41.
-Jak Ci idzie? - wesoły głos kima wyrwał yanga z transu. Siedział na łóżku i powtarzał zwrotki jednej z piosenek. Piosenek chrisa. Koreańczyk uśmiechnął się do chłopaka, który przysiadł koło niego. Seungmin przejechał dłonią po jego rozwijanych włosach i sięgnął po tekst.-Dlaczego ją wybrałeś?
-Bo jest piękna. Mimo, że jej słowa sprawiają mi przykrość to kocham tą piosenkę tak jak chrisa. Nie chcę, żeby przypominała mi cierpienie tylko radość i to co dzięki niemu doświadczyłem. - wyjaśnił jeongin i uśmiechnął się do chłopaka. Czuł się trochę lepiej. Głownie przez wspierającego go czerwonowłosego oraz pewnych słów, które usłyszał od banga. Chciał on, aby yang był szczęśliwy, wykorzystywał każdą okazję i chwilę, nie bał się żyć oraz uśmiechał się najpiękniej na świecie.
I mimo, że chan nie widzi tego, to doskonale wiedział, że ma na niego taki wpływ, że yang wziął sobie do serca wszystko to co dla niego zrobił.
W końcu byli dla siebie najwaźniejsi, nawet jeśli to był koniec.
-Iniee, czy to znaczy, że... Już dobrze? - zapytał niepewnie kim, gdy poczuł uścisk w talii.
-Wiesz, hyung. Myślę, że chan będzie szczęśliwy i że ja też będę. Kiedyś jescze chciałbym z nim porozmawiać, przytulić go, ale... Teraz... Ty jesteś ze mną. Nie czuję się samotny. - powiedział cicho chłopiec przytulając starszego mocniej. Seungmin uśmiechnął się delikatnie oraz złożył na bladym czole młodszego szybki pocałunek.
-Nie chcesz go już?
-Zawsze będę go chciał. Zawsze już będzie w moim sercu, nawet jeśli ty również tam będziesz, to będziesz dla mnie tak samo ważny. A ty może nawet staniesz się ważniejszy. Przynajmniej się postaram, aby tak było-dodał szeptem patrząc niepewnie na starszego. Nie wiedział czy jego słowa mogły sprawić mu przykrość, ale chyba tak bo seungmin patrzył na niego przykro. Jednak po chwili roześmiał się i przyciągnął go, aby musnąć jego wargi swoimi.
______________________
Chyba Jeszce tylko epilog/////
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top