14#Wtajemniczona połowicznie
Przez jakiś czas nic się nie działo. Ametyst zbliżyła się do Tygryski. Natomiast mnie wciąż nie lubiła. Było mi przykro. A ja wciąż byłam fuzją. Przywykli do mnie. Często kontaktowałam się z Rose.
Pomagała mi bardzo, a to było nie lada wyzwanie zważywszy, że śniły mi się koszmary. Czasami Koszmar mylił się z rzeczywistością.
Pamiętam jak śniło mi się, że Ametyst stała się zła i chciała mnie zaatakować.
Obudziłam się i sama zaatakowałam. Niestety przez to jeszcze bardziej się odsunęliśmy. Perła jest po obu stronach. A Granat... Chyba się martwi. Ciągle jest nie obecna. I przez to ja zaczynam się martwić. Pewnego dnia Tygryska poszła szpiegować.
Ametyst nie chcąc na mnie patrzyć, poszła do Vidalii. Perła była w pokoju. Granat pewnie też. Nie wiem gdzie poszła. Było późno, więc poszłam spać.
~~~
Było ciemno. Nagle oślepił mnie blask. Upadłam. I pojaśniło się. Zobaczyłam jak przez mgłę Czerwoną. Wszędzie był czerwony dym. Obok niej była Akwamaryn. Nikogo nie było. Nie wiem czemu, ale wiedziałam co tu robię. Czerwona nas zaatakowała. A ja z nią walczę. Wtedy spojrzałam na ręce. Były innego koloru. Ten kolor był dziwny. Nie wiedziałam jak go opisać i wtedy poczułam ból. Nastąpiła ciemność.
~~~
Obudziłam się z krzykiem i płaczem. Cała się aż trzęsłam. Nikogo nie było w domu.
Przykro mi, że to widziałaś
Spoko, Rose.
Zaczęłam się uspokajać.
I co teraz?
-A co ma być? - zapytałam
Ciszej. Nie mów na głos, bo ktoś cię usłyszy.
Sorki. Może powinnam powiedzieć o tym Granat? Nie wiem co robić.
Może powinnaś pogadać z Granat. Ja w żaden sposób cię nie ochronię. A tak bardzo chcę. Ale nie zdradzaj co widziałaś. Tylko powiedz, że ci się śnią koszmary.
A co jeśli spyta ile? Jak mam jej powiedzieć, że większość nie miałam dzięki tobie?
Nijak. Dlatego powiedz jej o mnie. Ale nie mów nikomu innemu. A w szczególności Perle i Gregowi. Bardzo ich zraniłam...
Uśmiechnęłam się.
-Hej... - właśnie Granat wyłoniła się z drzwi.
-Hej. Granat? - Bałam się jak jej to powiedzieć.
Nie bój się.
-Tak? -spytała Granat.
-Usiądź, proszę. - poprosiłam wskazując na łóżko.
Usiadła.
-Granat. Ja już nie wiem co robić... Pamiętasz jak zachowywałam się dziwnie i spytałam co by było gdyby? To nie było gdybanie...
Uśmiechnęła się lekko i zaraz przestała.
-Wiem. Domyśliłam się- stwierdziła.
-No i przyśniło mi się coś co będzie w przyszłości. Ja to czułam. A to nie była fajna wizja. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co mam robić, ale po rozmowie z tobą uspokoiłam się. I tamtej nocy... - urwałam. Nie wiedziałam co powiedzieć.
Dasz radę.
Granat się odwróciła. Powinnam dokończyć.
-Przyśniła mi się Rose...
Była ździwiona. Spojrzała na mnie.
-To tylko sen... - stwierdziła
-Nie. To nie był sen. Znaczy był, ale nie do końca. Ja z nią gadałam. Ja to czułam. Od tamtego czasu ciągle z nią gadam...
Granat zaczęła się martwić.
Ma mnie za wariatkę...
To normalne. Jest w szoku.
-Nie możesz dać jakiegoś znaku?
Nie wiem. Tylko z Stevenem udawało mi się przesyłać znaki poprzez sny. Ale nie mogłam nawet się w nich pojawiać. Wasza fuzja. To dzięki niej gadamy. A teraz skup się. Zapytałaś mnie na głos...
Granat wyglądała na bardziej ździwioną.
-Ups... Wymsknęło mi się. Ja po prostu gadałam z Rose...
-Ja sama nie wiem. Może po prostu ona nie istnieje. Po prostu wmuwiłaś sobie, bo nie chciałaś być sama.
-Wcale nie. Ugh. Albo kiedy kłóciłam się z Ametyst. Przestałam bo Rose mnie poprosiła.
Milczała.
Eh...
Już wiem. Powiem ci coś co tylko ja mogłam wiedzieć. Kiedyś zostałam sama z Granat. Siedzieliśmy przy ulubionym drzewie Perły - wiśni. Robiliśmy w dwójkę piknik i było fajnie. Potem chcieliśmy poćwiczyć. Nie chcący zniszczyliśmy drzewo Perły. Ja użyłam leczniczych mocy i naprawiłam go jak umiałam. Obiecałyśmy, że nikomu nie powiemy... Myślę, że uwierzy.
-Na pewno?
Tak
-Mamy dowód, Granat.
Granat wyglądała na zaciekawioną. Wciąż jednak milczała.
-Powiem coś, co tylko Rose mogła wiedzieć.
Granat zaciekawiła się bardziej.
-Byliście sami na pikniku i zniszczyliście drzewo Perły. Ona użyła leczniczej mocy i zrobiła co umiała. Obiecaliście, że nikt się nie dowie.
-Rose... Ale... Jak... Jak to możliwe? - spytała
-Nie do końca wiem. Wiem tylko, że kontaktowała się że Stevenem przez sny, ale nigdy nie mogła się z nim zobaczyć. Tylko ja mogę ją zobaczyć.
-Łał
-Wiem. Nie mów nikomu o Rose. Proszę.
-Spoko.
-No i Rose mnie wspiera. Jestem jej wdzięczna. Szczególnie, że ostatnio mam często koszmary, które stara się maskować.
-To dlatego zaatakowałaś Ametyst.
-Tak. Śniło mi się, że jest zła. Ale ostatni sen... To też wizja. Ja to widziałam. Nie należała do przyjemnych. Nie wiem czy powinnam mówić ci jakie były te wizję. Teraz już nic nie rozumiem. Nie wiem, co będzie jeśli ci powiem. Czy mnie ostrzegają przed tym, abym nie mówiła, czy odwrotnie.
-Ja rozumiem. Nie zawsze jest łatwo. Wasza fuzja jest nie zwykła. Możliwe, że potraficie przewidywać tak jak ja.
-Jak to?
-Steven jest diamentem. A Connie tylko to wzmacnia. Skoro to widzieliście, to znaczy, że to jest bardzo ważne. Musieliście to zobaczyć. Teraz tylko wy możecie to zrobić. Widzicie coś, czego ja nie mogę zobaczyć. Coś co ma związek z Czerwoną. Na was ta blokada nie działa. Na razie nic nikomu nie mówcie. Zobaczymy co dalej.
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Next: w piątek
Średnio ta część się mi podoba. Ale musi tak być.
Słów: aż 878 XD
Więc do za dwa dni!
Bye! ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top