Rozdział VIII

Stoję jak wryty... Sun... Przemówiła...

Czuję jak Frisk do nas podchodzi.

- Sun?

- Przepraszam was... Ja... Po... Prostu... - Mówi łamiącym się głosem.

Przytulamy ją. Moon też.

Czuję jak dziewczyna się uspokaja.

Siedzimy tak chyba z kilka minut. Nie wiadomo kiedy ta okazja się powtórzy.

- Mamo, Moon? Mogę porozmawiać z tatą na osobności?

- Jasne. - Odpowiada Frisk.

Po chwili Sun siedzi przede mną. Do okoła nas jest czarna pustka. (dop. aut. Autokorekta - magia... Czarna magia...)

- Wiesz co to jest? Oprócz tego, że czarna dziura?

- Void... Najstraszniejsze miejsce, do którego można trafić... - Odpowiadam.

Dziewczyna kiwa głową. Czuję jak robi się coraz zimniej.

- Czy to jest?

- Jego najdalszy i najgłębszy zakątek...

- Skąd to wszystko wiesz?

Znów jesteśmy w pokoju.

- Ja... Szukałam Floweya (dop. aut. Z tego wszystkiego zapomniałam jego imienia) wszędzie... Patrząc na to co zrobił myślałam, że znajdę go właśnie tu...

Wstaję na równe nogi.

- Jesteś na mnie zły? - Mówi smutnie.

- Oczywiście, że nie... Tylko... Muszę to sobie wszystko poskładać do kupy.

Sun podchodzi do mnie i się przytula.

- Hej, dzieciaku, wiesz, że na mnie i na mamę możesz zawsze liczyć.

- Wiem...

- Zastanawia mnie tylko jedna rzecz.

Sun unosi głowę do góry.

- Nie rozumiem czemu nic nie mówiłaś?

- On mi zabronił. - Wskazuje palcem na mężczyznę w rogu pokoju.

*****

Rozdział był pisany wczoraj, ale o godzinie 23. Byłam zmęczona i go nie dokończyłam.

Jak widać zmienił mi się trochę styl pisania. I moim zdaniem jest on o wiele lepszy niż poprzedni.

I w ramach rekompensaty dzisiaj będzie taki tyciusieńki, maluteńki spam rozdziałów.

Ale wiecie taki mały... Jedynie 11 rozdziałów... Pfff...

A tak na poważnie to chcę was jeszcze raz przeprosić za tą nieobecność.

CookieGirlFantasy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top