Rozdział VI
Paps jest blady, ja wkurzony, a Frisk zdziwiona.
- Sans, jeżeli nie smakowało ci ciasto to mogłeś powiedzieć, a nie je demolować...
Patrzę na stół. Ręka zamiast być na obrusie leży sobie w cieście.
- Szlag...
- Słowa!
- Zamienisz się w Melody, słońce...
Papyrus wzdycha śmiechem.
- O rany... Nehehehe! Nie mogę przestać! Nehehehe!
- Zamknij się...
Wycieram ręce w ręcznik.
- O nie!
- Co się stało Frisk?
- Przypomniało mi się co Paps odwalił na studiach!
Paps czerwienieje.
- Nawet nie...
- A tak! Pamiętam! Co wparował do twojego pokoju i krzyczał, że mu stanął! (dop. aut. Zaciesz na ryju xD)
- Sans!
- No co?
Uśmiecham.
- Jesteś najgorszym bratem! Ugch! Nieważne, na mnie już czas. Do zobaczenia!
- Pa!
- Uważaj na siebie braciszku.
*****
Sorry, że wczoraj nie było rozdziału, ale (szepcze coś pod nosem)... _xKuro kiedy dostanę rysunek? Mówiłaś, że za dwa tygodnie!
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top