e i g h t

[Mia]

- Jak dojadę stąd do domu? - spytałam wchodząc do kuchni, w której dwójka dalej urzędowała.

Niall złapał za kluczyki od samochodu i wstał od stołu. Stanął na przeciwko mnie, a żeby spojrzeć na jego twarz, musiałam spojrzeć do góry.

- Zawiozę cię.

- Nie trzeba - uśmiechnęłam się sztucznie. Dalej było mi przykro przez jego słowa. Spojrzałam teraz na Aly, która opierała się o blat z założonymi rękami na piersiach.

- Daleko na przystanek?

- Jak wychodzisz z domu idziesz w lewo. Dwie ulice stąd jest przystanek. Żeby dotrzeć do domu wysiadasz na dziesiątym przystanku.

- Okej, dzięki - podeszłam do dziewczyny i przytuliłam ją. - Ciuchy oddam ci w szkole.

- Nie ma prawy.

Udałam się do przedpokoju założyć swoje buty, które o dziwo nie były prawie w idealnym stanie. Mam nadzieję, że Lena mnie nie zabije na rysę z przodu lewego buta.

- Dzięki jeszcze raz! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Tak jak Aly mówiła, udałam się w lewo.

Kiedy znalazłam się na przystanku, okazało się, że najbliższy autobus będzie dopiero za półgodziny. No, kurwa, nie.

Usiadłam na ławce i włączając dane komórkowe, zaczęłam przeglądać instagrama. Tu też przybyło mi znacznie więcej obserwatorów. I serduszek pod zdjęciami. Ci ludzie co mnie obserwowali byli ze szkoły, więc również ich zaczęłam obserwować.

Usłyszałsm warkot silnika zatrzymującego się pojazdu na przeciwko mnie. Spojrzałam przed siebie.

- Szukasz może podwózki? - Blondyn opuścił szybę.

- Nie, dzięki. Już raz ci odmówiłam dzisiaj - przewrócił oczami, a ja wróciłam do przeglądania instagrama.

Chłopak zgasił silnik i otworzy drzwi. Trzasnął nimi, że aż podskoczyłam. Chłopak stanął przede mną i wyrwał mi telefon z rąk. Otworzyłam szeroko oczy. Niall zaczął kierować się do swojego samochodu. Wstałam z ławki i szłam za nim.

- Ej! - krzyknęłam tak głośno, że jakaś starsza pani, która nas mijała, odwróciła się do nas. Na szczęście poszła sobie dalej. - Oddawaj telefon.

- Nie lubię, gdy ktoś mi odmawia - totalnie mnie olał i podniósł telefon na wysokość swojej klatki piersiowej. Opierał się o swój samochód. - Oddam ci - westchnęłam z ulgą - jeśli wsiądziesz do samochodu.

- Co? Nie ma mowy! Nie wsiądę z tobą do samochodu! - skrzyżowałam ręce na piersi. Podwózka samochodem do domu to genialny pomysł. Ale tylko nie z tym palantem. Myślałam, że jest spoko, ale się pomyliłam.

- Cóż, w takim razie nie odzyskasz telefonu - wzruszył ramionami i uśmiechnął się łobuzersko. - Z miłą chęcią przejrzę jeszcze raz twoją galerię.

Poczerwieniałam cała ze złości. Co za typ w ogóle? Ja ma swoje zdjęcia o dość intymnej treści. Zabiję go gołymi rękami.

Ruszyłam w jego stronę i zacisnęłam dłonie w piąstki.

- Okej, wsiądę - wyciągnęłam rękę. - Ale najpierw oddaj mi mój telefon.

- Oddam, jak tylko zobaczę twój tyłek w samochodzie - puścił mi oczko i wszedł do samochodu.

Ugh.

Otworzyłam drzwi od strony pasażera i trzasnęłam drzwiami.

- Nie musiałaś nimi trzaskać - zignorowałam go, wyciągając rękę w jego stronę, aby oddał mi moje urządzenie. Chłopak pokręcił głową na boki, ale oddał mi przedmiot.

- Umowa to umowa - powiedział tak cicho, że prawie go nie usłyszałam.

Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Nawet radio nie grało. Lecz po chwili się to zmieniło. Niall włączył jakąś stację z popową muzyką. Nie przepadam za taką muzyką, ale okej. To jego samochód.

- Jak bardzo przeglądałeś mój telefon? - spytałam nawet na niego nie zerkając.

- Do wakacji sprzed dwóch lat - spojrzał na mnie, ale po chwili wrócił wzrokiem na drogę.

Super. Po prostu zajebiście.

Kilka minut później, Niall, zaparkował samochód przed moim domem. Odpięłam pas bezpieczeństwa i chwyciłam za klamkę. Moja noga już znajdowała się poza pojazdem, ale chłopak nie pozwolił mi wyjść i złapał mnie za nadgarstek.

- A może jakieś 'dziękuję'? - spytam, uśmiechając się w ten swój sposób.

- Najpierw sam naucz się kultury - wyrwałam swoją rękę i wyszłam z samochodu, a następnie ruszyłam do drzwi domu. Chłopak jeszcze nie odjechał, ale miałam to w dupie.

Zapukałam do drzwi. Odczekałam chwilę i drzwi otworzyła mi Marcie.

- Hej! - powiedziała radośnie i wpuściła mnie do domu. Po chwili dało się słyszeć warkot silnika.

- Hej, hej - posłałam uśmiech dziewczynce, a następnie ją wyminęłam. Zamknęła za mną drzwi, gdzie ja w tym czasie ściągałam buty. - Jest ktoś w domu oprócz ciebie?

- Mamusia i Lencia - odpowiedziała i zaczęła mi się przyglądać. Była naprawdę ładniutka i taka urocza w żółtej sukieneczce.

- Okej. Jak coś będę u siebie - posłałam uśmiech i weszłam na schody. W między czasie napisałam wiadomość do Leny.

Ja: Gdzie jesteś?

Lena: W łazience. Umieram, kurww

Ja: Na górze?

Lena: Si

Szybko udałam się do łazienki na górze. Bez pukania weszłam do środka i zobaczyłam Lenę opierającą się o deskę toaletową. Spojrzała na mnie i jeśli miałam być szczera, wyglądała jak gówno. Makijaż był całkiem rozmazany, a na głowie miała gniazdo.

- Umieram - podeszłam do dziewczyny i pogłaskałam go po plecach.

- Widzę - przybliżyłem się do niej odrobinę, ale od razu się cofnęłam, - i czuję.

- Dzięki - odpowiedziała, a jej ciałem wstrząsnęły dreszcze. - O nie - i fuj, zwymiotowała.

- Zaraz poczujesz się lepiej.

- Mam nadzieję. Przyniesiesz mi wodę?

- Jasne - wstałam na równe nogi i wyszłam z pomieszczenia, aby udać się do kuchni po wodę.

***

W poniedziałek jak i we wtorek ludzie gadali tylko o imprezie u Harry'ego. Gadali kto z kim się przelizał, zaliczył zgona czy grał w durną grę (tak jak ja).

Oczywiście Niall i ja wymieniliśmy tylko kilka spojrzeń, bo po prostu mam go dość. Niby nie zrobił nic takiego, ale jednak przekroczył pewną granicę mojej prywatności.

- Masz listę gości? - właśnie wszyscy (o dziwo oprócz Niall'a) stoimy na palarce i dyskutujemy o urodzinach blondyna. Jest środa, a w piątek ma się odbyć impreza niespodzianka dla Niall'a w jednym z tutejszych klubów.

Taa, wynajęli mu klub.

- Tak.  Chcesz zobaczyć? - Aly wyciąga z torebki tęczkę i podaje ją Harry'emu. Wkłada papierosa między wargi i zaczyna przeglądać plik kartek. Leigh zagląda chłopakowi przed ramię.

- Dosyć spora ta liczba zaproszonych.

- Dlatego, że to nie tylko ludzie ze szkoły.

Harry zamknął plik i podał Aly teczkę, która schowała ją do torebki.

- Idziemy na lekcje? Jak się znowu spóźnię, ta jędza od geografii, będzie kazała mi siedzieć na przeciwko niej - Louis zgasił niedopałek o mur i zakasłał.

- Trzeba było być dla niej miłym przez poprzednie trzy lata.

- Trzeba było być miłym - Louis udawał głos Aly, na co dziewczyna przewróciła oczami. - Nie obrażaj się, no - westchnął, a wszyscy zaczęli się im przyglądać. Jednak Lou i Aly kompletnie nie zwracali na nas uwagi. - Chodź do szkoły, pani perfekcyjna.

Louis złapał Aly za rękę i pociągnął w stronę szkoły. Następnie przyciągnął ją do siebie i cmoknął w usta.

Cała nasza ekipa była w szoku.

Co się właśnie odkurwiło?

- Czy ktoś jest mi to w stanie wytłumaczyć? - Liam z podnienioną jedną brwią spojrzał ma każdego z nas. - Zayn?

Mulat pokręcił głową na boki.

- Moja bliźniacza podświadomość się wyłączyła.

***

W końcu nastał piątek. Wszyscy wyczekiwali go, kręcąc się jakby mieli owsiki. O co im chodziło? Przecież to tylko impreza urodzinowa.

Właśnie byłam już gotowa. Siedziałam na łóżku w dłoniach przewracając telefon. O dwudziestej pierwszej miałam napisać do Niall'a. A po co? Już tłumaczę.

Jako, że niebyłam zamieszania w organizowanie urodzinowej imprezy, zostało mi przydzielone zadanie wyprowadzenia smoka ze swojej jamy.

Taa

Super zabawa.

Kiedy w końcu wybiła odpowiednia godzina wysłałam wiadomość do blondyna.

Ja: Podwieziesz mnie?

Niall: Gdzie

Niall: ?

Ja: Do Paradise club

Niall: Ale wiesz, że to jest klub, prawda?

Ja: Tak?

Ja: To jak, podwieziesz mnie?

Niall: Chodzisz nafochowana przez tydzień na mnie o przeglądanie twoich zdjęć i uważasz, że mam czas w piątek wieczorem wozić twój tyłek do jakiegoś klubu?

Przewróciłam oczami. Boże, on jest gorszy od kobiety.

Ja: Jeśli nie chcesz to nie. Tylko pytam.

Niall: Żartowałem. Zaraz będę. Dam mi chwilę.

Ja: ...

Gorszego zadania nie mogłam dostać.

Wystukałam szybką wiadomość do Aly.

Ja: Ryba połknęła haczyk. Jedzie po mnie.

Aaliyah: Czekamy :)

Położyłam telefon na brzuchu i czekałam aż chłopak po mnie przyjedzie.

Po dziesięciu minutach dostałam wiadomość od blondyna.

Niall: Czekam

Nieodpowiadając na jego wiadomość, założyłam buty Leny, te co ostatnio i złapałam za torebkę. Wyszłam z pokoju i zbiegłam ze schodów. Kiedy byłam już na dole w przedpokoju, krzyknęłam "wychodzę", po czym wyszłam z domu. Niall siedział w samochodzie.

Podeszłam do pojazdu i weszłam do środka.

To będzie ciekawe.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top