypadek. Nie umiesz na tyle, by zablokować czyjąś moc na dłużej niż 10 sekund. Dlatego zerwałaś jej moc.
-Czyli przez cały czas byłam okłamywana?!- krzyknęłam
-To nie tak...  Ja... - zaczęła się jąkać mama.  Wybiegłam. Pobiegłam wprost na plażę.  Była miejscem spokoju. To tu pierwszy raz spotkałam Stevena i pierwszy raz się z nim zaprzyjaźniłam. Pierwszy raz się z nim złączyłam... O wilku mowa...
-Connie! - Przybiegł Steven. - Wiedziałem,  że cię tu znajdę.
Uśmiechnęłam się lekko. On usiadł przy mnie i mnie objął. Zaczął mnie pocieszać. Zarumieniłam się.
Parę godzin przegadaliśmy.  Potem ja musiałam iść. 
Gdy wróciłam do domu ominęłam rodziców. Nie chciałam z nimi gadać...  Nie chciałam z nikim gadać.  Tylko Steven mnie rozumiał. Ciężko mi było zasnąć. W końcu jednak zasnęłam.
                     Steven
Connie źle to odebrała.  Rozumiem ją,  choć akurat tak nie miałem. Zawsze mnie wspierała.  Czas bym ja zaczął ją wspierać.  Wszedłem do domu. Klejnoty były złe,  że uciekłem.  Olałem to.  Mam ich już dość.
Najpierw nie mówią mi prawdę choć obiecały,  a teraz jeszcze to! Ludzie!  Mam 14 lat!  Niedługo 15!  Nie jestem już małym dzieckiem! Położyłem się na łóżku. Po chwili obudziła mnie Ametyst. Trzasnęła lodówką i zaczęła jeść kanapkę z olejem silnikowym. 
Spojrzałem na nią.
-Na mnie nie patrz. To nie ja cię pilnuję. Perła chciała,  bo lubi jak śpisz. - mówiąc to pokazała chytry uśmieszek.
Obejrzałem się.  Za mną stała Perła.
-Ametyst! - krzyknęła
Ametyst się zaśmiała chytrze i poszła do pokoju.  Powiedziałem Perle by mnie nie podglądywała.  Odeszła.  A ja zasnąłem. Wtedy poczułem,  że ktoś mi się przygląda.  Perła.
Wstałem. Zeszłej na dół. Perła była ździwiona.
-Choć spać- powiedziała.
-Idę- stwierdziłem.
Ona nic nie odpowiedziała.  Ja podszedłem do drzwi i ona zrozumiała.  Chciała mnie zatrzymać,  ale nie zdążyła. Wszedłem do pokoju i poprosiłem łóżko. Wtedy się pojawiło.  Położyłem się i usnąłem.

                Mały bonusik
                     Granat
Wyszłam z pokoju.  Widziałam przyszłość.  I miałam rację. Od razu wzrok padł na lodówkę. Była upaćkana olejem silnikowym. Perła stała przed drzwiami.  Nie wiedziała co zrobić. I mnie zauważyła. Chciała coś powiedzieć,  ale zamknęłam jej buzię palcem. Ona się ździwiła
- Robiłaś co mogłaś. Tak miało być...
-Ale co miało być? - Perła nie kryła ździwienia.
-On już wie...
__________________________________
Dziękuje za czytanie!
Słów:689
Next pewnie jutro!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top