4.
Wspomnienie
Pietnastolatek szybko wybiegł z autobusu. Był już mocno spóźniony na zajęcia i tak zdenerwowany, że nie zwracał uwagi na padający deszcz i mocny wiatr. Przepychał się przez tłumy ludzi i uważał, aby nie upuścić ciasta czekoladowego, który piekł wczoraj popołudniu na dzień otwarty w jego szkole. Był marzec i akurat rozpoczynały się dni otwarte, co z tym związane, uczniowie przygotowywali różne sztuczki, pokazy i inne pierdoły, aby jak najlepiej zaprezentować swoją placówkę lub dostać jakąś dobrą ocenę.
Jeongin zdecydował się zrobić ciasto i męczył się piękąc go bardzo długo, dekorując i teraz musiał donieść go w jednym kawałku.
Już kilkanaście metrów dzieliło go od rogu za którym mieściła się brama główna.
Yang ominął budynek i uderzył w coś. No nie w coś, tylko kogoś.
Chłopak podniósł wzrok na rozwalone na chodniku ciasto a po chwili na stojącego przed nim blondyna.
-Co ty... Zrobiłeś?!
Z jego ust wyleciał cichy pisk. Natychmiast podniósł się z ziemi i zabrał plecak. Spojrzał na rozgnieciony karton, a po chwili z obłędem w oczach na blondyna, który teraz patrzył na chłopca przepraszającym wzrokiem.
-Ja przepraszam... Tak bardzo przepraszam... Wybiegłeś tak nagle... - yang usłyszał te kilka słów i się wyprostował.
-To było moje ciasto. Męczyłem się z nim wczoraj cztery godziny! Miałem nim poczęstować ludzi w szkole! - zaczął krzyczeć, chociaż dla nieznajomego przypominało to uroczy pisk. Młodszy machał rękami we wszystkich kierunkach, krople wody spływały z przydługiej grzywki, a nosek marszczył się z każdym wypowiedzianym słowem.
-Słuchasz mnie!? Co ja mam teraz zrobić? Pani Kim mnie zabije...
-Jesteś uroczy. - szepnął blondyn, a jeongin wytrzeszczył oczy.
-Słucham?
-Jesteś uroczy, nie sądzę zatem, że pani Kim cię zabije. Olej ten dzień otwarty i pozwól abym zabrał cię na gorącą czekoladę. Musisz się wysuszyć i ogrzać. - wypowiedział dumnie nieznajomy i szeroko się uśmiechnął. - Jestem chan, a ty?
-Joe-nigdzie z tobą nie pójdę!
-Joe?
-Jeongin!
-Bardzo ładnie.-zaśmiał się chan pokazując przy tym dołeczki. - Czemu nigdzie ze mną nie pójdziesz?
-Bo cię nie znam, hello? - wywrócił oczami i skrzyżował ręce.
-Dobrze. Bang chan albo chris, jak kto woli. Jestem z Australii. Mam 19 lat i moja siostra chodzi z tobą do szkoły.
-Z Australii? Hanna... Ty jesteś tym super bratem o którym dużo mówi?
-Zgadza się. - Znowu się uśmiechnął, na co Jeongin prychnął. - Zatem, czy możemy już iść? Cały się trzęsiesz.
-Jeśli kupisz mi też szarlotke i wyjaśnisz wszystko mojej wychowawczyni to tak.
-Bardzo chetnię, słodziaku. Szkoda, że moja siostra nigdy mi cię nie przedstawiła. - Tym razem i Jeongin się uśmiechnął.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top