Rozdział 17
Kiedy wóz się zatrzymał, od razu z niego wyskoczyłam, zaraz potem pomagając Grayowi zejść.
- Szybciej! Do środka! - Pogoniła nas Claire i wszyscy pobiegliśmy za Owenem do Centrali. - Wejdźcie do sterowni.
Znaleźliśmy się w laboratorium, w którym normalnie roiłoby się od turystów czy naukowców. Teraz jednak panowała martwa cisza.
- Ewakuowali laboratorium - zdziwiła się rusowłosa.
Weszliśmy do pomieszczenia gdzie jakieś gady były w swoich terrariach, a kościotrupy zwierząt pływały w jakimś niebieskim płynie. Ciarki mnie przeszły.
Nagle rozległ się szczęk i wszyscy podskoczyliśmy. Za nami goście w czarnych kombinezonach wkładali jakieś słoiki do wielkiej, parującej lodówki.
- Co wy robicie? - spytała z niedowierzaniem Claire.
- To Cię przerasta złotko. - Howkins wszedł do pomieszczenia.
- Gdzie jest Henry?
- Doktor Wu pracuje dla nas - odparł dumny.
- To nie jest prawdziwy dinozaur - zauważył Gray, mocniej wczepiając palce w moja bluzkę i wskazując na dane dinozaura.
- Masz racje - przytaknął mu grubas i odwrócił się do ekranu. - Ale ktoś musi zadbać o przyszłość tej firmy. Wyobraź sobie takie zwierzę. Tylko o wiele mniejsze. Zabójcze. Inteligentne. Niewykrywalne. Żywa broń jakiej jeszcze nigdy nie było. Czego nauczyły nas miliony lat ewolucji? Że przyroda jest darem.
W tym momencie zza drzwi znajdujących się za nami rozległ się głodny skrzek, a do pomieszczenia wpadła Delta, powarkując na siwowłosego. Wszyscy krzyknęli że strachu i przerażenia, jednak pozostali w miejscu, nie chcąc prowokować zwierzęcia.
- Spokojnie mały, spokojnie. - Szef InGenu zaczął się powoli cofać, przylegając plecami do szklanej ściany. Owen powoli zaczął nas cofać, nie spuszczając wzroku z dziewczynki. - Jesteśmy w jednej drużynie, prawda? Gramy razem. - Wystawił powoli drżącą rękę, chcąc pogłaskać raptora. - Widzisz? Jestem po twojej stronie. - W tym momencie Delta go ugryzła, a Howkins wydał z siebie przeraźliwy krzyk bólu.
Rzuciliśmy się do ucieczki w towarzystwie krzyków i dźwięku tłuczonego szkła.
- Tędy! - krzyknęła Claire, zawracając swoich siostrzeńców, kiedy już wypadliśmy na przeszklony korytarz.
Ruszliśmy w wyznaczonym kierunku, ale niespodziewanie Delta wypadła tuż przed nami. Gwałtownie zachamowaliśmy i zawróciliśmy, biegnąc w stronę wyjścia głównego. Po drodze Gray kliknął coś na jednym z paneli, który słóżył jako atrakcja dla zwiedzających. Nie przyglądałam się co zrobił dokładnie, bo szybko pociągnęłam go za sobą.
Wybiegliśmy przez duże, ciężkie drzwi wejściowe, gdzie na spotkanie wyszła nam Blue. Za nami już pojawiła się spowrotem Delta i Echo, wszystkie skrzecząc na nas ostrzegawczo.
Stanęłam przed Zack'iem, chroniąc go chociaż w ten sposób przed czujnym spojrzeniem Delty.
- A więc to koniec? - zapytał Owen i patrząc prosto na Blue odłożył broń. - Spokojnie. - Powoli zaczął przybliżać dłoń do kamery znajdującej się na jej skroni. Raptor szarpnął się, ale zaraz potem pozwolił sobie zdjąć urządzenie.
O dziwo cudowną chwilę przerwał głośny ryk, a mnie ponownie przeszły ciary. Wszystkie trzy raptory odwrócił się w stronę Indominusa, który powoli wychodził zza zakrętu, powodując wibrowanie betonu, które czułam nawet przez moje glany.
Stając kilka kroków przed nami zaryczał w sposob przypominający ten, którym porozumiewają się raptory. Normalnie rodem wyjęty z broszury reklamującej park. Jednak Blue, zamiast jakoś zareagować, odwróciła się do Owena, przekrzywiając śmiesznie głowę i skrzecząc cicho w taki dość przyjazny sposób. A kiedy odwróciła się i zaryczała wyzywająco w stronę większego dinozaura to już w ogóle miałam ochotę poryczeć się ze szczęścia i nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
Moje szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ Indominus trochę się zdenerwował i odrzucił małą Blue na ścianę budynku obok. Zakryłam usta dłońmi i patrzyłam z niedowierzaniem na całą sytuację. Delta i Echo zaskrzeczały ostrzegawczo na Indominusa.
Owen spojrzał się na każdą z nich, a następnie z chytrym uśmieszkiem zagwizdał krótko. Dziewczynki rzuciły się na większego dinozaura, więc my ruszyliśmy biegiem do sklepu z pamiątkami, starając się nie oberwać gigantycznym ogonem.
Kiedy wpadliśmy przez ladę, chłopcy od razu podczołgali się w najdalszy jego zakątek. Z zewnątrz usłyszałam strzały, więc automatycznie rozgladnelam się w poszukiwaniu Owena, ale go nie znalazłam.
No co za typ.
- Potrzebujemy więcej - wyszeptał Gray, a ja razem z Clairr spojrzałyśmy na niego z niezrozumieniem.
- Więcej czego?
- Zębów. Potrebujemy więcej zębów - odpowiedział na jednym wdechu.
Spojrzałam na Claire.
- Nie - stwierdziłam twardo.
- Potrzebujemy zębów!
- Nawet o tym nie myśl.
- Marika!
- Wiewiórka!
- Nie mów tak do mnie!
- Tylko pod warunkiem, że nie pójdziesz!
- Muszę!
- Ani mi się waż - warknęłam. - Ci tutaj posrają się ze strachu bez Ciebie. - Wskazałam głową na skulomych chłopców. - Miałam bezpośrednio do czynienia z dinozaurami. Reksio mi nic nie zrobi. - Spojrzałam na nią znacząco.
- Reksio? Tak nazwaliscie dinozaura? - spytała z niedowierzaniem, a ja spojrzałam na nią zawiedziona.
- Widzisz? Właśnie dlatego idę ja a nie ty. - Wstałam i rozejrzałam się po sklepiku. W oczy rzuciła mi się apteczka, więc dopadłam do niej i wcignęłam z niej flarę i zdjęłam krótkofalówkę wiszącą obok. Następnie odwróciłam się do chłopców, którzy patrzyli na mnie wielkimi oczami. Nerwowo poprawiłam swojego kucyka. - No chłopcy. Pilnujcie cioci. I nie dajcie się zabić.
Po czym wyskoczyłam ze sklepiku i rzuciłam się pędem w stronę wybiegu dla T-Rexa.
792 słowa + notka. Mam już napisane to opko do końca, więc spodziewajcie się nie długo kolejnych rozdziałów. Do następnego.
~fanka13
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top