Rozdział IX

Sun wskazuje na mężczyznę w rogu pokoju.

Ma bladą cerę, ciemne włosy i całe czarne oczy. Ubrany jest w czarny golf i kitel. W dłoniach ma dwie duże dziury.

Poznaję go. Po chwili znika.

- Kto to jest? On mnie zawsze nawiedza... - Mówi Sun.

- To... Postać, której nie powinno tutaj być. - Odpowiadam.

Schodzimy na dół. Frisk przytula dziewczynkę.

- Dzieciaki, możemy porozmawiać z mamą na osobności? - Kiwają głowami.

- O co chodzi?

- O Gastera...

- Co?!

Siadam na kanapie. Krzyżuję ręce na klatce piersiowej.

- To nie jest możliwe by on żył! P-przecież...Z Voidu nie ma ucieczki!

- Och... Poważnie? - Podnoszę jedną brew do góry.

- O-ok... Jednak jest... A-ale... Ugch! Dlaczego my musimy mieć zawsze przesrane?!

Brązowowłosa siada obok mnie i chowa twarz w dłoniach.

- Hej... Poradziliśmy sobie z twoją psychiczną siostrzyczką i dwiema dziewczynami, które chciały zniszczyć wszystko na swojej drodze. Poradzimy sobie z moim ojcem... Chyba...

- No właśnie. CHYBA.

Siedzimy tak chwilę w milczeniu.

- Powinniśmy ostrzec resztę. - Mówi po chwili dziewczyna.

- Ale, może lepiej nie w dosadny sposób?

- Sans, co masz na myśli?

- Zważając uwagę na to co się przez ostatni czas wydarzyło... Chyba przydadzą im się dobre wieści. Nie sądzisz?

Frisk przytakuje. Wstaję z kanapy, podchodzę do niej i ją przytulam.

- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

*****

Jednak nie jestem w stanie napisać dzisiaj tylu rozdziałów. Sroka.

Nadrobię to innym razem.

CookieGirlFantasy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top