Rozdział 10
- Ja siedzę z przodu - zaznaczyłam.
- A to niby czemu? - oburzyła się wiewiórka. Niby chodzi o życie siostrzeńcow, ale przecież nie może się zniżyć do poziomu kogoś, siedzącego na tylnym siedzeniu.
- Ja prowadzę - odparł Owen, sprawnie łapiąc kluczyki do mojego Jeepa, które mu rzuciłam.
- A to moje auto. - Szybko otworzyłam drzwi po stronie pasażera i wpakowałam się do pojazdu, następnie zapinając pasy. Z nim za kierownicą to nigdy niż nie wiadomo.
Z piskiem opon wyjechaliśmy sprzed centrum sterowania, gdzie wcześniej na szybko zostawiliśmy samochód. Nerwowo zaczęłam bawić się branzoletkami na ręce. Niby nie znałam tych chłopaków, ale wydali mi się bardzo uroczy. Czułam się też nieco zażenowana ignorancją Claire do własnej rodziny. Okej, sama nie utrzymuje zbytnio kontaktu z rodzicami, ale to był akurat ich wybór. To oni nie zaakceptowali tego, że chciałam cieszyć się życiem a nie marnować się za biurkiem w towarzystwie papierkowej roboty.
Poczułam jak ktoś delikatnie łapie mnie za rękę. Szybko odwróciłam się do Owena, który delikatnie ją ścisnął, posyłając pocieszjący uśmiech i wrócił wzrokiem do drogi. Oddałam uścisk i drugą ręką podparłam się na podłokietniku, patrząc w okno.
- Dawaj, odbierz - mruczała z tyłu Claire, cały czas próbując się dodzwonić do Zacha. - Odbierz, odbierz, odbieeerz.
Po dłuższym czasie, pełnym nerwów i nic nie dających wykonywanych telefonów, dojechaliśmy na wzgórze gdzie przywiatał nas widok leżącego dinozaura.
- O nie - wyszeptałam.
- Zostańcie w wozie - rozkazał nam Owen i po odpięciu pasów, wyszedł z samochodu. Szybko również się odpięła i chciałam wyjść, ale Claire chwyciła mnie za ramię.
- Kazał nam zostać - zauważyła.
- Więc zostań. - I wyszłam z samochodu.
Szybko go dogoniłam, akurat w momencie w którym przewiesił sobie karabin ze środkiem usypiającym przez ramię. Spojrzałam na niego niepewnie po czym wróciłam wzrokiem do biednego dinozaura.
Owen usiadł na kolanach obok głowy zwierzęcia, a ja zrobiłam to samo po drugiej stronie. Ostrożnie położyłam dłoń na policzku roślinożercy. Mała wypuściła z siebie drżące powietrze i słaby ryk.
- Ciiii - wyszeptał chłopak i również zaczął ją głaskać po szyi. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, jednak nie pozwoliłam im wypłynąć.
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, więc pewnie Claire zaraz do nas dołączy. Delikatnie pogłaskałam ją między nozdrzami i zagryzłam dolną wargę, próbując się nie rozpłakać. Dłoń Owena przykryła tą moja i pogładził jej wierzch swoim kciukiem, na co spojrzałam na niego wdzięcznie.
Brachiozaur zaczął niespokojnie porykiwać, więc ostrożnie zaczęłam go głaskać po pyszczku.
- Ciii, wiemy. - Pociągnęłam nosem. - Już wszytko dobrze. Spokojnie.
Na nasze postaci opadł cień, więc jak się domyślałam, przyszła Clarie. Dinozaur otworzył oko i spojrzał na nią, podnosząc lekko głowę, jednak zaraz szybko ją opuścił. Ruda powoli osunęła obok mnie i wystawiła rękę, ostrożnie dotykając nią policzka zwierzęcia.
Brachiozaur nagle się poderwał, przez co wiewiórka szybko zabrała ręce i wyprostowała się.
- Ciii ciiii, spokojnie - zaczął ją uspokajać Owen i próbował ponownie położyć jej głowę na trawie. Uśmiechnęłam się pocieszająco do zwierzaka i położyłam dłoń na jej nosie, delikatnie pchając w dół.
- Już dobrze - wyszeptałam, kiedy posłusznie wróciła do dawnej pozycji.
Po krótkiej chwili mała wydała ostatnie tchnienie. Poczułam jak w oczach zbierają mi się łzy i pomimo moich prób, spływają swobodnie po policzkach. Claire zdjęła swoje ręce ze zwierzęcia, a Owen wstał i odszedł kawałek od nas. Ja nadal ostrożnie glaskałam jej szyję i pociagałam nosem. Poczułam rękę Claire na moich plecach, którą glaskała mnie pocieszająco.
- Była roślinożerna - wyszeptałam załamującym się tonem. - Nie stanowiła dla niego zagrożenia, a on ją tak potraktował. - Zwróciłam załzawione oczy na koleżankę, która też miała mokre policzki. - Dlaczego to jest takie niesprawiedliwe? Dlaczego my ZAWSZE musimy coś sknocić? - w odpowiedzi pokręciłam tylko przecząco głową.
- O mój Boże - powiedział Owen. Obie spojrzałyśmy w jego stronę i zobaczyłyśmy, że stoi na szczycie pagórka, patrząc w dal.
Szybko przetarłam policzki i szybko podniosłam się na nogi, po czym dołączyłam do mężczyzny. To co zobaczyłam, wprawiło mnie w jeszcze większe osłupienie. Otworzyłam szeroko oczy i z przerażeniem wpatrywałam się w liczne ciała pozostałych brachiozaurów. Obok siebie usłyszałam jak Dearing się zapowietrzyła.
- Ona ich nie zjadła - zauważyłam szeptem i spojrzałam na Owena, który ze zdenerwowaniem dla potwora wpatrywał się w martwe ciała zwierząt.
- Zabija dla zabawy - potwierdził moje obawy. Wyprostowałam się i wzięłam głęboki oddech, po czym spojrzałam na rudowłosą przyjaciółkę.
- Więc lepiej się pośpieszmy i znajdźmy twoich siostrzeńców.
I nie czekając na nikogo, ruszyłam biegiem do samochodu.
705 słów + notka. Miłego dnia! Ktoś jeszcze idzie jutro do szkoły po raz pierwszy po feriach? Help needed :)
~fanka13
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top