Rozdział 18

Przycisnęłam krótkofalówkę do ust.

- Larry, błagam powiedz, że nadal tam jesteś! - zwróciłam się do okularnika, próbując przekrzyczeć ryczenie dinozaurów.

- Gdzie ty jesteś?? Co się z wami dzieje? - zapytał.

- Larry! Potrzebuje żebyś otworzył padok 9 - chwyciłam za lekko wygiętą latarnię, żeby móc zakręcić i nie wyjebać się na zakręcie.

- Dziewiątkę? - zapytał z niedowierzaniem. - Poważnie?

Zdyszana stanęłam przed gigantyczną bramą do wybiegu T-Rexa. Niedaleko mnie nadal rozlegały się odgłosy walki. Ponownie przyłożyłam urządzenie do ust i spojrzałam do kamery znajdującej się w prawym górnym rogu bramy.

- Na miłość boską bądź mężczyzną i raz w życiu coś zrób! - krzyknęłam zdeterminowana.

- I po co te osobiste wycieczki? - zapytał z wyrzutem, ale chyba do niego dotarło, ponieważ rozległ się alarm. Odrzuciłam krótkofalówkę I aktywowałam flarę.

Pamiętacie jak przed chwilą mówiłam Claire, że mam wiedzę i doświadczenie z dinozaurami?

Mam.

Ale z wodnymi.

Dlatego kiedy brama już otworzyła się prawie do połowy, zaczęłam mieć poważne wątpliwości czy ten genialny plan na pewno jest taki genialny.

Po drugiej stronie mogłam usłyszeć i poczuć ciężkie kroki dotychczas największego dinozaura.
Kiedy znalazł się już na tyle blisko, że zaczął naruszać moją przestrzeń osobistą w wersji dinizaurowej, przełknęłam ślinę, a następnie zaczęłam biec w stronę centrum.

Gdy znalazłam się na bardziej otwartej przestrzeni przebiegłam pod sztucznym szkieletem jakiegoś dinozaura i rzuciłam flarą w Indominusa. Reksio nie męczył się schylaniem, tylko rozwalił instalację, rycząc na nieproszonego gościa. Upadłam na kolana chowając głowę i modląc się, żeby żadna kość na mnie nie spadła, bo pewnie przed śmiercią od uderzenia bym się po prostu porzygała z obrzydzenia.

Dyszałam ciężko, klęcząc tuż obok łapy T-Rexa i spojrzałam w stronę sklepiku z pamiątkami, gdzie załapałam kontakt wzrokowy z Owenem.

Patrzył na mnie ze strachem, niedowierzaniem i ewidentną chęcią zabicia mnie.

Też Cię kocham.

Oba dinozaury zaczęły się naparzać, a ja, próbując uciec jak najdalej od nich, przywaliłam głową w beton. Przed oczami pojawiły mi się mroczki i nie byłam w stanie złapać pionu, więc czym prędzej doczołgałam się do jakiegoś ozdobnego głazu. Lepsze to niż zmiażdżenie przez ich gigantyczne stopy. Kiedy ponownie spojrzałam w stronę pozostałych, ich schronienie było w połowie zniszczone, a oni stali jak słupy soli, patrząc się na dinozaury.

- Ucikajcie! - krzyknęłam na nich.

To musiało ich trochę obudzić, ponieważ Owen chwycił chłopców i wypchnął ich w odpowiednim momencie. Cała czwórka dobiegła do mnie i wszyscy skuliliśmy się za kamolami, obserwując walkę.

W pewnym momencie Indominus powalił Reksia i już miał go... no...

Pożreć?

Ugryźć?

Zabić?

W każdym razie w tamtym momencie rozległ się dźwięk nawoływaia raptorów.

Z przeciwnej strony nadbiegła Blue, ponownie atakując uciekiniera, tym samym ratując T-Rexa. Cała trójka zaczęła się do nas niebezpiecznie zbliżać, więc uciekliśmy do pawilonów, starając się uciec z tamtego miejsca niezauważenie. Krzyknęliśmy, kiedy przed nami znowu wylądowała Blue, tym razem szybko się podnosząc i wracając do walki. Zatrzymałam Gray'a za kołnierz, kiedy chciał wyjść znowu na wolną przestrzeń, tym samym chroniąc go przed zdeptaniem.

Dinozaury zniszczyły jedną z restauracji, jednak zdołały przenieść się nad krawędź basenu Belli, gdzie Indominus już zdemolował barierki.
Oba dinozaury stanęły na przeciwko siebie, gotowe do pownej walki.

Moment moment. A gdyby tak...

I w tym momencie zrobiłam coś głupiego, co okazało się później ocalić nasze życia.

Gwizdnęłam głośno i długo.

Za sobą usłyszałam jak moi towarzysze wstrzymali oddechy i pewnie tak samo jak ja wpatrywali się z niepokojem jak wszystkie trzy dinozaury odwracają się w naszą stronę. I pewnie tak samo jak ja przeklinali mnie i moją impulsywnosć.

Jednak nagle, mój kochany mozazaur wyskoczył ze swojego basenu i pochwycił Indominusa, całkowicie odwracając od nas uwagę. Bella zaciągnęła dinozaura do zbiornika, rozchlapując wodę na wszystkie strony.

Przeniosłam wzrok na Reksia, który niepokojąco zainteresował sie małą Blue. Przestąpiła ona niesokojnie z nogi na nogę, jednak T-Rex odwrócił się i odszedł w swoją stronę. Blue z kolei spojrzała na nas, zapewne na swój sposób komunikując się z Owenem. Następnie ona również odbiegła.

Podeszłam do Owena, który stał na środku drogi patrząc za swoją betą. Wsunęłam swoją dłoń w jego i położyłam głowę na jego ramieniu. Następnie odetchnęłam i zasmiałam się z ulgą, nie mogąc do końca uwierzyć, że nic nas nie zjadło.

682 słowa + notka. PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ BICZYS.
~fanka13

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top