1. (Nie) molestuj mnie

Ludzie wokół mnie, żyją w przekonaniu, że jazda na łyżwach to coś prostego i lekkiego niczym opadający płatek śniegu. Dla nich liczy się tylko piękno widoczne z zewnątrz, które przyćmiewa wszystko inne. A co z tym, co kryje się wewnątrz łyżwiarza, gdy ten z gracją przemierza mroźną taflę w poszukiwaniu samego siebie?

Strach. Żal. Frustracja. Presja.

Jak dotąd podczas jazdy byłem samotny, zagubiony w odkrywaniu powodu, dla którego tak właściwie wciąż mam łyżwy na stopach. Za każdym razem nie czułem niczego więcej oprócz dotkliwego chłodu - pozwalałem, aby zachłannie oplatał całe moje ciało. Każda porażka gasiła mój wewnętrzny płomień, zalewając moje policzki falą zrezygnowania i rozpaczy. W swojej głowie sunąłem po lodzie w ciemności, po omacku szukając czegoś, co dałoby mi motywację do dalszej walki.

Gdy traciłem już nadzieję w moim życiu, pojawiło się światło, jasne i ciepłe niczym wiosenne słońce.

Wywróciło mój świat do góry nogami, wskazując mi drogę, którą mógłbym podążać. Nie chcę, aby to światło znów zgasło...

Jak mam je przy sobie zatrzymać?


***

-Yuri, o czym tak intensywnie myślisz?- mruknął Victor, spoglądając na chłopaka zniecierpliwionym wzrokiem. Od kilku minut próbował zwrócić na siebie jego uwagę na różne możliwe sposoby. Jednak Katsuki z powodzeniem go ignorował, nie mając zamiaru przedwcześnie wyrywać się ze swoich przemyśleń. Dopiero po dłuższej chwili zwrócił się leniwie twarzą w jego stronę.

- O niczym- skłamał cicho, rumieniąc się nieznacznie, co niestety nie uszło uwadze Nikiforova - na jego twarzy natychmiastowo wykwitł chytry uśmieszek.

- Myślałeś o mnie, prawda? - szepnął, obejmując przy tym Japończyka lekko w pasie. Katsuki zamarł - będąc tak blisko swojego trenera, tracił wszelkie chęci, by próbować uciec, nawet od odpowiedzi. Ciepło ciała mężczyzny było dla niego niczym narkotyk - otumaniało go swoją słodyczą. Łyżwiarz dość często przyłapywał się na tym, że pragnął go bardziej, niż powinien.

Katsuki, poruszył się nerwowo na miękkiej obitej skórą kanapie, ówcześnie ostrożnie odstawiając swoje piwo na stolik, by uchronić je przed późniejszym niebezpieczeństwem. Nie był pijany, choć czuł, jak przyjemnie szumi mu w głowie, a to wystarczyło, by jego ciało wyzbyło się naturalnych odruchów jakiegokolwiek protestu. Stał się łatwy w obsłudze, podatny na manipulację i uczucia. Victor doskonale wiedział jak to wykorzystać. Używał swojego uroku, by móc zrobić z nim, co tylko zechciał.

Jego chłodne palce delikatnie muskały skórę na szyi chłopaka aż po sam obojczyk, niszcząc resztki jego zdrowego rozsądku.

- Ej...Yuri. To jak? Myślałeś o mnie? - ponowił pytanie, doskonale wiedząc, że tym razem otrzyma odpowiedź.

- Yhm... - odburknął niechętnie. Kłamanie w tej sytuacji nie miało racji bytu. Młody łyżwiarz zdawał sobie również sprawę z tego, że to nie jedyne pytanie, jakie padnie tego wieczoru. Bo Rosjanin nie spocznie, dopóki podstępem nie wyciągnie z niego wszystkich informacji.

Brunet poczuł, jak słodki oddech owiewa jego twarz - Victor był zdecydowanie zbyt blisko. Kosmyki jego miękkich włosów łaskotały jego policzek, odciągając częściowo jego uwagę od dłoni srebrnowłosego, która niebezpiecznie bawiła się rąbkiem jego koszulki. Chłopak czuł, jak stopniowo ogarnia go potworny gorąc. Nikiforov zdecydowanie zbyt często próbował go molestować, nie składając przy tym żadnych wyjaśnień.

- Victor...nie molestuj mnie, proszę - wymamrotał, będąc zawstydzonym jego bliskością.

- Nie - Victor odmówił bez jakiegokolwiek zastanowienia, niemal natychmiast pakując chłopakowi chłodną dłoń pod koszulkę. Yuri lekko się oburzył, nie lubił nie mieć kontroli nad tym, co ktoś robił z jego ciałem. Ale w oczach Victora był tylko obrażalskim dzieckiem, które było tak samo nieporadne życiowo, jak i niedoświadczone, a co za tym idzie, nie miał w jego mniemaniu prawa głosu. Najbardziej Katsukiego bolało jednak to, że tak właściwie to miał rację.

Z jego ust ukradkiem wydobyło się ciche westchnięcie.

- Musisz mi powiedzieć, o czym myślałeś.- zażądał Nikoforov. Młodszy z łyżwiarzy nie był zdziwiony, spodziewał się takiego obrotu spraw.

W czasie, w którym zastanawiał się nad odpowiedzią, trener coraz ciaśniej zaciskał wokół niego swoje sidła. Przygryzł lekko płatek ucha chłopaka, mrucząc przy tym niczym malutki kociak. Yuri siłą woli walczył z zadowoleniem cisnącym mu się nachalnie na usta. Na jego nieszczęście uszy były jednym z wrażliwszych miejsc na jego ciele, powodujących u niego niechciany problem.

- No dalej Yuriiii- Rosjanin nie dawał za wygraną. Nie przejmował się również dziwnymi, wręcz nachalnymi spojrzeniami osób przebywających w knajpie. W takich sytuacjach bywał po prostu bezwstydny. A Japończyk nie mógł nic na to poradzić, nawet jeśli umierał przez to z zażenowania.

I gdy godził się już wyjątkowo z myślą o kompletnej porażce, mile się zaskoczył - zauważył sylwetkę dobrze znanej mu osoby zmierzającej w ich kierunku.

- Chris! - Krzyknął, wyrywając się z ramion wyraźnie niezadowolonego tym Victora. Bez zastanowienia zamknął blondyna w serdecznym uścisku, wewnętrznie ciesząc się niemal podwójnie z tego, że go widzi. Nie podobało mu się jednak jedna rzecz, bo wszystko miało swoje dwie strony medalu - mężczyzna, niefortunnie również lubił naruszać bez pytania jego nietykalność cielesną. I właśnie to robił. Bez skrępowania położył swoją prawą dłoń na pośladku Katsukiego, lekko go ściskając. Nikt nie nauczył go dobrych manier.

Chłopak skrzywił się nieznacznie. Jego dotyk nie był dla niego ani trochę przyjemny. A wręcz przeciwnie, budził w nim nawet lekki strach i niechęć.

- Yuuri, tak się cieszę, że cię widzę. - Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy blondyna, zniewalając go swoją szczerością. Naprawdę darzył Katsukiego sympatią, nie to, co Victora, którego z powodu ignorancji dopiero po chwili dostrzegł kątem oka. Przejechał przelotnie spojrzeniem po jego skwaszonej, ale nadal cholernie przystojnej twarzy.

- Ach ty też tu jesteś Victorze. - mruknął, przywołując kolejny uśmiech na swoją twarz, lecz diametralnie inny niż ten sprzed chwili. Wyraźnie było widać, że najzwyczajniej w świecie jest po ludzku wymuszony.

Yuri zaśmiał się nerwowo, wyczuwając gęstniejącą pomiędzy nimi atmosferę. Z niewiadomych mu przyczyn obaj od ostatniego spotkania zbytnio za sobą nie przepadali. Nie mieli raczej do tego powodów - przynajmniej on tak uważał.

- Ciebie też miło widzieć Chris. - Mruknął jakby od niechcenia, chwytając nachalnie skrawek koszulki Japończyka. Od czasu do czasu zerkał na niego maślanym spojrzeniem, próbując nakłonić go do powrotu na ówczesne miejsce. Chłopak zignorował go, bezceremonialnie siadając po przeciwnej stronie stołu, razem ze Szwajcarem. Przez chwilę obawiał się, że będzie tego żałował, ale ostatecznie porzucił to szczątkowe poczucie winy na rzecz własnego komfortu.

Victor wpatrywał się w niego uważnie, pokazując mu tym samym, że nie zamierza zostawić tak tej sytuacji. A, że z natury bywał wiecznie niecierpliwy, to od razu przystąpił do działania. Z chytrym uśmieszkiem wymalowanym na smukłej twarzy, napełnił swoją szklankę wysokoprocentową przezroczystą cieczą niemal do połowy. Nie robił tego jednak dla siebie. Naczynie podsunął pod sam nos Katsukiego, nie udzielając mu żadnych wyjaśnień.

Chłopak spojrzał na niego niepewnie, mrugając nieco intensywniej, gdy opary alkoholu podrażniły jego nos. Co dziwniejsze nawet pomimo okularów ostra woń zaszkliła nieprzyjemnie jego oczy. Obok czegoś takiego nie dało się przejść obojętnie.

Tylko co tak właściwie Victor próbował tym osiągnąć?

- Pij. Chciałeś spróbować. Vodka. - wytłumaczył dość lakonicznie. Aż sam nie był pewien czy, aby na pewno to właśnie Japończyk kiedykolwiek wyraził taką właśnie chęć. Możliwe, że nie, ale jego skleroza nie pozwalała mu tego zweryfikować.

Nie ciężko było zauważyć, że brunet znacznie się zdziwił. W przeciwieństwie do Nikiforova on doskonale pamiętał swoje chęci i kategoryczne zakazy swojego trenera, dotyczące tego specyficznego trunku. Przecież zawsze mu tego zabraniał, a teraz nienaturalnie, nagle zmienił własne zdanie. Ciężko było powiedzieć, że coś takiego nie wyglądało podejrzanie.

Chris spojrzał na niego zaniepokojonym wzrokiem, obawiając się jego rekcji. Niestety doskonale wiedział, do czego zmierza Rosjanin. Znał go może nawet zbyt dobrze. W normalnych okolicznościach prawdopodobnie by się z tego cieszył, ale w tej sytuacji miał ochotę zaprotestować. Tylko szczerze mówiąc - zabrakło mu odwagi.

Niczego nieświadomy chłopak, niepewnie ujął zatem naczynie dłonią, wpatrując się w alkohol znajdujący się wewnątrz. Uczucie niepokoju zepchnął na sam skraj świadomości.

Zbliżył wargi do krańca szklanki, upijając spory łyk płynu. Niemal natychmiast poczuł, jak paląca ciecz zalewa jego przełyk, a następnie żołądek, rozgrzewając go od środka. Oszołomiony zamrugał intensywnie powiekami, chcąc pozbyć się kilku łez, które pojawiły się w kącikach jego oczu. Mocna - vodka zdecydowanie była dla niego cholernie mocna. Ale chyba mu to nie przeszkadzało, skoro zapragnął skosztować jej więcej. Jednym szybkim chlustem opróżnił naczynie, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Nie był świadom tego, jak szybko trunek uderzy mu do głowy, odbierając resztki zdrowego rozsądku. O tym fakcie wiedział najlepiej Victor, który nie zamierzał go o tym informować. Zamiast tego na ponów napełnił jego szklankę, tym razem zaledwie w jednej czwartej jej objętości.

- Yuri, nie powinieneś pić więcej.- ostrzegł blondyn, widząc rozanielenie na twarzy bruneta. Może i Chris miał rację, ale nikt tutaj nie zamierzał go słuchać. Poza tym nie miał prawa się wtrącać. W końcu przyjemnie ciepło rozgrzewało Japończyka aż po koniuszki palców, pozwalając mu w pełni się odprężyć i zrelaksować. Jak mógł chcieć z tego tak po prostu zrezygnować?

- Nic mi nie będzie. - Machnął ręką, podkreślając tym samym swoje słowa. Zlekceważył całkowicie ostrzeżenie przyjaciela, znów bezrefleksyjnie opróżniając zawartość szklanki.

A Victor z tej okazji uśmiechnął się do niego tajemniczo. Napełnił naczynie już po raz ostatni, nie chcąc zbytnio z tym przegiąć. Bądź co bądź nadal w pewnym sensie sprawował nad nim opiekę i był za niego odpowiedzialny.

Yuri nie wiedział, po jakim czasie zaczął tracić kontakt z rzeczywistością, ale nastąpiło to w zasadzie dość szybko. Jego azjatycki organizm za sprawą genetycznej niskiej tolerancji na alkohol szybko ulegał jego wpływowi, zmuszając go, aby stopniowo rozstawał się z realnym światem.

- Victorrr... dość - wymamrotał, znużony opierając głowę na ramieniu Chrisa. Szwajcar niemal natychmiast wykorzystał daną mu okazję - wplótł palce w kosmyki jego włosów, delektując się ich miękkością. To zdecydowanie było nie na miejscu. Tylko że Katsuki był na tyle otumaniony, że owa bliskość stała się dla niego wręcz niezauważalna. W zasadzie, nawet gdyby chciał, nie byłby w stanie nawet określić, kto go dotyka. W przeciwieństwie do Victora, który widział to doskonale - z trudem tłumił w sobie gniew.

- Chodź do mnie Yuri. - rozkazał stanowczo. Chorobliwa zazdrość łechtała nieprzyjemnie jego żołądek, a poczucie zagrożenia dekoncentrowało umysł. Chciał mieć go jak najszybciej przy sobie - tam, gdzie jego miejsce. Ta stosunkowo niewielka odległość pomiędzy nimi doprowadzała go do szału.

Na szczęście chłopak, słysząc te słowa momentalnie, bez najmniejszego wahania poderwał się z wygodnego siedzenia, mimowolnie zataczając się na stolik. Oparł asekuracyjnie dłonie na blacie w celu złapania równowagi. Wyraźnie kiepsko sobie z tym radził.

Victor, chcąc pospieszyć mu z pomocą, również wstał. Podszedł do niego z boku, przytrzymując go stanowczo za biodra, aby nie upadł. W ten sposób właśnie sobie to wymarzył - ni mniej mi więcej. Był świadom tego, że brunet, będąc w takim stanie, pozwoli mu się dotykać, a tym bardziej nie będzie unikał bliskości.

Chris obrzucił Rosjanina gniewnym spojrzeniem, ale nie skomentował całej sytuacji.

- Wracamy do hotelu księżniczko- szepnął, onieśmielając Japończyka uroczym określeniem.

Uwielbiał go zawstydzać, dlatego właśnie przysunął się do niego bliżej, pozwalając, aby jego ciepły oddech spowił policzek chłopaka. Gorejące rumieńce były dla niego największą nagrodą - nie potrzebował niczego więcej.

***

- Victor...gorąco mi.- jęknął, nieporadnie próbując, zdjąć z siebie uwierającą go nieprzyjemnie koszulkę. Nie miał łatwo - Rosjanin zawisł nad nim niemal od razu po tym, jak rozkojarzony opadł ciężko na hotelowe łóżko. Jego ruchy zostały ograniczone do minimum. A on sam wpatrzony w ponętny błękit, nie miał nawet ochoty, aby zmienić ten stan rzeczy. Uzmysłowił sobie, że znalazł się w potrzasku - schwytany przez niebezpiecznego drapieżnika.

//////////////////////////////////////////////////////////////
Od autorki:

No to ruszamy z nowym opowiadaniem ! Tak kocham Victuri iż zapragnęłam naskrobać dłuższe opko w tym temacie ♡

Jeśli chcesz wesprzeć mnie w dalszym pisaniu zostaw ☆ bądź komentarz.

Parę rozdziałów mam już w zapasie zapasie więc im większy będzie odzew tym szybciej wstawię następny :p

P.s przepraszam za ewentualne błędy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top