VIII. Po śmierci jest Cisza

2 sierpnia, pomiędzy Powiślem a Nowym Światem

     Ludzie często zastanawiają się, co jest po śmierci. Raj? Piekło? Ciemność? Można dywagować na ten temat i głowić się nad tym, ale jedno jest pewne — po śmierci jest Cisza. Chociaż świat będzie krzyczeć, serca będą pękać z rozpaczy, Zmarły ma tylko Ciszę.

    Antek Warecki nie mógł znieść Jej obecności, tak okrutnie zastępującej Małą. Szedł obok Fiołka i Zuzi, kilka razy wywracając się o szyny. On, zawsze tak pełen zapału i werwy do działania, teraz powłóczył nogami w stronę Nowego Światu. Miał wrażenie, że wciąż widzi obok siebie drobną, szarooką dziewczynę z rozwiązaną sznurówką. Majaczył, chciał ją podnieść, lecz natrafiał tylko na zimne ściany lub silne ramiona Krzyśka, który przytrzymywał go, by nie upadł na ziemię.

Nadzieję tchnęła, tak jak umiała,
Kryła się z nami we wnękach bram,
W ciasnych uliczkach, mrocznych kanałach,
Bo już się wielka kończyła gra
.
(Mała dziewczynka z AK)

    Nie kochał jej. Albo nie potrafił nazwać tego kochaniem. Było w niej jednak coś, czego brak nim wstrząsnął. Ściskał w dłoni nieco zakrwawioną saszetkę z cukrem i przesuwał po niej palcami jak po koralikach różańca. Jedno ziarenko za jedno Zdrowaś Mario.

    Gdy znaleźli się na wysokości fioletowej stacji przy Nowym Świecie, Amnezja zgasił latarkę i przeładował karabin, powoli wychodząc w kierunku peronu. Zatrważająca pustka i cisza były tak niepokojące, że komendant zamrugał nerwowo i rozejrzał się z uwagą.

    — Bądźcie cicho i miejcie broń w gotowości — szepnął i kazał podać dalej. Krzysztof skinął na Zuzię, by odsunęła się nieco w tył, po czym zacisnął dłonie na karabinie. Karolina zaplotła palce na kolbie VIS-a i przygryzła wargi, a Leon ukucnął przy wejściu na peron, wyjmując telefon. Włączył aparat i przejechał zoomem po przestrzeni przed nimi; pustka.

    — Łącznik kazał nam iść na wschód — szepnął, po czym przeczołgał się parę metrów w głąb stacji. Cisza. Dotknął ściany przy torach, jakby próbował wybadać czy nie jest atrapą, po czym przeszedł w kierunku drzwi techników. Pusto.

     — Nie podoba mi się to — powiedział nagle Fiołkowski, patrząc uważnie na Amnezję. — Prawie centrum miasta, tuż obok najważniejszych obiektów, a tutaj nikogo nie ma? Brzmi jak fejk. — Przełknął ślinę. — Amnezja, myślę, że ten łącznik wpakował nas prosto w ręce Niemców — dodał, rozglądając się uważnie. Karolina fuknęła cicho, po czym wyjęła telefon, zmniejszając jasność ekranu. Zalogowała się do "Piwnicy" i przejrzała na szybko najnowsze dane AK.

     — Wychodzimy — rzekła cicho, patrząc na dowódcę. — AK przesłało najnowsze dane z Nowego Światu, są sprzed pięciu minut. Oddział niemiecki wycofał się w kierunku Świętokrzyskiej, chcą zablokować Dworzec Centralny.

    — My musimy skierować się jak najbliżej Rynku — dodał mężczyzna.

    — To samobójstwo — szepnęła ze zgrozą Zuzia. — Przejście obok Pałacu Prezydenckiego... Oni tam mają snajperów. — Przełknęła ślinę, a Fiołkowski przygarnął ją do siebie.

     — Przejdziemy przez budynki ASP. — Leon ukucnął obok nich. — To pomiędzy Ogrodem Saskim a Krakowskim Przedmieściem. Do tych budynków nikt nie zagląda.

     Oprócz Śmierci, Leonie. Oprócz Śmierci.

     — Idziemy — rozkazał mężczyzna, kierując się w stronę wschodniego wyjścia. Fiołek przeżegnał się szybko, po czym poszedł za nim wraz z resztą Róży.

     W metrze panowała cisza. No, przynajmniej na początku. Ledwie przeszli w głąb torów i mieli wyjść na peron, od strony ruchomych schodów dało się słyszeć krzyki i stukot butów. Upadli na szyny, przyciskając ciała do ściany i wstrzymując oddech. Raz, dwa, trzy. Wymienili spojrzenia, jednak nikt z nich nie drgnął. Czekali. Zuzia przycisnęła dłonie do klatki piersiowej, zamykając oczy, a Karolina przełknęła powoli ślinę, czując w ustach metaliczny smak krwi. Aniołek schował twarz w dłoniach, jakby te dźwięki rozsadzały mu czaszkę. Znów miał wrażenie, że słyszy warkot i świst pociągu. 

     — Szybciej, szybciej, nie ociągać się, polnische Hunde! — Echo tego zdania zawirowało pomiędzy fioletowymi ścianami. Powstańcy mogli obserwować cienie, które pojawiły się przed nimi; długie, groźne, trzymające coś w dłoniach. Karabiny.

     — Ustawcie ich na żółtej linii! — Ktoś krzyknął, a Dzwonek przebiegły ciarki. Głos z metra zabrzmiał w głośnikach.

     "Proszę odsunąć się od krawędzi peronu"
Czyjeś stopy stanęły na ostrzegawczej, żółtej linii. Dużo stóp.
"Przed opuszczeniem pociągu prosimy pamiętać o zabraniu bagażu"
Dłonie, nerwowo zaciskane na palcach przypadkowych towarzyszy.
"Proszę nie opóźniać odjazdu pociągu"
Dźwięk przeładowywanych karabinów. Leon wyciągnął telefon i wysunął jego aparat tak, by objął to, co działo się na peronie.
"Proszę nie blokować drzwi"
Niemieccy żołnierze zbliżyli się do szeregu ludzi, celując w nich lufami.
"Uwaga, stacja końcowa, prosimy o opuszczenie pociągu"
Seria strzałów przeszyła ciszę fioletowej stacji.

     Potem była tylko cisza. Przerażeni powstańcy zobaczyli ciała, które osunęły się w ich stronę. Spadali na tory jak szmaciane lalki, jak jesienne liście. Jak trupy, dla których nie ma grobu. Kolejna seria wystrzałów dobiła tych, którzy mieli jeszcze otwarte oczy. Kule utkwiły w ścianie przed młodymi ludźmi, którzy z trudem łapali oddech. Krople krwi spadły na ich włosy i ramiona, a jeszcze ciepłe ciała rozstrzelanych osuwały się na nich jak cienie. Skulili się pod ich nawałem, a Amnezja dał znak wszystkim, by milczeli. No tak. Po śmierci jest Cisza.

     — Wszyscy? — zapytał ktoś z góry i usłyszeli tupnięcie podkutych butów. Odpowiedziało mu kilka głosów i po chwili dźwięki ucichły; Niemcy udali się na górę metra w stronę Świętokrzyskiej.

     Gdy tylko wyszli, powstańcy wzdrygnęli się, spychając z siebie martwe ciała warszawiaków. Cywile. Spoglądali na ich blade z przerażenia twarze, na ściśnięte dłonie i posiekane usta. Przestrzelone głowy zbyt wyraźnie jawiły się w światłach stacji. Nowy Świat. Nowe życie. Struchlałe dziewczęta próbowały zetrzeć ślady krwi z ramion i twarzy, a chłopcy uspokajali oddech, odwracając spojrzenia od sterty trupów. Amnezja podniósł się pierwszy i pochylił się nad jednym z zabitych, sięgając po jego telefon. Ikonka WIFI migotała przy gasnącej baterii; mężczyzna przełknął ślinę i zerknął na swoich podopiecznych. Ktoś zwymiotował w kącie stacji, ktoś płakał przy wejściu do tunelu.

     — Niemcy odblokowali sieć — powiedział. — Będą namierzać lokalizacje powstańczych oddziałów.

    — Mam to w dupie — rzucił Leon, logując się szybko na swojego Instagrama. Wszedł na tablicę i dodał nowy post, na szybko oznaczając ONZ i inne ważne organizacje. — Wolę umrzeć ze świadomością, że świat nam tego nie zapomni niż żyć w poczuciu, że nic nie powiedziałem. — Jego palce biegły po klawiaturze z zatrważającą prędkością. #Wawskie14, #warsawuprising, #wolnośćłączy #Poland #freedom — Niech wiedzą, co nam tu robią. — Opublikował filmik i wyłączył telefon, wciskając go do kieszeni. Niech wiedzą.

     — Musimy wyjść. — Do ich uszu dobiegł głos Karoliny. Cichszy, jak gdyby podszyty przerażeniem. — Musimy, rozumiecie? — dodała przez zaciśnięte zęby. Amnezja skinął głową, po czym wszedł na peron, otrzepując rękawy. Krew tylko się na nich rozmazała.

     Zuzia nie była w stanie się ruszyć. Patrzyła na stos ciał z oczyma otwartymi tak szeroko jak jej. Ale te oczy już nie widziały. Miały to szczęście. Przełknęła ślinę, zerkając na małą dziewczynkę w koszulce z Polską Walczącą. Na sercu, w miejscu, gdzie znajdował się symbol polskiego podziemia, miała dziurę od kuli. Dzwoneczek przeszły dreszcze i z trudem podniosła się, prawie czołgając do owej małej. Wyjęła z kieszeni plaster na większe rany i odkleiła folię, która go zabezpieczała. Trzęsącymi się dłońmi sięgnęła ku dziewczynce i zamknęła jej oczy, po czym nakleiła plaster na przestrzeloną klatkę piersiową. Jeszcze ciepła od oddechów. Wypuściła powoli powietrze, jakby ten wydech chciała podarować małej dziewczynce z wolnością w sercu. A wolność zbudowana jest na fundamencie kul.

Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,
żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.
Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.
Szukamy serca - bierzemy w rękę,
nasłuchujemy: wygaśnie męka,
ale zostanie kamień - tak - głaz
.
(Krzysztof Kamil Baczyński)

     — Chodź, Dzwoneczek, chodź. — Fiołek chwycił jej dłoń, która jeszcze przed momentem trzymała plaster, po czym podsadził ją na peron. Po chwili sam wskoczył na żółtą linię bezpieczeństwa i odwrócił głowę dziewczyny od sterty rozstrzelanych. — Musimy iść.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top