Jedną z ulubionych rzeczy jakie robił chan było spanie w lato na balkonie. Niby tłumaczył to tym, że tam jest po prostu chłodniej niż w upalnym małym pokoiku, ale to była tylko wersja dla rodziców i znajomych. Tak naprawdę zamiast spać, oglądał gwiazdy, pisał piosenki o najskrytszych uczuciach przy świetle latarki i rozmyślał o tak zwanym ,, sensie życia". Raczej nie wyglądał jak typowy marzyciel czy wrażliwiec. Ludzie postrzeganli go zawsze jako tego głośnego pocieszyciela. W takie gwiaździste noce wyobrażał sobie różne scenariusze, nie tylko swojego życia, ale i swoich przyjaciół czy rodziny. Sprawiało mu to radość i relaks.
Właśnie w taką letnią noc uświadomił sobie co czuje do yanga.
Leżeli na materacu przykryci tylko cienkim kocem i rozmawiali. O planach na przyszłość, marzeniach, szkole, zainteresowaniach i innych pierdołach. Chris trochę opowiadał młodszemu o gwiazdach, a on słuchał bardzo uważnie. Patrzył mu w oczy i uśmiechał się delikatnie. Dla szarowłosego to był cudowny dzień i cudowna noc. Spędzili je zupełnie sami i  chan był przekonany, że chłopak jest dla niego idealny pod każdym względem i najważniejszy pod słońcem. Właściwie to pod gwiazdami. Bo uświadomił to sobie w chwili gdy jeongin wpatrywał się w gwiazdy i wydawał się bangowi piękniejszy od nich. Był dla niego taką małą gwiazdeczką, którą widział codziennie i nie był w stanie przestać.
-Hyung, słuchasz mnie? - z zamyślań wyrwał go cichy szept chłopca. Potrząsnął głową i objął go w pasie, aby następnie przysunąć do swojej klatki piersiowej.
-Yang.
-Tak? - szesnastolatek spojrzał w oczy blondyna i po chwili poczuł przyjemne ciepło na swoich wargach. Chan go pocałował. Delikatnie, dosyć krótko, ale starszy włożył w pocałunek wszystkie swoje uczucia. Bang odsunął się minimalnie od chłopca i cmoknął jego czoło szczerząc się jak nigdy, a yang cicho się zaśmiał i przyciągnął starszego, aby go przytulić. Jeongin złapał palcami podbródek starszego, który tym razem połączył ich usta w dłuższym pocałunku.

___________________

Jak tam życie?