Rozdział 14
,,Bezczynność jest największym wrogiem duszy.''
- Kornelia Stepan
Przekręciłam klucz w zamku i najciszej jak tylko potrafiłam, weszłam do środka, skradając się niczym włamywacz. Buty, które ściągnęłam przed wejściem, odłożyłam na podłogę tuż obok drzwi i ruszyłam przed siebie, stawiając powolne kroki. Choć w moich żyłach wciąż znajdował się alkohol to przez wszystkie wydarzenia w Senseless, mój umysł zaczął pracować na wyższych obrotach.
Stąpałam cichutko w kierunku swojego pokoju z myślą, że jeśli nie narobię zbędnego hałasu, to nikt nie zauważy mojego powrotu. Godzina grała na moją korzyść, ponieważ było około drugiej w nocy, więc domownicy powinni spać. No tak. Powinni...
Przechodząc obok kuchni w jej progu niespodziewanie stanęła Bailey, a moje serce prawie wyskoczyło z piersi. Dziewczyna ściskała w dłoni szklankę z wodą. Jej zaspane oczy ożywiły się na mój widok. Na ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały i to wystarczyło, by młodsza siostra zainteresowała się moją osobą.
– Płakałaś? – szepnęła, najwyraźniej również nie chcąc nikogo obudzić.
Rozchyliłam spierzchnięte usta, by odpowiedzieć, ale od razu je zamknęłam. Nie przygotowałam się na rozmowę z kimkolwiek, a już tym bardziej z Bailey. Nie sądziłam, że o tej porze natrafię na któregoś z członków mojej rodziny. Jednak ta jedna chwila ciszy zniszczyła wszystko... Bailey już wiedziała...
– Ja pierdole – parsknęła z niedowierzaniem. – Ty byłaś w tym klubie!
W tym momencie wszystko runęło. Moja młodsza siostra wiedziała coś, o czym nikt nigdy miał się nie dowiedzieć. Odkryła sekret, który miał na zawsze pozostać tajemnicą tego wieczoru.
– Bailey... – wychrypiałam przez ściśnięte gardło, które wysuszone było na wiór. – Ja...
– Okłamałaś mnie – dokończyła za mnie. – I tatę.
Wyrzuty sumienia uderzyły we mnie natychmiast, jednak sytuacja była na tyle kiepska, że odrzuciłam je na boczny tor. To były moje sprawy, a Bailey wcale nie powinna się w nie wtrącać.
Być może w tamtym momencie, wcale nie myślałam trzeźwo. Być może powinnam załatwić to w inny sposób i nie komplikować spraw jeszcze bardziej. Być może to właśnie przez to wydarzenie, Bailey miała stać się moim cieniem.
– Nie chciałam was martwić – wytłumaczyłam.
Widząc niewzruszoną minę nastolatki, wiedziałam, że to za mało. Musiałam dać jej więcej.
– Rozstałam się z Chase'em... W tym klubie znalazłam się przypadkiem.
Z jej twarzy nie dało się niczego odczytać. Milczała, obserwując mnie ze skupieniem.
– Nie martw się. Nie wydam cię – mruknęła, a następnie wyminęła mnie, idąc w kierunku swojego pokoju.
Wiedziałam, że nie był to koniec. Dziewczyna poczuła się oszukana i z pewnością nie zamierzała tak po prostu odpuścić tego tematu. Postanowiłam nie zadręczać się tym teraz i w końcu zmyć z siebie ślady dzisiejszego dnia. Ciepły prysznic ukoił moje spięte ciało, a dotyk satynowej pościeli utulał mnie do snu. Gdy dostałam wiadomość od Jensona zapewniającą, że z Palmer wszystko w porządku, pozwoliłam sobie odpłynąć do krainy snu. Chciałam, chociaż na chwile o wszystkim zapomnieć.
Nazajutrz cała moja rodzina znalazła się przy stole, by zjeść wspólnie śniadanie. Siostra nie odezwała się do mnie ani słowem, nie uraczyła mnie także spojrzeniem. Byłam dla niej jak duch. Nie zamierzałam wchodzić jej w drogę i liczyłam, że i ona będzie tego samego zdania.
Nie miałam apetytu, więc rozgrzebywałam swój omlet na talerzu. Dużo bardziej pragnęłam w tym momencie kawy. Wiedziałam, że jeśli nie zjem przygotowanego przez mamę posiłku, narażę się na poranną dyskusję na temat prawidłowego odżywiania.
Tata odchrząknął, rozsiadając się wygodniej na krześle. Zerknął na mnie, a następnie na Bailey.
– Moje drogie – zaczął mężczyzna, by zwrócić na siebie naszą uwagę. – Wczoraj w jednym klubie ktoś rozpylił gaz pieprzowy. Prosiłbym, żebyście na jakiś czas omijały kluby, kina i inne tłoczne miejsca.
– Czy wiadomo już coś więcej? – zapytałam, przełykając głośno ślinę.
– Cóż, przesłuchaliśmy właściciela, pracowników i osoby, które były na miejscu. Nikt nic nie widział. Przeglądamy właśnie nagrania z imprezy. Szukamy sprawcy. Ktoś musi za to odpowiedzieć – rzucił sucho.
– Odpowiedzieć? Za taką głupotę można dostać wyrok? – prychnęłam.
Uważałam, że był to tylko głupi żart dzieciaków bez wyobraźni. Nie sądziłam, żeby ktokolwiek miał odpowiedzieć za ten czyn. Chyba nie rozumiałam powagi sytuacji, ponieważ postawa mojego ojca w ułamku sekundy zmieniła się w Porucznika Waltera Davis. Miał poważny wyraz twarzy, gdy łypał na mnie wzrokiem, z którym nie można było dyskutować.
– Erin, tam zginęła dziewczyna. – Dyplomatyczny ton głosu mojego ojca odbijał się echem w mojej głowie. – Została zamordowana – dodał po chwili.
Ktoś zamordował dziewczynę w Senseless...
Nie mogłam w to uwierzyć. Ja tam byłam! Byłam na miejscu zbrodni. Chciałam dowiedzieć się szczegółów. Chciałam wiedzieć, kim była dziewczyna i dlaczego ktoś dokonał tak potwornego czynu. Jakim cudem nikt niczego nie zauważył? Przecież klub był przepełniony po brzegi ludźmi. Wszyscy dobrze się bawili w chwili, gdy ktoś stracił tam życie...
Zrobiło mi się niedobrze, więc prędko wstałam, odsuwając głośno krzesło do tyłu i pobiegłam do łazienki. Nie byłam pewna czy mdłości spowodowała informacja o morderstwie, czy mój kac towarzyszący mi tego ranka. W moim brzuchu działa się istna rewolucja.
– Erin? – zawołała za mną mama. – Czy musimy roztrząsać takie sprawy przy śniadaniu? – warknęła do swojego męża Janet i podążyła moimi śladami do łazienki.
Klęknęłam przy sedesie, a wszystko, co znajdywało się w moim żołądku, postanowiła go opuścić. Oczami wyobraźni widziałam ciało w kałuży krwi, a umysł podpowiadał, że mogłam to być ja...
~~**~~
Jak wrażenia?
Co sądzicie o historii Erin?
I jak sądzicie, jak potoczy się dalej? :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top