Rozdział 16
- Spadniesz z tego mostu - powiedział złotooki, delikatnie obejmując mnie jedną ręką w talii, a drugą wsunął za ucho kosmyk moich włosów, które zalegały mi lekko na oku
- Jeśli chcesz mogę zejść, ale będziesz mnie niósł - odpowiedziałem uśmiechnięty, ściągając mu jego drugie oczy, czyli okulary - Chcesz wpaść do pewnej kawiarni?
- "Pewnej"? Masz coś w planach? - zapytał, pomagając schodzić mi z barierki
- Może tak, może nie - zaśmiałem się, chwytając chłopaka za rękę i prowadząc w kierunku planowanej kawiarni
Sama droga nie zajęła długo, bo tylko jakieś piętnaście minut, co dla nas na prawdę nie było dużo. Ten czas spędziliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Właściwie tak jak zawsze.
- Jest tam jakiś motyw przewodni? - pytał dalej usiłując wyrobić ze mnie jakieś informacje.
- A ty przypadkiem nie jesteś zbyt ciekawski? Może mi nie ufasz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, by go trochę podrażnić
- Gdybym ci nie ufał to bym tam nie szedł, a zwłaszcza z tobą - uśmiechnął się
- Oho! A to co miało znaczyć?
- Ale co? - zapytał ze swoim ironicznym, ale jednocześnie przyjemnym, uśmiechem
- Hmm... Odpuszczę ci na teraz. Później się wymyśli jakąś karę - odpowiedziałem również uśmiechnięty prowadząc go dalej w miejsce, gdzie już czeka go niespodzianka
~Magic Time Skip~
- Czekaj, czekaj - zatrzymałem go około stu metrów od miejsca docelowego - załóż to - powiedziałem, a następnie podałem mu opaskę na oczy
- A to po co? - zapytał zdziwiony, biorąc ode mnie przedmiot
- Nawet nie podglądaj, bo zepsujesz wszystko - odpowiedziałem
- Niech ci będzie, ale lepiej żeby to nie było coś dziwnego
- Nie będzie, nie będzie - zapewniałem, mając nadzieję, że wszystko jest przygotowane na czas - Teraz chodź - powiedziałem chwytając go za rękę i powoli zaczynając prowadzić do przodu
- Powiesz mi chociaż jak daleko mamy tak iść?
- Niedługo, to tylko kilkanaście metrów - zapewniałem go dalej
Nie minęło pięć minut, a już byliśmy przy wejściu do specjalnego budynku. Otworzyłem drzwi, dalej nie pozwalając zdjąć chłopakowi zakrycia oczu. Musiał jeszcze trochę wytrzymać.
- Gotowy? - zapytałem podprowadzając go pod wejście do jednego z pomieszczeń
- Ja tak, ale czuję, że ty się strasznie trzęsiesz - zaśmiał się nieco
- Zostawię to bez komentarza - rzuciłem szybko - No to hop! - krzyknąłem zdejmując mu opaskę
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy w sali
Złotooki rozejrzał się chwilę w ciszy po wszystkim, co było w pomieszczeniu. Wielki ekran, głośniki, kilka mikrofonów, duży stół, narożne siedzenia, piłki do siatkówki oraz cała drużyna Karasuno, nasi koledzy absolwenci. Wszyscy stali cicho, nie wiedząc jak zareaguje jego opóźniona reakcja na niespodzianki
- K-karaoke...? - zapytał lekko oszołomiony blondyn, ściskając moją rękę
- Mhm! - przytaknąłem, a wszyscy oblali się uśmiechami na jego pozytywną reakcję
- Słyszałem, że zamknęli to miejsce jakiś czas temu i nie macie żadnego takiego klubu-kawiarni w okolicy - powiedział Takinoue, czyli jeden z naszych absolwentów - A ja, jako, że chciałem otworzyć takie cudo, postanowiłem zainwestować w to już teraz. - dokończył
- Jesteśmy teraz w największej sali, która jest przeznaczona tylko dla Karasuno - powiedziałem prowadząc go w głąb pomieszczenia, bo ciągle staliśmy w przejściu.
Ciemne ściany i sufit, na którym były namalowane gwiazdy, które świecą w ciemności na moje specjalne zamówienie, czarne meble z pomarańczowymi wstawkami. To wszystko było tworzone od zera, przez nas wszystkich, by sprawić choć trochę przyjemności Tsukki'emu.
- Spójrz tu - poprowadziłem blondyna w jeden z kątów, gdzie znajdował się najważniejsza rzecz na dzisiaj - To ode mnie i mojej mamy
Złotooki stanął jak słup wbity w ziemię. Stał i patrzył na nowiutką, czarną gitarę z namalowanymi kilkoma białymi nutkami.
Pomachałem ręką do reszty, dając im znać, że mogą już sobie iść. Zgodnie z planem, tak też zrobili. Umówiliśmy się, że zajmą się przygotowaniem reszty sal na wielkie otwarcie, dając mi i Tsukki'emu trochę czasu.
- Tsukki, już wysz- - nie zdążyłem dokończyć, ponieważ chłopak złączył nasze usta w pocałunku. Tego w planach nie było, ale przyznaję się bez bicia, nie pogardzę.
- Nie byłem pewien, kiedy mogę ci to dać, ale uznałem, że otwarcie tego miejsca będzie odpowiednią chwilą - powiedziałem, gdy się od siebie odsunęliśmy. Blondyn objął mnie delikatnie, dalej nie mówiąc ani słowa. Jednak wiem, że trafiliśmy z prezentem.
- Bez okazji... - powiedział w końcu cicho - jesteś głupi...
- Może i tak - zaśmiałem się - Chcesz spróbować zagrać?
Chłopak podniósł instrument, następnie siadając na jednym z siedzisk, nastrajając przy okazji. Nim się obejrzałem, do moich uszu dotarł jeden z piękniejszych dźwięków, jakie kiedykolwiek słyszałem z jego gry.
- Kei... - powiedziałem, siadając obok - Spójrz tu - wskazałem na tylnią stronę instrumentu, gdzie znajdował się specjalny napis - Za każdym razem, gdy będziesz grał, a mnie nie będzie obok, pamiętaj o tym...
W tych złotych oczach, które kochałem przez te wszystkie lata, pojawiły się łzy, spływające po lekko zaczerwienionych policzkach. Ponownie mnie objął. Czułem te ciepłe krople spływające mi na ramię.
Jedno słowo, które wyrazi więcej niż jakakolwiek ballada czy inna piosenka. "Aishiteru" znaczy więcej, niż kiedykolwiek chciałbym powiedzieć.
-----------------------------------------------
Cześć, hej, witam
Dawno mnie tu nie było, a mianowicie prawie dwa tygodnie, za co przepraszam, ale w zamian macie rozdzialik mam nadzieję, że przyjemny :')
W zasadzie nie mam nic do takiego ogłoszenia, więc miłego dzionka lub nocki <3
Do następnego~
~Iwa-chan
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top