13.
Przez kilka dni leżałam w łóżku i nigdzie nie wychodziłam. Bez przerwy spałam, a czasem pisałam z Styles'em, który też był uziemiony w domu.
Codziennie dostaje notatki ze szkoły od 'nieznanego' brata. Robi to chyba z poczucia winy. Serce mi się kraja, gdy pomyśle, że cierpi...
Weszłam do szkoły i przeszłam do szafki. Otworzyłam ją i usłyszałam szepty. Spojrzałam się na dziewczyny obok, ciągle spoglądały na mnie. Próbowałam się wyciszyć i podsłuchać ich rozmowy. Nie było łatwo, kiedy na przerwach słychać tylko hałas i przemarsz uczniów.
- On?! Harry z nią?! - w końcu usłyszałam.
- Hej piękna! Jak się czujemy? - loczuś walną się o szafki.
- Z nieba mi spadłeś!
Trzasnęłam drzwiczkami szafki i złapałam rozpiętą koszulę chłopaka. Po chwili bardzo namiętnie całowałam chłopaka. Na oczach wszystkich. Zadzwonił dzwonek, a naszą pierwszą lekcją miała być chemia.
Cmoknęłam Harry'ego i poklepałam go delikatnie po torsie.
- Zaraz przyjdę... - powiedziałam i rozdzieliłam się z chłopakiem. Chwyciłam w dłoń moją torbę i przybliżyłam się do plotkar. - Całuje niesamowicie - zamknęłam oczy - a w łóżku?! - ożywiłam się - Jak bóg!
Nie miałam jeszcze takiego spotkania z nim, ale myślę, że byłoby wspaniale. Odwróciłam się i zaśmiałam.
- Allen? Współczujemy ci... - powiedziała jedna z nich.
- Czemu?
- Mówił ci już o Haley?
- Jakiej Ha... - nie dokończyłam kiedy przed klasę wyszedł nauczyciel chemii.
- Daisy, zapraszam na lekcje.
- Przepraszam, profesorze.
Weszłam przez drzwi i zmierzyłam ku loczkowi. Jaka Haley?
- W porządku? - zapytał mnie chłopak, kiedy usiadłam obok niego.
- Ta-ak - wygięłam usta w słodki uśmiech.
Grey gada o jakiś reakcjach, a ja walczę ze sobą i z Haley...
Kim do licha ona jest? Czemu mi współczują? Czy mam zapytać o nią Harry'ego?
- Harry? - szturchałam go w ramie, ale ten notował coś w zeszycie.
- Hmm? - spojrzał na mnie.
Jego oczy były nieziemskie...
- Już nic...
Zdałam sobie sprawę, że tamte plotkary były zazdrosne i wymyśliły sobie 'Haley'. Mhm. Nie popadaj w obłęd! Di ogarnij się! Nawet nie jesteście parą!
Zadzwonił dzwonek. Miałam zjeść z Harry'm, ale musiałam jeszcze coś zrobić. Powiedziałam mu, że spotkamy się przed szkołą. Podeszłam do biurka nauczyciela i wyjęłam z torby siatkę z świeżo wypranymi ciuchami.
- Oddaje. Jeszcze raz dziękuję.
Mężczyzna rozejrzał się przestraszony wokół i wziął ode mnie ciuchy.
- Nie ma sprawy. A jak się czujesz?
- Znacznie lepiej, a Pan?
- Nie załamałem się... - zaśmiał się. - Jest naprawdę dobrze. Ogółem bardzo mi przykro, że byłaś świadkiem i ofiarą - przyciszył głos. Miałam już wyjść, kiedy - Daisy? Skąd wiedziałaś jaki adres podać?
- Na wieszaku w łazience, były ciuchy z pralni, a na nich kartka z danymi.
- Wybacz mi jeszcze raz... - wzruszyłam ramionami i szeroko się uśmiechnęłam.
- Było minęło - powiedziałam nad odchodnym.
- Daisy?! - usłyszałam moje imię, kiedy wyszłam. Ale szybko się wróciłam.
- Tak? - mężczyzna podszedł do mnie bliżej i przyciszył głos.
- Czy pozwolisz mi wynagrodzić ci jakoś tą przeszłą sytuację?
- Tak! Proszę mnie nie oblewać - Pan Grey zaśmiał się, ukazując swoje białe uzębienie.
- Chodziło mi bardziej o kolacje...?
Jeny! Co mam zrobić?! Czy on właśnie zaprosił mnie na randkę?!
- ... Przepraszam. Jestem umówiona - wymknęłam się szybko z klasy i zmierzyłam ku wielkim drzwiom wyjściowym.
Po chwili siedziałam z Harry'm na zewnątrz i zajadaliśmy się lunchem. Nie mogłam przestać myśleć o sytuacji sprzed chwili.
- Lou zorganizował nam występ w Liverpool'u... Pojedziesz z nami?
- Jasne! Dla was wszystko.
Zaczęliśmy się śmiać. Lubiłam chłopaków, są świetni!
Dzień szybko zleciał. Unikałam Rose i Riley'a, choć nie było łatwo, bo byliśmy w tej samej klasie.
Wróciłam do domu z Styles'em. Otworzyłam laptopa i walnęłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam multum powiadomień z Skype'a.
~•~
Hej! Hej! Hej! Co tam u Was? Dziękuje Wam za wszystko i zapraszam do komentowania i ★. xx.A
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top