Rozdział 2
- Tsukki! - wykrzyczałem podbiegając do chłopaka stojącego po drugiej stronie bramki - Długo czekałeś?
- Nie, a teraz idziesz? - pytał, wyglądając na wyraźnie zirytowanego, tak jak każdego poranka.
I tak ruszyliśmy do szkoły, co stało się naszą ostatnią rutyną, a ja jestem z tego dumy, ponieważ to ja zaproponowałem taką zmianę. Chociaż nie oczekiwałem, że Tsukki się zgodzi, zrobiłem to z bardzo pozytywnym dla mnie rezultatem, może dla blondyna też.
Droga zajęła nam typowe dziesięć minut i byliśmy już pod bramami szkoły. Po przekroczeniu murów, dołączył do nas Hinata, z którym wdałem się w małą pogawędkę.
- Ty też byś chciał wrócić do gimnazjum, prawda Tsukki? - pytałem chłopaka, chcąc zaangażować go w rozmowę
- Um... Yamaguchi... Wiesz, że on cię nie słyszy...? Słuchawki pewnie wszystko zagłuszają.. - odezwał się Hinata, po zobaczeniu, że Tsukki przez cały czas ma słuchawki
- To nic... - odpowiedziałem spuszczając wzrok w ziemię i z uśmiechem, jak zawsze. - Hinata, chyba ktoś na ciebie czeka - powiedziałem, zauważając Kageyamę, stojącego przy drzwiach wejściowych budynku.
Rudowłosy, również zauważając chłopaka, pożegnał się szybko i podbiegł do niego szczęśliwy, wchodząc razem do szkoły.
Chwilę później dotarłem z Tsukkim do budynku szkoły, szybko zmieniliśmy buty na te szkolne, po czym ruszyliśmy w stronę klasy, gdzie mieliśmy mieć pierwszą lekcję.
~Magic Time Skip~
Piątek, koniec zajęć i końcówka treningu, a już jutro spotkanie z Tsukkim... Najlepsze, co może być...
Ostatnia przerwa, przed ostatnim setem treningowym. Może w końcu uda mi się zagrywka bez rotacji... Może Tsukki mnie pochwali...?
- Yamaguchi! - wykrzyczał nasz kapitan, który jest dla nas jak drużynowy tata, machając mi ręką przed twarzą - słuchasz mnie?
- Ah- T-tak! - powiedziałem w panice, nie wiedząc, co się stało
- Więc na boisko i zaczynamy - powiedział brunet i wrócił na wyznaczone pole.
Wnioskując, że w drużynie po drugiej stronie jest piątka graczy, to znaczy, że tam mam wejść. Zająłem swoje miejsce, tuż za Tsukkim, co nie powiem, bardzo mnie cieszyło. I wtedy, zaczęliśmy ostatni w tym tygodniu set treningowy.
Dwa do pięciu, czternaście do dziesięciu, gramy dalej, z nadzieją na dalsze prowadzenie, dwadzieścia do dziewiętnastu, dwadzieścia dwa do dwudziestu pięciu... Mecz skończył się naszą przegraną, bo na nasze nieszczęście, Hinata i Kageyama wylosowali jedną drużynę, a ich powstrzymać może tylko Tsukki, kapitan lub nasz libero.
- Yamaguchi - usłyszałem wołanie naszej drużynowej mamy, Sugawary-san - Wiesz gdzie jest Tsukishima?
- Wyszedł niedawno, ale nie wiem gdzie - odpowiedziałem, rozglądając się lekko i wskazując drzwi wyjściowe z sali
- Mógłbyś go poszukać, i przekazać, żeby już sie przebierał? Zaraz będziemy zamykać i jeśli tu coś zostawił to lepiej żeby to wziął.
- Jedyne, co brał na salę to nakolanniki, bidon i ręcznik, więc wezmę to za niego i go poszukam - powiedziałem
- W porządku, więc powodzenia - rzucił szybko jasnowłosy, po czym wrócił pomagać w kończeniu sprzątania, ja natomiast wziąłem rzeczy Tsukkiego, które zawsze leżały w jednym miejscu, po czym ruszyłem do szukać.
Nie zajęło to długo, bo zaledwie około dwudziestu metrów od wyjścia z sali, stał Tsukki, a na przeciw niego stała dziewczyna z naszej klasy. Z jednej strony chciałem słyszeć o czym rozmawiają, ale z drugiej nie chciałem być tym wrednym...
- Umm.. Tsukki..? - powiedziałem podchodząc do chłopaka - wybacz, że przeszkadzam, ale przyniosłem twoje rzeczy, bo Sugawara-san, powiedział, że można się już przebierać. Jak coś, to pójdę pierwszy - dokończyłem uśmiechając się, chcąc ukryć swój częściowy zły humor, który spowodowała ta znajoma mi dziewczyna.
- Jak wolisz, widzimy się jutro - odpowiedział blondyn, odbierając ode mnie swoje rzeczy
- Do jutra - powiedziałem, odszedłem, próbując wytrzeć pokryjomu pojedyńcze łezki, lecące z moich oczu
Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Gdy wyszedłem z szatni, napotkałem się na blondyna, który dopiero chwilę temu skończył rozmowę z tą dziewczyną.
Nie mówiąc nic, zacząłem iść w stronę swojego domu, tak jak dawno nie szedłem. Dawno nie szedłem sam. Tu zawsze było tak pusto...?
~Magic Time Skip~
Obudziłem się rano, z wyraźnym bólem karku. Pewnie znowu spałem krzywo... Po chwili przebudzenia, wyszedłem z łóżka, ruszając w stronę łazienki. Spoglądając w lustro, dotarło do mnie, że przez większość nocy myślałem o Tsukkim... Czy wtedy, gdy ich zobaczyłem razem, zrobiłem się zazdrosny..? Dlaczego to, że wyglądają razem tak naturalnie... Tak boli..?
---------------------------------------------------
Dzieeeeń doooobryyy, albo dobry wieczór
Cieszcie się moją weną, póki jeszcze nie pojechała na wakacje :D
Widzimy się w następnym rozdziale~
~Iwa-chan
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top