Rozdział 6
- Jesteś zły..? - zapytałem cichym głosem, nie umiejąc przewidzieć reakcji blondyna
- Za co? Za to, że jesteś taki, a nie inny? To coś, za co powinienem być zły? - zapytał odwracając się w moją stronę
- N-nie wiem...
- A więc, skąd masz pewność, że wolisz chłopaków? - pytał dalej opierając się na łóżku, na którym siedziałem
- Huh...? Skąd mam pewność..? - no i co ja mam mu powiedzieć.. - W-właściwie to się czuje. Nie mam jakiegoś pociągu do dziewczyn...
- Czyyyyli... Jeśli bym na przykład teraz zdjął koszulkę, to-
- Proszę, nie! - krzyknąłem, przerywając mu i zalewając się rumieńcem
- Spokojnie, nie zrobię tego - zaśmiał się lekko - Musisz się dziwnie czuć, kiedy się wszyscy przebieramy na treningi i po nich - zauważył
- Niby tak... Ale jak się przyzwyczaiłem to nie jest tak źle...
- Chyba skończymy już to, bo jesteś czerwony i chyba ci to nie przejdzie, dopóki nie zejdziemy z tematu - powiedział, podnosząc się z podłogi - Chcesz coś obejrzeć?
Kiwnąłem twierdząco, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Byłem stłumiony częściowym zażenowaniem swoim wyglądem dojrzałego pomidora.
Blondyn podłączył komputer do tv, sprawiając, że film był na większym ekranie. Następnie usiadł obok mnie dając mi koc oraz przekąski, które zostawiła nam wcześniej mama chłopaka, a zza łóżka wyciągnął napój. Tak zaczął się nasz nieprzewidziany seans.
~ Magic Time Skip ~
Obudziłem się rano, na łóżku bez koszulki, nakryty kołdrą, a obok łóżka na futonie spał blondyn. Spojrzałem na zegarek, wskazywał szóstą dwanaście, czyli jeszcze osiemnaście minut do pobudki...
Bardziej od tego, że tu spałem, przerażał mnie fakt, że nie mam na sobie górnej części ubioru.
Spojrzałem na złotookiego, który spał obok, twarzą do mnie. Rzadko kiedy ktokolwiek widzi go bez okularów, a jeszcze rzadziej śpiącego. Chyba tylko ja z jego znajomych mam taki przywilej.
Wszędzie było tak cicho, że można było usłyszeć spokojny oddech chłopaka, a nim się spostrzegłem, spędziłem ponad piętnaście minut przyglądając mu się i zadzwonił budzik.
Spanikowany nakryłem się kołdrą dokładniej, odkrywając stopy i zamknąłem oczy, by jakkolwiek udawać, że się nie obudziłem i dalej jestem w śnie.
Gdy budzik ucichł, zapewne wyłączony przez blondyna, poczułem na swojej głowie ciepłą dłoń należącą do przyjaciela. Gładził mnie po głowie przez chwilę, po czym usłyszałem jak otwiera szafki, zapewnie wyciągał ubrania, a następnie wyszedł z pokoju.
Po jakiejś minucie wstałem i ja, szukając swoich ubrań, których nie było. Pewnie są w łazience...
Siedząc na łóżku, opatuliłem się kołdrą, która była przesiąknięta zapachem blondyna, co było dla mnie niesamowicie przyjemne. Następnie sięgnąłem po telefon, leżący pod poduszką. Na tapecie wygaszacza miałem swoje zdjęcie z Tsukkim, które zrobiliśmy sobie podczas jednej z wycieczek w ostatniej klasie gimnazjum. To jedno z niewielu zdjęć jakie z nim mam, które pozwolił mi zrobić...
Zacząłem przeglądać jeszcze Instagrama, aż do pokoju wszedł blondyn.
- Myślałem, że pośpisz jeszcze trochę - zaczął zamykając drzwi pomieszczenia
- N-nie... Wybacz, chyba zasnąłem podczas oglądania... - powiedziałem spuszczając wzrok w podłogę, ale podniosłem go po chwili, przypominając sobie słowa chłopaka - Właściwie... Dlaczego nie mam na sobie koszulki..?
- Od dzisiaj jak śpisz u mnie, masz zakaz spania w koszulkach. - powiedział stanowczo
- Huh?! - krzyknąłem mocniej niż chciałem - Dlaczego?
- I tak jak śpisz, czy chcesz, czy nie koszulka ci się podwija, a ty się rozkopujesz - zaśmiał się - nawet nie muszę na ciebie specjalnie patrzeć bo i tak wszystko widać - dokończył, a ja po raz kolejny zacząłem palić się ze wstydu.
- Mogłeś chociaż mnie obudzić... Poszedłbym do domu, a ty byś się wyspał na łóżku...
- Mi nie przeszkadza spanie na futonie, bo właściwie jest wygodniejszy od łóżka, a teraz pod prysznic. Tam masz ciuchy, które przyniosła ci twoja mama - powiedział wskazując na komodę obok łóżka.
Posłuchałem się, bo nie miałem innego wyboru. Wziąłem ubrania, a następnie ruszyłem w stronę łazienki. Gdy do niej wszedłem, była jeszcze pełna pary od gorącej wody. Właściwie... Dzięki temu było jeszcze cieplej.
- Yamaguchi, zapomn- - przerwał blondyn, otwierając drzwi, gdy ściągałem z siebie spodnie - Wybacz - powiedział odwracając wzrok - z-zapomniałeś koszulki, więc tu ci ją kładę... - dokończył i wyszedł.
No i powtórka z rozrywki... Ponownie dzisiaj stałem się czerwoniutkim pomidorem... Dajcie odpocząć...
———————————————
Hej, cześć, witajcie
Pisałam ten rozdział bez żadnego planu na niego i to jeszcze w fatalnych warunkach, bo w trakcie przygotowań do świąt, więc wybaczcie jak coś się nie zgadza.
Widzimy się w poniedziałek, w nowym rozdziale~
~Iwa-chan
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top