22. Ostatni taniec


Pierwszy skok wykonał z niebywałą lekkością, ząbki jego łyżew zgrzytnęły o lód, pozwalając mu wykonać pierwsze dwa skoki. Poczwórny toe loop razem z podwójnym tworzyły niezwykłą kompozycję. Idealnie gładkie lądowanie przyprawiło go o szybsze bicie serca. Teraz był pewien, że zdoła zrobić o wiele więcej.
Choć w rzeczywistości początek jego historii nie był tak piękny, jak te dwa skoki, on cenił go ponad wszytsko. To właśnie wtedy narodziła się jego pasja. To właśnie wtedy Victor pojawił się w jego życiu, nawet o tym nie wiedząc. Spoglądał na niego z ekranu telewizora, uśmiechając się do niego jako do swojego małoletniego, anonimowego fana.
Yuri uśmiechnął się na to wspomnienie, szykując się do kolejnego skoku. Poczwórny Salchow przypomniał mu o byciu nastolatkiem, gdy jego ciało desperacko próbowało wykonać choć tego potrójnego. Nikiforov też był wtedy z nim, choć patrzył na niego psimi ślepiami. Vicchan - to imię nie było pomyłką, było symbolem, przesiąkniętym bezgranicznym uwielbieniem.

Potrójny flip. Katsuki nie potrafił zliczyć, ile razy jego prawa łyżwa chwiała się podczas lądowania, skazując go na zderzenie się z rzeczywistością. On jako jedyny przypominał mu frustrację. Czas, w którym dzielił z Victorem lodowisko i widownię, lecz wciąż będąc zbyt słabym, aby stać ze swoim idolem na równi. Tak często upadał, że niemal się do tego przyzwyczaił, lecz dziś nic nie było takie samo. Wylądował, odrzucając swoją przykrą przeszłość.
Znów się uśmiechnął. W myślach przywołał pierwsze spotkanie z Nikiforovem, tak nierealne i piękne.
Spokój wkradł się do jego serca, pozwalając mu wyciszyć się wraz z muzyką. Harmonijny Outside Eagle płynnie przerodził sie w Ina Bauera, przypominając mu o początkach pięknego uczucia, kiełkującego z dnia na dzień w jego sercu. Miłość przysłoniła mu wszystko, nie pozwalając uwielbieniu pozostać tym, czym było.

Potrójny axel wiązał się z niepewnością, skryte uczucia bolały. Za każdym razem gdy patrzył na Rosjanina wmawiał sobie, iż człowiek ten jest kimś nieosiągalnym. Jednak uczucia bruneta go dosięgły, odmieniając całkowicie jego życie. Po tym już nic nie było niemożliwe. Upajając się szczęściem, Japończyk parł na przód, pisząc swoją niesamowitą historię. Nie był jednak sam. Od tamtego momentu stał się silny i chciał to pokazać. Chciał dać z siebie o wiele więcej, niż początkowo zakładał.
Spiął mięśnie, szykując się do zmiany wyznaczonej mu ścieżki. Poczwórny toe loop został nagrodzony pełnym zachytu spojrzeniem morskich tęczówek. Victor już wiedział co planuje, widział jego determinację. Upajał się tym widokiem, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Tak wyraźnie mógł dostrzec w jego jeździe ich wspólną, trwającą tyle lat historię.

Poczwórny toe loop smakował obojętnością, był to ten czas, gdy chłopak desperacko próbował wyprzeć wszystkie emocje, które podcinały mu skrzydła. Choć dawno miał to już za sobą, wspomnienie to było na tyle ważne, aby choć przez chwilę do niego wrócić. I on i Victor zatracili się w nim podczas wspólnej wędrówki przez życie, utrudniając sobie drogę do szczęścia. Japończyk uśmiechnął się lekko na samą myśl o ich wspólnej głupocie. Zwolnił nieco, czując ulgę, jaką miały przynieść mu kolejne skoki.

Piękna kombinacja potrójnego axla, pojedyńczego loopa i potrójnego salchowa, przywiodła mu na myśl Anastazję. Rosjanka pokazała mu coś, czego sam nie był w stanie dostrzec. Dała mu odwagę, której tak desperacko potrzebował. Skoki te, wykonane z wielką gracją były równie wspaniałe jak ona. Teraz wszystko zmierzało ku jednemu.

Jego łyżwy znów zazgrzytały szaleńczo o lód, wznosząc jego ciało w powietrze. Potrójny lutz, a zaraz po nim potrójny toe loop, odznaczały się niebywałą dawką energii. Nie miało znaczenia którymi skokami były z kolei i tak wydawały się być tymi najlepszymi. Nie było czasu na zmęczenie, uczucia Yuriego mu na nir, nie pozwalały. Jego miłość do Victora, obecna w całym jego życiu, właśnie osiągała swoje apogeum. Jego spojrzenie złagodniało, serce zatrzepotało szybciej w piersi, słodki uśmiech ponownie przyozdobił jego skupioną na jeździe twarz. Ekspresja, którą ukazywał podczas szaleńczej sekwencji kroków zniewałała swoją gracją i delikatnością. Jego ciało mówiło jedno ,,Kocham Cię Victor". Ten występ był właśnie dla niego, dla najważniejszego człowieka w jego życiu. Każdy jego ruch, ukradkowe spojrzenie, pełen motywacji skok, cichy zgrzyt łyżew, wszystko to należało do Nikiforova i choć patrzyły na to tysiące osób, Yuri nie widział nikogo poza swoim ukochanym.
Ostatnie krótkie spojrzenie w jego w jego stronę upewniło go w realności tej chwili. Każdy mięsień jego ciała napiął się nieznacznie, szykując się na ostatni, najważniejszy element. Katsuki wstrzymał oddech, sunął delikatnie po tafli, nabierając odpowiedniej rotacji. Wszyscy wokół zamarli. Ząbki jego łyżew po raz ostatni dzisiejszego wieczoru zgrzytnęły o lód, wznosząc go do bezbłędnego poczwórnego flipa. W chwili, gdy obie płozy bruneta jedna po drugiej znów musnęły śliką powierzchnię, Rosjanin wydał z siebie okrzyk radości. Kąciki jego oczu zapiekły zdradziecko, napawając go bezgraniczną dumą.

Japończyk również pozwolił sobie na łzy, przy końcowych piruetach świat przysłoniła mu niewyraźna mgiełka, powstała na skutek wilgoci. Pewien etap w jego życiu właśnie dobiegł końca, lecz inny, znacznie szczęśliwszy, stanął przed nim otworem. Jego cały świat był tak blisko, niemal na wyciągnięcie dłoni. Wszystko było takie proste, wystarczyło tylko po to sięgnąć. Czekoladowe tęczówki chłopaka natarczywie wpatrywały się w uśmiechniętego szeroko Victora, który ostatkami sił powstrzymywał się, aby nie wbiec niczym szaleniec na lód. Chciał jaknajszybciej pochwycić swojego ukochanego Japończyka w ramiona, tuląc go do swojej piersi. Musiał jednak na to poczekać, bowiem Yuri z nadmiaru emocji, opadł kolanami na lód, wsłuchując się w ogłuszające krzyki widowni. Płakał, nie mogąc uwierzyć, iż po tylu porażkach w końcu udało mu się osiągnąć to, czego tak bardzo pragnął. Nie zwracał uwagi na wszechogarniający go chłód, głośne wołania czy kolorowe maskotki latające wokół. Teraz istniał tylko on i jego sukces. To, czy zdobędzie złoto przestało się liczyć, on już wygrał, w swoich oczach wygrał z samym sobą.
Wygrał także najważniejszą rzecz w swoim życiu - Victora. Nigdy nie będzie w stanie zrozumieć jak tego dokonał, ale to nie było ważne.

Wstał, niczym w transie kierując się w stronę zejścia z lodowiska, w którym z niecierpliwoscią oczekiwał go Rosjanin. Oboje nie mogli znaleźć odpowiednich słów, aby wyrazić szalejące w ich sercach emocje. Po prostu padli sobie w ramiona, ciesząc się ze wspólnego sukcesu.
      
                             ***

Co odczuwa człowiek, który po ogromie  trudów i ciężkiej pracy wreszcie osiąga upragniony sukces?
Odpowiedzi na to pytanie są różne, ale prawdziwie wiedzieć to może tylko osoba, która taki sukces odniosła.
W takiej sytuacji właśnie znalazł się nikt inny jak Yuri. Stojąc na chonorowym miejscu spoglądał ukradkiem na lód, wsłuchując się w japoński hymn, grany jako pierwszy tylko i wyłącznie dla niego - zwycięzcy.

Złoty medal na szyi wraz z pięknym bukietem niebieskich róż, dosadnie przypominał mu o realności otaczającego go świata. Pierwsze złoto w jego życiu smakowało niesamowicie. Pierwszy raz po tylu latach wypełniając jego serce dumną i szacunkiem do samego siebie. Brunet w końcu czuł się wartościowy, sprostał nie tylko własnym oczekiwaniom, ale także tym narzucanym mu przez ludzi wokół. Nie zawiódł ich. Jego rodzina mogła być dumna, tak samo jak przyjaciele, ale najważniejszą osobą w tym całym zamieszaniu był właśnie Victor, który bez wątpienia czuł dokładnie to samo, a nawet więcej. Jego błękitne tęczówki z uwagą wpatrywały się w piękną sylwetkę swojego ucznia i partnera, skąpanego w świetle rażących reflektorów. Rosjanin nie zwracał uwagi na pozostałych dwóch zwycięzców, choć rozwścieczony Yurio był dla wielu wyjątkowo ciężki do zignorowania. W jego oczach istniał tylko Katsuki. Dumny trener z niecierpliwością znosił przedłużające się wręczanie medali, odbywające się bez jego udziału. Cholernie wręcz pragnął porwać bruneta w ramiona raz jeszcze, by wyrazić cały podziw i wdzięczność, jakie w sobie nosił. Bezczynność nie była mu na rękę.
Całą sytuację widział oczywiście i sam obiekt jego zainteresowania, który uśmiechał się lekko na widok nerwowych podrygów, które odprawiał jego trener. Gdzie się podział ten opanowany i cierpliwy Victor, którego znał? Coraz częściej nie było po nim ani śladu, zwłaszcza w sytuacjach, gdy główną rolę odgrywał Katsuki.

- Cholera... zepsułem Victora - zaśmiał się pod nosem Japończyk, nie zwracając uwagi na zaaferowanych tymi słowami reporterów. I tak nie mogli zadawać pytań, w ich kompetencji chwilowo znajdowało się jedynie robienie zdjęć i podziwianie uhonorowanych łyżwiarzy z daleka. Tak jak im i Victorovi, tak i jemu czas dłużył się niemiłosiernie. I choć to dość niegrzeczne z jego strony to tuż po odsłuchaniu narodowego hymnu stracił zainteresowanie resztą ceremonii. A teraz był o krok od szaleńczego rzucenia się z podium, prosto w stronę, z której wcześniej przyszedł. Więc z chwilą, gdy ostatnie migawki aparatów uchwyciły to, do czego miały prawo, jego nogi same poniosły go w dół, najpierw na zielonkawy dywanik, a potem na chłodną taflę. Ułamek sekundy wystarczył mu na spotkanie się z Nikiforovem i na wtulenie się w jego ciepłe ramiona. Żaden z nich nie przejmował się tłamszonym pomiędzy nimi bukietem, który tracił swoje piękne właściwości wraz z każdą kolejną sekundą.

- Jestem z ciebie taki dumny - wyszeptał Rosjanin, muskając ustami rozgrzaną skórę na policzku młodszego chłopaka. Brunet słysząc te słowa zarumienił się siarczyście, jednocześnie przywołując ma twarz błogi uśmiech. Kąciki jego oczu zalśniły wilgocią, nie mogąc powstrzymać łez wzruszenia. W tym momencie mógł powiedzieć jedno: jego największe marzenie właśnie stało się rzeczywistością. Osoba, którą podziwiał niemal od zawsze, była dumna z tego, co sobą reprezentował. Wreszcze Yuri po tylu latach, zgodnie ze swoim sumieniem, bez żadnych niedomówień, mógł stanąć na równi ze swoim autorytetem. Dwie płaszczyzny jego życia zlały się w jedną, połączoną nicią porozumienia, jaką był Victor. Zarówno łyżwiarstwo jak i jego miłość znajdowały się w jego rękach, ofiarowane mu przez niego samego. Katsuki oddał wszystko co miał, podziw, pasję, uczucie, otrzymując w zamian to samo, a nawet o wiele więcej.

- Dziękuję - wychrypiał, wtulając się mocniej w marynarkę Nikiforova. Chropowaty materiał drapał go lekko w podbródek, a słone kropelki prowokowały nieprzyjemny uścisk w zatokach. Emocje niemal odbierały mu oddech, prowokując u niego lekkie duszności. Jednak pomimo to Yuri czuł się najlepiej w całym swoim życiu.

- Nie, to ja dziękuję - wyszeptał Rosjanin, kładąc jedną z dłoni na starannie ułożonej czuprynie chłopaka. On również czuł się zaszczycony tym, iż tak wspaniała osoba jak Yuri egzystuje w jego z początku poszarzałym świecie, który teraz mienił się tysiącem barw.

- Za co? - Wymruczał zdziwiony chłopak, zupełnie nie spodziewając się słów, które za chwilę usłyszy.

- Za to, że się urodziłeś i pojawiłeś się w moim życiu - odparł Nikiforov, wtulając nos w miękkie kosmyki cudownych włosów chłopaka.

●●●●●●●●●●●●●●■●●●●●●●●●●●●●●
Od autorki:

Iiiii proszę państwa, Yuri został ozłocony. Kto się cieszy?
Ja bardzo xD Miałam okropnego smuteczka jak w animu wygrał Yurio, więc tutaj wygrywa Katsudon xD

P.s Odlotowy_Balkon był smutny, że rosyjska wróżka została pominięta, ale sumiennie sprawdziła rozdzialik ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top