day 3 • flowershop/tattoo parlor au
Day 3 • flowershop/tattoo parlor au
— Wychodzę! — Krzyknął jedynie Satori i nagle w lokalu było 10 razy ciszej.
Shirabu usiadł na krześle i spojrzał na Reona, który też wyglądał na bardziej zrelaksowanego. Oboje lubili Tendou, ale bywał on czasami… dość uciążliwy. Zwłaszcza, gdy cały dzień mówił na tylko jeden temat - o randce z kwiaciarzem Wakatoshim. Gdy zmywał recepcję z samego rana, wychwalał jego ramiona, a gdy robił klientowi tatuaż, rozchodził się na temat tego, jaki to Ushijima nie jest uroczy.
Dlatego jego współpracownicy odetchnęli z ulgą, gdy przyszła pora na to, aby Satori opuścił ich studio.
Chłopak szedł szybko po ulicy z uśmiechem na ustach. Jego wygląd zdecydowanie nie podchodził pod chory kanon "normalności". Miał czerwone włosy, które z jednej strony były wygolone, a z drugiej sięgały jego ramion. W prawym uchu tkwiło 5 kolczyków (każdy miał ukryte znaczenie), a w lewym miał mały tunel. Przekuty miał również nos. Jego ręce były pokryte tatuażami. Jednak Satori uważał te skórne rysunki za sztukę. Dzięki nim sam czuł się sztuką. Na kostce - która było widać, dzięki krótkim spodniom - był jego najnowszy tatuaż. Mały, niepozorny słonecznik. To on był dla Tendou najważniejszy.
Po chwili drogi wreszcie dotarł do celu. Otworzył drzwi do kwiaciarni i od razu uderzyły go zapachy oraz kolory. Nie ważne ile razy już tutaj był, za każdym był tak samo oczarowany. Lecz dziś, w przeciwieństwie do reszty dni, nie zaczął oglądać każdego kwiatka i bukietu z osobna. Od razu skierował się do lady, za którą stał Goshiki. Miał on oczy utkwione w telefon i zdawał się nie widzieć, że ktoś wszedł do sklepu.
Satori oparł się ramionami o ladę i zbliżył się do chłopaka, który nadal nie zwracał na niego uwagi.
— Hej. — Powiedział nagle, a Tsutomu z zaskoczenia upuścił telefon. Widząc kto przerwał mu pisanie z przyjacielem, który pracował w kawiarni z drugiej strony ulicy, trochę się przestraszył.
Tak, Goshiki bał się Satoriego. Wiedział, że on tylko tak wygląda strasznie, ale i tak czuł do niego pewien respekt połączony ze strachem. No i wiedział przynajmniej, że ten mu nic nie zrobi. W końcu tatuażysta umawiał się z jego przełożonym. A Ushijima nie mógłby się związać z kimś kto by był w stanie zrobić komuś krzywdę.
— J-już idę po szefa. — Rzucił szybko i pobiegł na zaplecze.
Po chwili wyszedł z niego rosły mężczyzna w ogrodniczkach. Satori uśmiechnął się jeszcze szerzej. Ushjima, jak zawsze, najpierw podszedł do jednej z półek, wziął wcześniej przygotowany bukiet i wyszedł ze sklepu, a za nim pobiegł uradowany Tendou.
Goshiki oparł ramię na ladę i z zazdrością patrzył na scenę przed kwiaciarnią. Wakatoshi, jak zawsze, podał najpierw bukiet Satoriemu, ten przyjął go, wsadzając w niego niemal całą twarz, aby powąchać kwiaty. Potem, jak zawsze, wyciągnął ramiona oplatając nimi szyję wyższego, aby pocałować go prosto w usta.
Sprzedawca westchnął ciężko. Znał swojego szefa i wiedział, że większość ludzi może uznać go za gruboskórnego czy coś takiego. Ale gdy patrzył jak, zwykle puste, oczy patrzą na tego energicznego chłopaka… W takich chwilach czuł się tak niesamowicie samotny. Westchnął jeszcze raz, a zaraz potem usłyszał powiadomienie o wiadomości. Gdy zobaczył, że napisał do niego znowu uroczy piekarz, jego policzki przyozdobił szkarłat. I nagle przestał czuć się tak samotny.
Tymczasem Satori wesoło mówił, idąc z Wakatoshim przed siebie. W jednej ręce tatuażysta trzymał bukiet od wyższego, a w drugą ściskał kwiaciarz w ogrodniczkach. Nie ważne gdzie szli, liczyło się, że mają siebie obok. W pewnym momencie Tendou zatrzymał się, aby raz jeszcze powąchać kwiaty. Prezenty od jego chłopaka zawsze miały symbolikę. Na ich pierwszej randce na przykład, dał mu wiązankę składającą się w większości z białych hiacyntów - wyrazów sympatii. Za każdym razem kiedy szli na randkę, Satori próbował zgadnąć symbolikę bukietu.
Chwilę wąchał kwiaty, po czym ponownie ruszył do przodu, rozpoczynając rytuał.
— Kochasz mnie?
— Tak, ale to nie to.
— To może, że ładnie wyglądam?
— To też, ale nie o to chodzi. — Potem jeszcze przez 5 dobrych minut próbował zgadnąć.
— Uhh, nie wiem! Poddaje się, Toshi! — Wyższy uśmiechnął się w myślach. Kochał język kwiatów.
— Cóż, w takim razie dziś wyjątkowo musisz dowiedzieć się tego sam. — Satori spojrzał na niego oburzony.
— No to chociaż powiedz mi jaki to kwiat.
— Żonkil.
Po udanej randce Tendou wrócił do domu i pierwsze co zrobił, nie licząc włożenia kwiatów do wazonu, to sprawdził symbolikę żonkila. Miało ono dwa znaczenia. Pierwsze - miłość bez wzajemności - odrzucił od razu. W końcu wiele razy, mówił Toshiemu, jak bardzo go kocha. Nad drugim jednak musiał się zastanowić chwilę i odtworzyć w głowie pewnie wydarzenia.
I gdy się tak zastanawiał to doszedł do wniosku, że ma to sens. Kiedy ostatnim razem to Ushjima przyszedł do niego po pracy, aby go zabrać, Satori robił dość specyficzny tatuaż swojemu najlepszemu przyjacielowi. Był on umiejscowiony przy kości biodrowej. Semi miał wszystko zasłonięte, ale Tendou widział specyficzny błysk w oku swojego chłopaka, gdy powiedział mu jaki, komu i gdzie robił dziś tatuaż.
Teraz go rozumiał.
Teraz Satori rozumiał już znacznie żonkili.
Żonkile
Oznaczają zazdrość lub miłość bez wzajemności.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top