Rozdział 24
,,Pluń na wszystko, co minęło: na własną boleść i na cudzą nikczemność...
Wybierz sobie jakiś cel, jakikolwiek i zacznij nowe życie.''
Bolesław Prus
Następnego dnia Jens z samego rana wyszedł pobiegać, a ja w tym czasie postanowiłam wyjść po świeże pieczywo, żeby przygotować śniadanie. Nie wiedziałam, o której godzinie wrócił z Senseless, ale było to na tyle późno, że zdążyłam już zasnąć. Rano wspomniał tylko, że udało mu się zapanować nad sytuacją ze zdjęciami, więc nie dopytywałam o szczegóły.
Przed wyjściem włożyłam czarną czapkę z daszkiem Jensona i spięłam włosy w kok. Było to moje pierwsze opuszczenie kryjówki, odkąd uciekłam z domu. Cóż, słowo ucieczka wprawiała mnie w zakłopotanie, bo dużo bardziej wolałam myśleć o tym jako o wyprowadzce, ale przecież nie wprowadziłam się do Jensona na stałe, więc to słowo także gryzło się z moim sumieniem. Może mogłabym nazwać to zwyczajną wycieczką, taką spontaniczną i pełną wrażeń. W końcu udało mi się zwiedzić nowe osiedle, choć to również było duże naciągnięcie faktów, bo wprawdzie nawet nie zwróciłam uwagi na otoczenie, gdy tutaj jechałam.
Ostatecznie mogłam uznać, że była to wycieczka duchowa, bo podczas krótkiego pobytu tutaj, poczułam się znacznie lepiej. Zupełnie ozdrowiałam i nabrałam sił. Czy było to durne zaślepianie faktów? W rzeczy samej. Czy gdybym powiedziała komuś z miasta, że odbywam podróż duchową na Crost pomyślałby, że jestem naćpana lub zwyczajnie chora psychicznie? Być może, ale miałam to gdzieś.
Gdy wyszłam z budynku, naciągnęłam daszek czapki nieco niżej, by ochronić oczy przed promieniami słonecznymi. Musiałam przyznać, że dzień zapowiadał się na wyjątkowo piękny. Lubiłam takie beztroskie poranki, gdy nie gonił mnie czas i mogłam w spokoju obserwować pędzący wokół świat. Z tyłu głowy mimowolnie pojawiła się myśl, by odwiedzić moje ulubione miejsce i w spokoju delektować się słońcem.
Rozejrzałam się, by zorientować się w terenie i rozpoznać, w którą stronę zamierzałam pójść. Jenson oczywiście wytłumaczył mi, gdzie dokładnie znajduje się piekarnia, jednak ta mała informacja zdawała się już dawno ulecieć z mojej pamięci. Oczywiście doskonale pamiętałam zdarzenia z życia, które wydarzyły się dziesięć lat temu, ale informacja o tym czy powinnam pójść w prawo, czy w lewo, zdawała się nigdy nie zostać przy mnie wypowiedziana.
Mój wzrok na moment zatrzymał się na moim samochodzie. Cieszyłam się, że wciąż stał w miejscu, w którym go pozostawiłam. Nie chciałam urazić Jensona własnymi obawami, więc tylko podczas jego nieobecności regularnie sprawdzałam przez okno, czy mój ukochany samochód został już skradziony. Na szczęście wciąż był obecny, a nikt podejrzany nie kręcił się w jego pobliżu.
Gdy już miałam sięgnąć po telefon w poszukiwaniach drogi do piekarni, zamarłam, zatrzymując spojrzenie na pojeździe stojącym naprzeciwko mojego po drugiej stronie ulicy. Świat na moment zwolnił, gdy przez otwartą szybkę Walter Davis patrzył prosto na mnie. Nie wiedziałam, jak długo wlepialiśmy w siebie badawcze spojrzenia, bym w końcu ruszyłam naprzód w jego stronę. Tata zdążył wysiąść z samochodu, gdy ja niemal do niego podbiegłam, ogarnięta złością.
– Czy ty do reszty zwariowałeś? – zawołałam. – Siedzisz w aucie i... – Machnęłam dłonią w kierunku pojazdu i dopiero wtedy zauważyłam w środku policjanta, co wywołało we mnie jeszcze większe oburzenie. – Serio? Wziąłeś ze sobą wsparcie?
– Chyba nie myślałaś, że po tym jak uciekłaś z domu, tak po prostu zamiotę tę sprawę pod dywan? – zapytał, mrużąc oczy. – Moja córka zniknęła, nie zostawiając żadnej informacji o swoim miejscu pobytu. Policja przeczesała całe miasto w poszukiwaniach.
Przewróciłam oczami, słysząc jego formalny ton. Zdawałam sobie sprawę, że w tej chwili nie rozmawiam z własnym ojcem, a porucznikiem Walterem Davis. Wiedziałam również, że z dwojga złego to oblicze było tym gorszym.
– Napisałam Bailey, że jestem bezpieczna – oznajmiłam, patrząc w bok. – Nie musiałeś tego robić.
– Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo nadużyłem swoją pozycję, by dowiedzieć się, gdzie jesteś? – rzucił ostro, na co od razu na niego spojrzałam.
– Nie prosiłam o to, więc mnie nie obwiniaj. Jestem dorosła i posiadam swoje prawa, jeśli zdążyłeś już o tym zapomnieć. Czy mam je wymienić?
Wściekłość przepełniała nas oboje. Rzucaliśmy do siebie argumentami, wykłócając się o to, kto miał rację i w międzyczasie szukając winnego. Wiedział, że oddam mu każdy jego atak, dopóki będzie zgrywał policjanta, zamiast stać się ojcem. Znałam go zbyt długo, by wiedzieć, że nie odpuści.
– Dlaczego porzuciłaś studia? – strzelił pierwszym swoim pociskiem, trafiając w samo sedno.
Objęłam się dłońmi, ponownie zerkając w bok. Przez kilka sekund milczałam, zanim zebrałam w sobie siłę na wyjaśnienia.
– Ponieważ tam nie pasowałam – odpowiedziałam, przygryzając wnętrze policzka. – Czy kiedyś zapytałeś, czego ja tak naprawdę chcę?
Tym razem to on milczał i zabolało to bardziej, niż mogłam się tego spodziewać.
– Gdybyś zapytał, wiedziałbyś, że tego nie wiem. Wybrałam te studia, ponieważ nie wyobrażaliście sobie, że mogłabym ich nie mieć.
– Wiem, że od dawna nie chodziłaś na uczelnie. Co w takim razie robiłaś w tym czasie? – zapytał, marszcząc czoło.
Jeden z kącików moich ust lekko uniósł się do góry na myśl o miejscu, w którym czułam się doceniana.
– Pracowałam w barze u Charliego – wyznałam, wzruszając bezradnie ramionami.
Przez twarz taty przemknął zawód, który był kolejnym policzkiem. Wiedziałam, że muszę się z tym zmierzyć, nie zważając na to, jak bardzo będzie boleć.
– Chase? – rzucił, żądając kolejnych wyjaśnień. – I Rachel? Co z nimi?
– Rozstaliśmy się z Chase'em po tym, jak pijany wsiadł do samochodu i zostawił mnie samą na drugim końcu miasta – odpowiedziałam, przekrzywiając lekko głowę. – Od dawna nie jesteśmy już parą.
Tata wciągnął gwałtownie powietrze i z całą pewnością miał teraz ochotę przywalić Chase'owi w twarz. Byłam pewna, że przez cały okres trwania naszego związku, miał wielokrotną ochotę go sprać.
– Rachel po tym jak się pokłóciłyśmy, powiedziała, że nie chce mnie znać – wyznałam, ponownie wzruszając ramionami. – Ja także nie chcę jej więcej widzieć. Z nią również od dawna nie mam kontaktu.
– Dlaczego kłamałaś?
Ten pocisk trafił nadzwyczajnie głęboko w serce. To pytanie było tym, z którym najciężej było się zmierzyć. Gnębiło mnie poczucie wstydu.
– Ponieważ się bałam, cierpiałam, nie chciałam nikogo zawieść – wymieniłam cicho. – Byłam przytłoczona, bo w jednej chwili zdarzyło się więcej, niż byłam w stanie udźwignąć.
Analizował każde moje słowo, a ja nie miałam bladego pojęcia, do jakich wniosków dochodził. W tym przesłuchaniu nie mówił nic. Padały tylko pytania, na które musiałam w końcu odpowiedzieć.
– Kim jest ten mężczyzna?
Zamarłam, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Chciałam rzucić się do ucieczki, by nigdy nie musieć odpowiadać na to pytanie. Ale czego ja się spodziewałam? Zostawiłam tak wiele poszlak w swoim pokoju, a poza tym wielokrotni widział kwiaty, które dostawałam od Jensona.
– Ja... – wybełkotałam, próbując znaleźć odpowiednie słowa, ale takie zdawały się nie istnieć.
Kurczyłam się pod badawczym spojrzeniem ojca. Odnosiłam wrażenie, że stałam się tak mała, że niemal niewidoczna.
– Nie mogę powiedzieć – rzuciłam nagle i od razu zdałam sobie sprawę, co najlepszego narobiłam.
Idiotka.
Jego oczy się zwęził, podłapując trop, który bezmyślnie mu podałam na tacy. Zrobiłam pół kroku do tyłu, ale dłoń tata zatrzymała mnie w miejscu. Prychnęłam, bezradnie kręcąc głową i wyszarpnęłam ramię z uścisku.
– Jest kimś bardzo ważnym w moim życiu – wyjaśniłam stanowczo. – Jednak zdaję sobie sprawę, że nigdy go nie zaakceptujesz.
Patrzył na mnie w sposób, w jaki nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło. Zupełnie jakbym była mu obca i wcale nie była jego ukochaną córką. Nie dziwiłam się mu, ponieważ grom informacji, jakie na niego spadły był niespodziewany. I z całą pewnością nie tego ode mnie oczekiwał.
– Rozumiem twoje obawy – Westchnął, po czym dodał ze wzburzeniem: – Jestem na ciebie wściekły i nie zamierzam udawać, że jest inaczej. Jednak pamiętaj, że tolerowałem tego kretyna Chase'a, choć od samego początku uważałem, że na ciebie nie zasługuje. Czy mój sprzeciw cokolwiek tutaj zmieni? – zapytał, choć wcale nie oczekiwał mojej odpowiedzi, bo kontynuował: – W końcu każdy facet będzie lepszy niż Chase Wood.
Widziałam, jak usta taty wykrzywiają się z obrzydzenia na samo wspomnienie o moim byłym partnerze. Mimowolnie uśmiechnęłam się z rozbawienia.
– Nie będę cię namawiał do powrotu, ale... – zamilkł na moment, zerkając mi głęboko w oczy. – Chciałbym, żebyście przyszli razem na kolację. To chyba najwyższy czas na poznanie. Nie uważasz?
– Masz rację – odpowiedziałam cicho. – Przemyślę to i...
– Nie, Erin – Przerwał mi od razu. – To nie jest żadna prośba ani tym bardziej propozycja. Twoja matka jest roztrzęsiona i wzięła urlop w pracy, a Bailey urządziła swoje prywatne śledztwo i oznajmiła, że nie wróci do szkoły, dopóki cię nie znajdzie.
– Przepraszam. To wszystko nie miało się tak potoczyć – wyznałam ze skruchą.
Zacisnęło mi się serce, uzmysławiając sobie, jak wiele krzywdy im wyrządziłam. Jednak od samego początku zdawałam sobie z tego sprawę.
– Ustalimy wspólnie termin spotkania.
Pokiwałam głową, obejmując się ramionami. Odczuwałam lekką ulgę, że to wszystko było już za mną.
– W takim razie będę czekać na wiadomość. Muszę już iść.
– Odezwę się później – obiecał, łapiąc za klamkę samochodu.
– Do zobaczenia.
Powoli się odwróciłam, ruszając przed siebie. Zdecydowanie miałam wiele do przemyślenia. Przerażała mnie wizja wspólnego spotkania Jensona z moją rodziną, ale czy miałam inne wyjście? Zdecydowanie nie, choć mogłam po prostu pójść tam sama. Problem polegał na tym, że wtedy w dalszym ciągu Jenson pozostawałby w moim życiu tylko tajemnicą, a ja od dawna pragnęłam czegoś więcej.
Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam, gdzie znajdowała się najbliższa piekarnia, a następnie ruszyłam w wyznaczonym kierunku. Było to zaledwie za rogiem, więc odbyłam krótki spacer, podczas którego kompletnie nie udało mi się zagłuszyć walczących ze sobą myśli.
Pocieszał mnie jeden fakt – tata wiedział już o wszystkich moich przewinieniach, a przynajmniej o prawie wszystkich.
****
Stałam, wpatrzona tępym wzrokiem w widok za oknem, ściskając w dłoni kubek z kawą. Po rozmowie z tatą całkowicie straciłam apetyt. Stresowałam się na samą myśl o spotkaniu.
– Coś się stało? – zapytał Jenson, wchodząc do salonu.
W żaden sposób nie zareagowałam. Słyszałam jego ciężkie kroki do momentu, aż stanął za moimi plecami. Położył dłonie na mojej talii, przyciągając mnie lekko do swojego ciepłego ciała. Jego usta w ułamku sekundy znalazły się tuż obok mojej szyi, składając na niej krótkie pocałunki. Czułam jak jego mokre włosy, smagają mój policzek, pozostawiając po sobie kropelki wody.
– Widziałam się z ojcem – wyszeptałam, na co Jenson tylko mocniej przycisnął mnie do siebie. – Wie już praktycznie wszystko, ale nie powiedziałam mu, kim jesteś.
Odsunęłam się od Jensona, żeby móc na niego spojrzeć. Wyglądał na niewzruszonego informacjami, jakie mu przekazałam. Nie dziwiło mnie to, bo z naszej dwójki to właśnie ja miałam tendencję do panikowania.
– Dobrze, że masz to już za sobą – odparł, a następnie podszedł do wyspy kuchennej, by zgarnąć z niej kawę. – Jak przebiegła rozmowa?
– Cóż, nie należała do najprzyjemniejszych, ale myślałam, że będzie gorzej.
Mężczyzna skinął głową, biorąc łyk napoju.
– Tata zaprosił nas na kolację. Chce cię poznać – wyznałam, przygryzając nerwowo wnętrze policzka.
– Kiedy?
– Zamierzasz tam pójść? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, patrząc na niego z lekkim oszołomieniem.
– Oczywiście, a ty nie? – rzucił, a na jego twarzy mogłam zauważyć rozbawienie i drwinę.
Milczałam, nie mogąc uwierzyć, że tak łatwo podjął tę decyzję. Nawet przez chwilę nie widziałam w nim zawahania, a przecież w dużej mierze to on starał się utrzymać naszą relację w tajemnicy.
– Nie chcę dłużej tkwić w sieci kłamstw – oznajmiłam w końcu.
– Ja również, skarbie – zgodził się ze mną.
Jenson podszedł do mnie, a następnie złożył pocałunek na moim czole. Posłał mi jeden ze swoich oszałamiających uśmiechów, na co moje serce od razu szybciej zabiło.
– Daj znać, kiedy to spotkanie, gdy wszystko ustalisz – poprosił, po czym wyszedł z salonu, pozostawiając mnie samą.
Być może nie był to aż tak zły dzień. Dostałam szansę, by moje życie mogło znowu być całkowicie normalne. W końcu moja rodzina wcale nie musiała wiedzieć, kim był ojciec Jensona. Sama nie miałam o tym bladego pojęcia, gdy się poznaliśmy.
Liczyłam, że będzie to całkowicie nowy początek.
**********
Będzie mi miło, jeśli zostawicie po sobie ślad w komentarzach i gwiazdkach. :)
Nika
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top