16.
-Nie po to się wczoraj uczyłem cały wieczór żeby iść na wagary. - bąknął yang pod nosem ściskając dłoń starszego, a ten tylko prychnął. Wiedział, że koreańczyk chce dobrze rozpocząć nowy rok szkolny i uczyć się systematycznie, ale miał ochotę zabrać go gdzieś.
-Nie marudź. Ostatnio nigdzie się nie ruszasz tylko siedzisz w książkach. - odpowiedział z uśmiechem bang.
-To nie jest powód dla którego mam opuścić test z historii. Zdajesz sobie sprawę z tego, że moja matka najpierw zabije mnie a potem ciebie?
-Nah. Twoja mama mnie kocha. - zaśmiał się i pociągnął czarnowłosego w stronę kawiarni.
Usiedli w przyjemnej ciszy i zabrali się za wybieranie deserów. Chan od kilku dni kłócił się z sobą czy to właściwe z jego strony, że porywa młodszego ze szkoły. Nie chciał, aby miał potem jakieś problemy czy zaległości, ale za wszelką cenę chciał spędzić z nim dzień.
-Dooobrraa, to co robimy potem? - spytał jeongin z pełnymi ustami. Starszy zawiesił wzrok na chłopaku. Wpatrywał się w niego jak oczarowany i nawet nie zwrócił uwagi na pytanie. Miał wrażenie, że chłopiec dosłownie świeci się w odbitym świetle słońca. Na dodatek uśmiechał się tak szeroko, że chan zapomniał języka w buzi.
-Hyung, w porządku?
-Ee, tak.
-Odpowiesz mi na pytanie?
-Może chodźmy na jakiś spacer, nad rzekę na przykład. - wymamrotał speszony i odwrócił na chwilę wzrok. Czuł się tak dziwnie, że nawet nie ruszył swojego kawałku ciastka. Yang miał z pewnością na niego dziwny wpływ. Jeśli nie był szczęśliwy to wręcz otumaniony, a tamten nie zdawał sobie z tego sprawy. Starszy po prostu za nim szalał. Każdy gest, uśmiech, spojrzenie powodowało u niego lekkie drżenie, panikę i w końcu cudowne uczucie, które czuł w całym ciele. Tylko ten cichy chłopak miał coś co sprawiało, że chan wariował i robił z siebie debila. Wiedział kiedy yang jest smutny i odwalał wtedy różne akcje dzięki którym, jeongin znowu zalewał go tym uczuciem i śmiechem. Dlatego też zapomniał o swoim chwilowym zawstydzeniu, odwrócił się i zaczął robić dziwne miny. Chłopak od razu zaczął się cicho chichrać i o mały włos nie spadł z kanapy. A chan tylko kontynuował swoje zajęcie i zaczął wydawać z siebie dziwaczne odgłosy.
-Hyung ty jesteś nienormalny. - podsumował jeong i walnął dziewietnastolatka w ramię. Jeszcze chwilę siedzieli i śmiali się z siebie, po czym wyszli z lokalu kierując się w stronę rzeki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top