22.
A macie jeszcze jeden rozdział.
____________________________
Czarnowłosy wyszedł z szatni jak najszybciej mógł, ale ból w lewej nodze mu to utrudniał. W dodatku obraz zamazywał mu się przez wodospad łez, a w ustach czuł metaliczny smak krwi. Chłopiec w samej podkoszulce i podartych spodniach z zarzuconym na plecy byle jak plecakiem próbował na dobre się nie rozpłakać. Czuł ból zarówno w swoim ciele jak i głowie. Nie wytrzymywał już nękania fizycznego, a co dopiero psychicznego.
Szkoła była już pusta. Tylko jeongin i ON zostali po treningu. Yang pokierował się w stronę stołówki. Miał ochotę zgnić gdzieś pod stołem. A może ukryć się przed NIM?
Dotarł na pierwsze piętro głośno dysząc. Zatrzymał sie przy rogu szafek i nasłuchiwał. Kroki było słychać z parteru. JEGO kroki. Jeongin nie miał siły aby spróbować uciec czy ukryć się. Czekał. Czekał aż hyebin znowu go dopadnie. I nawet nie miał ochoty płakać. To by tylko pogorszyło jego sytuację.
-Aish, tu jesteś. Już myślałem, że mnie zostawiłeś. - syknął brunet i podszedł blisko do yanga, tak, aby mógł schylić się do młodszego. - Posłuchaj mnie uważnie, bo powiem to ostatni raz. Nie będę już dłużej tolerować ciebie, ani tego twojego farbowanego kochasia. Jak chcesz w końcu się mnie pozbyć to lepiej żebym nie widział ciebie z tym pedałem, rozumiemy się? - wychrypiał hyebin najgłębszym głosem jaki słyszał yang, który zaczął trześć się i szybko pokiwał głową. Hye tylko cicho parsknął pod nosem i przejechał nosem po szyji jeongina.
-Miałeś być mój, a tymczasem ty wybrałeś tego lalunia i jeszcze zniszczyłeś naszą przyjaźń. Tęsknię za tobą, jeonginiee. - mruknął dikatnie chłopak i zrobił niedużą malinkę na skórze yanga.
-Z-zostaw mnie. Pro-oszę. - szept chłopca był prawie niesłyszalny, mimo to brunet odsunął się od niego i spojrzał w jego oczy wściekłym wzrokiem, po czym zostawił przestraszonego chłopca.
A chan nawet nie wiedział, że yang nie przyszedł na spotkanie właśnie z powodu starego przyjaciela jeongina. Ale dowiedział się o tym następnego ranka i przyżekał, że będzie chronić (nie)swojego chłopaka przed wszelkim złem tego świata.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top