16. Słodko-gorzkie wyznanie
- Tylko proszę, nie znienawidź mnie za to co powiem Yuri....- cichy szept Victora przerwał przesiąkniętą oczekiwaniem ciszę. Rosjanin spuścił wzrok swoich błękitnych tęczówek, by uchronić się od spoglądania na twarz młodszego. Cholernie bał się jego reakcji, jego ręce drżały, będąc nerwowo zaciśnięte na palcach Japończyka, który nie potrafił zrozumieć, co jest powodem rozchwiania emocjonalnego Victora.
W skupieniu oczekiwał słów, które miały dostatecznie zniszczyć tlącą się w nim maleńką iskierkę nadziei. Wiedział, że prawda będzie bolesna, lecz był pewien, że jaka by nie była, nie potrafiłby znienawidzić człowieka którego miał tuż przed sobą.
- Nie znienawidzę cię... obiecuję. - przyrzekł, gładząc delikatnie policzek zmieszanego Rosjanina. Victor znów odetchnął, potok nieskrępowanych słów uleciał z jego ust, po raz pierwszy w pełnej krasie ukazując jego emocje.
- Osoba, którą kocham... jest najwspanialszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałem... jest piękna, delikatna, niesamowita. Gdy patrzę jak jeździ na łyżwach, moje serce wyrywa się do szaleńczego biegu, nigdy nie widziałem kogoś piękniejszego. W moich oczach nie ma świata poza nią... Tak bardzo pragnę mieć ją przy sobie, zawłaszczyć sobie całe jej istnienie... Ale czuję, że nie mogę... nie mam do tego prawa - wyszeptał, ostatkami sił powstrzymując łzy, cisnące mu się do oczu.
Jego głos był melodyjny, przesycony bezgranicznym uwielbieniem pozbawiony jakiejkolwiek szorstkości. Lecz nadal nie powiedział najważniejszego, wszystko było przed nim. I choć Yuri nie znał imienia tej osoby, mógł powiedzieć jedno, Victor Nikiforov kochał ją ponad wszystko. Gorzki uśmiech zawitał na twarzy bruneta, gdy powoli zaczął wyzbywać się złudzeń. On nie był tak niesamowity, takie słowa w żadnym wypadku nie mogły być skierowane do jego osoby. Uczucie pustki na nowo wypełniło jego serce, siejąc bezkresne spustoszenie.
- Dlaczego nie możesz...? - zapytał ledwo słyszalnym głosem. Choć nie chciał wiedzieć, jaki jest tego powód, uważał, że jest winien to pytanie Victorovi, który wspierał go niezliczoną ilość razy. Teraz przyszedł czas na jego kolej.
Nikiforov zachowywał się na początku tak, jakby zupełnie nie usłyszał słów do niego skierowanych. Dopiero po chwili niepewnym wzrokiem spojrzał głęboko w oczy młodemu Japończykowi, uśmiechając się przy tym smutno.
- Ponieważ tą osobą jesteś ty... - dla Katsukiego czas się zatrzymał, wszystko wokół zamarło wraz z jego urwanym oddechem. Jego serce zwolniło swój rytm, aby zaraz potem uraczone niemałą dawką adrenaliny zerwać się do szaleńczego biegu. Krew nieznośnie szumiała mu w skroniach, utrudniając mu myślenie. Źrenice jego czekoladowych oczu objęły większą część jego tęczówki, trwając w permanentnym zdziwieniu. Yuri nie panował nad swoim ciałem, przez co kryształowo przejrzyste kropelki spływały nieskrępowanie po jego policzkach, druzgocąc tym Victora.
- Yuri przepraszam, nie płacz, nie powinienem tego mówić, wiem, że moja uczucia są dla Ciebie bezużyteczne.. - wyjęczał z bólem.
Tym razem to jego serce sypało się na tysiące drobnych kawałeczków.
Japończyk tymczasem nieświadomy swoich łez uniósł dłoń, opuszkami palców studiując wilgoć, zalegającą na jego skórze. Przestraszył się swojej reakcji i goryczy z jaką Victor ją przyjął. Przecież w głębi duszy był tak cholernie szczęśliwy, nie potrafił tego jednak okazać, zbyt wiele emocji jednocześnie próbowało dostać się do głosu. Katsuki nie wiedział, w jakie słowa ma ubrać te wspaniałe uczucia, które zostały właśnie odwzajemnione. W przypływie odwagi posunął się do jedynej rzeczy która, choć w małej części uspokoiłaby zarówno jego, jak i Victora. Jego ramiona bezwiednie oplotły talię rozgoryczonego Rosjanina, obdarzając go ciepłym i czułym uściskiem. Głowa chłopaka spoczęła w zagłębieniu jego szyi, pieszcząc ciepłym oddechem jego wrażliwą skórę. Nikiforov zamarł, jego twarz wykrzywiona strachem, ustąpiła miejsca niedowierzaniu.
Z ust Katsukiego wyrwał się stłumiony szloch, był tak rozpaczliwie szczęśliwy, że nie potrafił go opanować.
- Yu. .. co się dzieje ?- Vi zmartwiony łzami moczącymi obficie jego podkoszulek postanowił zainterweniować, głaszcząc bruneta uspokajająco po aksamitnych kosmykach, szeptał mu wprost do ucha kojące słówka.
Japończyk, chłonąc ciepło, jakie oferowało mu ciało swojego trenera, czuł się wspaniale, wszystkie negatywne uczucia kłębiące się od dłuższego czasu w jego głowie zniknęły, zastępując je błogim uśmiechem. Chłopak napędzany tą intensywną dawką szczęścia uniósł zapłakaną twarz do góry tak, aby móc spojrzeć srebrnowłosemu w oczy. Uśmiechnął się przy tym, najpiękniej jak potrafił, pozwalając by jego policzki, zalała intensywna purpura.
Jego tęczówki lśniły niczym miliony gwiazd na nieboskłonie, wprowadzając ich obserwatora w zachwyt.
- Proszę, powiedz to jeszcze raz Vitya. - szepnął, wzdychając przy tym cichutko z zadowolenia.
- Kocham Cię Yuri. - Na reakcję Rosjanina nie trzeba było długo czekać, bez zastanowienia spełnił prośbę zaintrygowany postępowaniem chłopaka. Jego serce przyśpieszyło, oczekując na dalsze wydarzenia. Katsuki zaśmiał się słodko, a promienny uśmiech wraz z rumieńcem nie odstępował go na krok.
- Ja Ciebie też kocham Vitya. - wyznał, czując jak nowa porcja łez szczęścia, spływa mu po policzkach. Zbyt długo czekał aby wypowiedzieć te słowa, zbyt długo tłamsił te piękne uczucia w sobie. Nigdy nie miał nadzei na piękne zakończenie, nigdy nie spodziewał się, że osoba, którą tak bardzo kochał, czuje to samo w stosunku do niego. Brunet nie czekał na reakcję starszego mężczyzny, nie pozwolił mu na żadne słowa, gdyż jego miękkie wargi nieśmiało musnęły wargi zaskoczonego Nikiforova. Świat wokół wirował, a młody łyżwiarz razem z nim.
***
Victor czując słodki ciężar na swojej klatce piersiowej, nie mógł uwierzyć w jej autentyczność. Chwile, które przeżył kilka godzin temu, wydawały mu się niezwykle nierealne. Jednak czarnowłosy Katsuki Yuri, śpiący spokojnie na jego piersi, nie pozwalał mu przypisać wszystkiemu metki zaledwie sennego marzenia. To wszystko było realne, rzeczywiste i cielesne. Miękkie włosy chłopaka, które przeczesywał delikatnie palcami, kredowobiałe policzki, które muskał opuszkami swoich palców, utwierdzały go w przekonaniu o autentyczności całej sytuacji. Jego mały anioł był tak blisko, z własnej woli obdarzając go najpiękniejszym uczuciem, o którym nawet nie śmiałby marzyć. Patrząc na jego kruchą sylwetkę, w Nikiforovie wzbierała przemożna chęć chronienia chłopaka przez wszystkimi smutkami tego świata.
On światowej sławy łyżwiarz Victor Nikiforov odnalazł właśnie jedyny i słuszny sens swojego życia, nie była nimi pasja, jaką darzył mroźną taflę, nie były to złote medale i światła reflektorów. Wartością jego życia był kruchy Japończyk spoczywający w jego objęciach. Mały Yuri, niesamowity człowiek i łyżwiarz. Teraz gdy miał go tylko dla siebie, wiedział, że za żadne skarby nie pozwoli mu zniknąć ze swojego osobistego świata.
Nikły uśmiech wpełzł na jego usta na myśl o ich wspólnej przyszłości, niezależnej od jakiegokolwiek złotego medalu. Łączyło ich coś trwalszego niż chęć wygranej. Zwycięstwo było zaledwie zwykłą anhedonią, która traciła swój urok tuż po jej osiągnięciu, przynosząc ze sobą pustkę i zrezygnowanie. Tylko miłość była w stanie zmienić jego życie, czyniąc je pięknym.
Pojedyncza łza potoczyła się po policzku Rosjanina, a zaraz za nią kolejne. Mokra ciecz skapywała z jego podbródka wprost na szary sweter. Jego lekko nieostre spojrzenie spoczęło na twarzy bruneta, zachłannie studiując jej spokojny i niewinny wyraz. Jego dłoń znów znalazła się na głowie młodszego, z lubością przeczesując delikatnie miękkie kosmyki, tak aby go nie obudzić. W przypływie emocji Rosjanin uniósł się ostrożnie na łokciu, by złożyć czuły pocałunek na głowie Yuriego. Jego usta musnęły delikatnie jego czarną czuprynę, delektując się słodkim uczuciem, które kiełkowało w jego sercu.
Mężczyzna nie przejmował się tym, iż jego ciepłe łzy swobodnie kapią na głowę chłopaka, w tym momencie nie zwracał na to uwagi, uznając to za mało istotną rzecz.
- Yuri... ja cię tak bardzo kocham. - szepnął, nie oczekując żadnej odpowiedzi. Zdziwił się więc gdy tęczówki barwy płynnej czekolady zaczęły wpatrywać się w niego z nieskrywaną czułością. Nikiforov zamarł, na jego policzki wkradł się niecodzienny rumieniec zażenowania. Nie spodziewał się, iż Katsuki ujrzy go w tak niestabilnym stanie, w jakim się znajdował. W ostatnim odruchu potrząsnął głową, powodując, iż srebrne kosmyki jego włosów opadły na jego oczy, zakrywając małą "zbrodnie" której się dopuścił. Pomiędzy nimi zapadła napiętnowana skrytym oczekiwaniem cisza. Katsuki nie mogąc się powstrzymać, odgarnął grzywkę z twarzy Rosjanina, ze zdziwieniem wpatrując się w jego szkliste lekko zaczerwienione oczy.
- Vitya? Wszystko w porządku ? - Szepnął, ścierając kciukiem odrobinę wilgoci z jego policzka. Nikiforov westchnął, przywołał na usta nieśmiały uśmiech, ukradkiem spoglądając na obiekt swoich uczuć.
- Wszystko oke. .. po prostu nie mogę uwierzyć w swoje szczęście i naszą głupote - wyznał, śmiejąc się dźwięcznie częściowo z własnego roztargnienia. Japończyk westchnął z wyraźną ulgą, płaczący trener był dla niego niecodziennym zjawiskiem, nie wiedział zatem jak mógł sobie z tym zjawiskiem poradzić.
A może by tak?
Niespodziewana myśl wtargnęła do umysłu chłopaka sprawiając, iż jego policzki aż po nosek pokryły się siarczystym rumieńcem. Już drugi raz dzisiejszego dnia miał ochotę posmakować ust Victora. Nigdy wcześniej nie przypuszczałby, że zdolny jest do takich czynów, w jego naturze nie leżało wychodzenie z inicjatywą. Lecz w tym momencie pragnął tego bardziej niż czegokolwiek innego. Nie czekając, niepewnie wspiął się niezdarnie w stronę ust Victora, owiewając jego policzek słodkim oddechem. Rosjanin otworzył szerzej oczy ze zdziwienia gdy poczuł, jak chłopak nieporadnie składa drugi już tego dnia pocałunek na jego wargach. Z nadmiaru słodyczy zakręciło mu się w głowie, sprawiając że jego łzy pozostały zaledwie wspomnieniem. Z transu wyrwał go dopiero speszony Yuri, który z wypiekami na twarzy zaprzestał wcześniejszej czynności. Nikiforov nie chciał tracić tego cennego doznania i nim Japończyk zdołał odsunąć się od niego, zachłannie przyciągnął go bliżej, łącząc ich usta w dużo gorliwszym pocałunku. Katsuki czuł, jak po jego kręgosłupie przechodzi przyjemny deszcz, język jego trenera bez krępacji pieścił jego dolną wargę, zachęcając go do wspólnej zabawy.
Chłopak w przypływie emocji rozchylił lekko usta, pozwalając mu na nieco więcej. Victor nie czekając, wtargnął do środka, pieszcząc jego delikatne podniebienie. Przez intensywność i zapał, z jakim to robił, z kącika ust młodszego zaczęła spływać stróżka ich wspólnej śliny. Oboje powoli tracili oddech, lecz żaden z nich nie chciał przerywać bliskości, w jakiej się znaleźli. Yuri zamroczony przyjemnym ciepłem rozgrzewającym jego ciało, przyłączył się do zabawy, splatając własny język z językiem Rosjanina. Było mu wprost cudownie, jego dłonie bezwiednie powędrowały w stronę włosów kochanka, zaciskając na nich lekko palce. Na ten gest mężczyzna sapnął w usta młodszego, z zachłannością przyciskając go mocniej do siebie. Przez te niewinną pieszczotę jego ciało pragnęło o wiele więcej rozkoszy, jego samokontrola wisiała na włosku. Chłopak, którego trzymał w ramionach, był zdecydowanie zbyt kuszący, słodki i niewinny.
- Viii.....przer..wa.. - mruknął w jego usta, z trudem łapiąc drogocenne powietrze do płuc. Z każdą sekundą coraz trudniej było mu utrzymać intensywność pocałunku, nie był do tego przyzwyczajony. Sprawę również komplikował fakt, iż jego ciało nadal trawiła uporczywa gorączka. Rosjanin widząc to, oderwał się od jego ust, dysząc ciężko, obdarzył go przepraszającym spojrzeniem.
- Wybacz, trochę się zagalopowałem, już przestaje... - Szepnął, tuląc do siebie szczupłe ciało Katsukiego. Yuri odchrząknął, speszony spuścił roziskrzony wzrok, przeklinając siebie w duchu za słowa, które miał zamiar wypowiedzieć.
- Nie chce, żebyś przestawał... brakowało mi powietrza. - wyznał, powodując, iż Nikiforovovi puściły wszelkie hamulce.
/////////////////////////////////////////////////////////////////
Od autorki:
Uwaga: ten rozdział sprawdzałam samodzielnie! Także jak zauważcie jakiś błąd to proszę mi zameldować :)
Jesteście szczęśliwi, że te dwa głupki w końcu wypaplali sobie kogo kochają? ^_^
Do wszystkich tych, który myśleli, że Victor coś spierdoli. Nie, tym razem jednak nie spierdolił :D
P.s: następny rozdział powinien przypaść do gustu zboczuszkom
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeśli się podobało zostawcie ☆ bądź komentarz (#żebrak, potrzebuję podkarmić swoje ego :v )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top