Rozdział 1

- Mamo, proszę. - powiedziałam błagalnym tonem.

- Naomi, nie. Jesteś jeszcze niepełnoletnia. Nie możemy zostawić cię samej w domu.

- To jest najbardziej absurdalna wymówka jaką mogłaś powiedzieć. Wiele razy zostawałam sama w domu i jak widzisz nic mi się nie stało. - oznajmiłam zgodnie z prawdą.

- Ale nigdy na tak długi okres czasu.

- Mamo.. - zaczęłam mówić ale przerwała mi w tym.

- Koniec dyskusji, Naomi. Spakuj się, jutro z rana wyjeżdżamy. - powiedziała po czym wyszła z kuchni. Wkurzona poszłam do swojego pokoju.

Jak mogą mi to zrobić? Ja tutaj mam swoich przyjaciół i to z nimi miałam spędzić wakacje, mieliśmy tyle planów. Ale co? Moi wspaniali rodzice wymyślili sobie, żebym pojechała do dziadków na Florydę i spędziła tam całe wakacje. Rozumiecie? Całe wakacje.

Co ja teraz powiem moim znajomym?

Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju weszła moja rodzicielka.

- Przyniosłam ci walizkę. - podała mi ją i wyszła. Ale ona dobroduszna.. Otworzyłam ją i zaczęłam się pakować.

Po niecałej godzinie byłam już spakowana. W mojej walizce były głównie sukienki. Lubię w nich chodzić, czuję się w nich wygodnie.

Następnego dnia wyjechaliśmy z rana. Do dziadków mieliśmy jakieś 4 godziny jazdy samochodem. Założyłam słuchawki i puściłam muzykę. Nie chciałam wchodzić w jakiekolwiek kontakty z rodzicami. Jestem na nich wkurzona.

- Naomi. Naomi! - ktoś wyrwał mi słuchawki. A tym kimś okazała się być moja mama.

- Czego? - burknęłam.

- Jesteśmy na miejscu. Pozdrów od nas dziadków.

- Na prawdę? To nawet nie możecie iść się przywitać? - nie czekałam nawet na odpowiedź, wzięłam walizkę, trzasnęłam drzwiami i poszłam w stronę domu dziadków.

- Naomi, ale ty wyrosłaś. Jaka ty jesteś śliczna. - usłyszałam na wstępie od babci. Jest ona bardzo kochana.

- Cześć babciu. Czy mi się wydaje czy od mojej ostatniej wizyty przybyło ci trochę zmarszczek? - powiedziałam uśmiechając się. Ostatni raz widziałyśmy się, gdy miałam 12 lat. Czyli prawie 6 lat temu. Na moje słowa babcia pokręciła rozbawiona głową.

- Gdzie jest dziadek? - zapytałam nie widząc go.

- Pojechał do państwa Evans. Niedługo powinien być. - pokiwałam głową.

- Twój pokój jest na górze, drugie drzwi po lewo. Idź i się rozpakuj. Ja pójdę wyciągnąć ciasto z piekarnika. - wzięłam walizkę i poszłam w tym kierunku.

Pokój jest bardzo przytulny. Mam tutaj wielkie łóżko, biurko, szafę a nawet balkon. Otworzyłam walizkę i zaczęłam się rozpakowywać. 15 minut później skończyłam i zeszłam na dół.

- Podoba ci się twój pokój? - zapytała babcia.

- Tak, dziękuje, jest piękny. - odpowiedziałam siadając na krześle.

- Cieszę się, drzwi na przeciwko to twoja łazienka. My z dziadkiem mamy tutaj na dole. Oprócz zmarszczek doszły nam też inne dolegliwości, na które cierpią starsi ludzie.

- Babciu.. - zaczęłam mówić, ale przerwał mi w tym wchodzący do kuchni dziadek.

- O, Naomi już jesteś. Chodź tu do mnie, uściskaj dziadka. - powiedział, rozkładając ręce, uśmiechnęłam się i podeszłam do niego, przytulając go.

- Też się cieszę, że ciebie widzę, dziadku.

- Mark, kapelusz. - zwróciła uwagę babcia. Mój dziadek jest fanatykiem kapeluszy, ma ich pełno. Ale babcia nie lubi, gdy nosi go w domu. - Co słychać u Edith i Willa? - kontynuowała.

- Wszystko w porządku. Byłem w przystani, razem z Willem i jego synem naprawialiśmy pomost. - odpowiedział, ściągając kapelusz z głowy.

- Rozumiem. Siadajcie, upiekłam ciasto.

- Co słychać u rodziców? - zapytała babcia, podając nam ciasto.

- To co zawsze. Praca, praca i jeszcze raz praca.

- Musisz ich zrozumieć, Naomi. Ciężko pracowali, żeby osiągnąć, to co mają teraz.

- Cokolwiek. - westchnęłam.

- A chłopaka jakiegoś już masz? - zapytał dziadek, zmieniając temat. Pokręciłam przecząco głową, zajadając się szarlotką babci.

- Chłopacy to idioci. - skwitowałam.

- Dlaczego tak sądzisz? - zapytała babcia.

- Oni myślą tylko o jednym. A kiedy już to zdobędą to się im nudzi i zostawiają dziewczyny. Nie liczą się z ich uczuciami.

- Czy ktoś kiedyś ci tak zrobił, że tak myślisz?

- Nie, babciu. Nie trzeba tego doświadczyć, żeby zobaczyć, że tak jest. Przecież to widać.

- Nie zawsze Naomi, nie zawsze.

Witam Was w moim nowym opowiadaniu. Pierwszy rozdział za nami. Jak Wam się podoba? Piszcie w komentarzu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top