1. Pierwszy Dzień
🎶Charles Leclerc
Wszedłem do szkoły i zacząłem rozglądać się za kimś znajomym. Szukałem Carlosa. Zobaczyłem go niedaleko schodów więc ruszyłem w jego stronę.
Cześć- przywitałem się z przyjacielem.
Hejka jak tam?- zapytał z uśmiechem
Miałem mu odpowiedzieć ale nagle obraz rozmazał mi się a w oczach pojawiły się mroczki
Charles wszystko okej ?- usłyszałem jego głos
poczułem że nogi mi się uginają, próbuje złapać się Carlosa ale nie zdążam.
Jezus nic ci nie jest ?- zapytał chłopak który trzymał mnie w objęciach
n-nie chyba nie..- powiedziałem trzęsącym się tonem. Złapałem się Carlosa i stanąłem.
napewno jest okej?- dopytał jeszcze raz nieznajomy mi chłopak
tak tak okej- uśmiechnąłem się na co ten również się uśmiechną i odszedł gdzieś w stronę klasy pierwszaków.
charles co się stało?- zapytał z troską mój przyjaciel
nic..- no przecież mu nie powiem że nic nie jadłem od 3 dni
charles przecież widzę że coś jest nie tak- Carlos odwal się
Nic mi nie jest - odepchnąłem go i poszedłem do klasy
wszedłem do klasy i zająłem miejsce obok Maxa. Nie byliśmy jakimiś najlepszymi przyjaciółmi ale nie mieliśmy do siebie jakiś problemów. Max uśmiechną się do mnie na co ja tylko na niego spojrzałem. Zobaczył że coś jest nie tak ale nauczyciel od Matematyki już zaczął prowadzić lekcje. Po skończonych lekcjach gdzie tylko zostało omówione co możemy robić a czego nie udałem się do szatni żeby zmienić buty gdzie zobaczyłem tego chłopaka z rana
Hej jak leci ?- zapytałem otwierając szafkę ale nic nie odpowiedział- ej wszystko okej?- zapytałem kiedy zobaczyłem że wpatruje się we mnie jak w nienormalnego
czekaj jak ty się nazywasz?- zapytał
um Charles Leclerc- powiedziałem
Ten od Jules'a?!- krzykną zaskoczony
nawet mi nie przypominaj...- szepnąłem szukając butów w szafce
sorry...- powiedział
szukając butów podwinął mi się rękaw bluzy. Chujowe nacięcia mogło by ich nie być.
co to ?- wskazał palcem na mój nadgarstek
gówno odwal się yy.- nawet nie wiedziałem jak ma na imię
Pierre - odpowiedział z uśmiechem
w takim razie odwal się pierre to nie twój interes idź do pierwszaków- powiedziałem i wyjąłem buty z szafki
chodzę do 3 geniuszu- to mnie zdziwiłeś
nigdy cię nie widziałem- powiedziałem
bo jestem nowy- skwitował
mhm okej idę do domu pa- rzuciłem i szybko wyszedłem z szatni.
wybiegłem wręcz ze szkoły i założyłem słuchawki. Ten nowy jest strasznie wkurzający. Doszedłem do domu i wparowałem tam tak że nie zauważyłem butów Arthura w wejściu i się wyjebałem. zajebiscie
nic ci nie jest młody- Lorenzo kucną przy mnie
ARTHUR ZABIERAJ TE BUTY ZABIĆ SIE MOŻNA!- wydarłem się na cały dom
jezu już- podszedł i schował buty do szafy
wstałem i odrazu poszedłem na górę do swojego pokoju. Chciałem pograć z Carlosem więc zadzwoniłem do niego
hej jetses już w domu ?- zapytałem
nie oglądam pierwszaków na WF'ie- powiedział
co ty im robisz- zapytałem
o kuźwa patrzy się na mnie- szepną
kto?- japierdole znalazł sobie nowy obiekt westchnień
czkekaj!- krzykną i się rozłączył
to sobie pograliśmy
uznałem że brak grania dzisiaj dobrze mi zrobi i usiadłem do lekcji żeby przećwiczyć jeszcze trochę materiału przed pierwszymi zajęciami kiedy znowu przed oczami pojawiły mi się mroczki. Moja głowa opadła na otwarty zeszyt i zemdlałem.
🎀Autor note;
Hejo misiaczki postanowiłam że pisze coś nowego dopóki do innych rzeczy nie wróci mi wena! Dajcie znać jak wam się podoba🩷
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top