17. Nie do końca normalna dziewczynka

Droga do celu przebiega w akompaniamencie kłótni Ronata z Mortelle. Po początkowym sugestywnym prychnięciu i morderczym spojrzeniu kobieta całkowicie ignoruje Iwiana, dostrzegając, że jest pod wpływem Króla. No, może była jeszcze tak łaskawa, że dorzuciła obelżywy gest dłonią. Awantura z Ronatem jest kompletnie bezcelowa, a raczej taka dla zasady, by pokazać panującą niechęć w możliwie jak najgłośniejszy i najbardziej dziecinny sposób. O ile dzieci rzucają w siebie nożami. Tamtan przez cały czas zerka na nich kontrolnie, jakby zaraz mieli się zepchnąć z wąskiej, górskiej ścieżki. Jego napięcie da się poznać tylko po tym, że błyszczące przedmioty coraz żwawiej krążą mu w rękach.

Dom okazuje się być ogromy. Stoi wrośnięty w górskie zbocze, jak jakiś dziwaczny grzyb. Drewniane ściany pomalowano na bordowy kolor, a dach na niebiesko. A przynajmniej tak kiedyś mogło być, bo teraz każdą wolną przestrzeń budynku zajmują dziecięce bohomazy. Tak jak mówili zwiadowcy - nie ma żadnych okien i istnieje tylko jedno wejście, które niestety znajduje się na wąskim tarasie pozbawionym barierki. Tamtan wydaje się nie mieć z tym problemu, jednak Ronat zauważalnie blednie i dyskretnie odsuwa się jak najdalej od krawędzi.

Mortelle bezceremonialnie zbliża się gniewnym krokiem do drzwi i łomocze w nie swoją obrzydliwą, czerwoną ręką, jakby chciała je co najmniej rozpołowić. Mija dłuższa chwila, nim ze środka dobiega cichy, dziewczęcy głosik:

- Nikogo nie ma.

Odpowiedź Mortelle na takie coś jest co najmniej oczywista. Ze zdwojoną siłą wali w drzwi, tym razem obiema rękami.

- Otwieraj, młoda! - wrzeszczy, nadal pastwiąc się nad drzwiami. - Nie będziemy się z tobą bawić w pip! chowanego!

- Raczej ją w ten sposób nie zachęcasz - zauważa ze znudzeniem Tamtan, bawiąc się pierścionkiem z rubinem.

- Pip! to - mruczy Mortelle pod nosem. - Odsuń się od drzwi, młoda! Wchodzimy!

Kobieta odsuwa się nieco od drzwi i kilkoma kopniakami wysadza je z nawiasów. Wpada do niewielkiego przedsionka, wygrzebując z fałd sukni dwa długie noże. Kajdany pobrzękują na jej nadgarstku. Pozostali wciskają się do pomieszczenia z nieco mniejszym "zaangażowaniem".

Przed drzwiami prowadzącymi do dalszej części domu stoi dziewczynka, bujając się na piętach z niepewnym uśmiechem na drobnej twarzyczce. A przynajmniej z początku myślą, że to dziewczynka. Później zauważają srebrne guziki zamiast oczu, niemal niewidoczne ślady szwów i słyszą szmer, jak gdyby coś w jej wnętrzu się przesypywało.

- No ja pip! - wymyka się Mortelle. - Mogłabyś mnie straszyć po nocach.

- W czym mogę pomóc? - pyta uprzejmie dziewczynka, jakby przed zaledwie chwilą drzwi nie wyleciały z zawiasów.

- Co tu chowasz, młoda? - warczy do niej kobieta. - Dlaczego nie chciałaś nas wpuścić?

Lalka przybiera nagle smutną minę.

- Dola się was boi - mówi płaczliwym tonem, ciągnąc nerwowo za swoje brązowe loki.

Tamtan ostrożnie odgarnia Mortelle na bok (o dziwo, nie obrywa przy tym nożem) i samemu przejmuje inicjatywę. Kuca przed lalką, by mieć wzrok na tym samym poziomie co ona.

- Rozumiem, że nazywasz się Dola, malutka? - pyta Tamtan z przyjaznym uśmiechem.

Lalka zaczyna bawić się palcami, uśmiechając się pod nosem.

- Tak.

- Miło mi cię poznać. Ja jestem Tamtan. Możesz mi powiedzieć, co robisz tutaj całkiem sama?

Mortelle prycha pod nosem.

- Dola ma zadanie - odpowiada usłużnie lalka.

- Możesz mi powiedzieć co to za zadanie?

- Dola jest strażnikiem.

- A czego pilnujesz, skarbie?

- To zabroniło Doli mówić.

- Moglibyśmy zobaczyć, czego pilnujesz?

- Nie. Strażnik pilnuje. Dola jest dobrym strażnikiem. Nie pokaże. Nie, nie.

- Dola, przecież wiesz, że i tak się tam dostaniemy. Nie chcemy ci robić niepotrzebnej krzywdy.

- To Dola nie chce robić krzywdy wam - uśmiech Doli znika zastąpiony dziwacznym grymasem.

- Widzę, że kukła chce się bawić - Mortelle obnaża zęby, dając kilka kroków naprzód i pochylając się tak, że prawie stykały się z lalką czołami.

- Dola nie chce. Dola musi.

Iwian nie widzi dokładnie, co się później dzieje. Chyba Mortelle próbuje wypatroszyć lalkę, jednak Dola chwyta ją za nadgarstek. Kobieta syczy z bólu, upuszczając nóż. Rozlega się chrzęst ocierających się o siebie kości. Z ust Mortelli wyrywa się krzyk. Jej twarz przybiera na przemian wyraz furii i strachu.

Ronat próbuje odciągnąć ramię Doli. Lalka jednak ani drgnie, tylko obrzuca go beznamiętnym spojrzeniem błyszczących guzików. Drugą ręką chwyta za jego granatową pelerynę i ściąga go na dół. Zaciska ramię na jego szyi, a Ronat zaczyna czerwienieć na twarzy.

Tamtan patrzy na to z przerażeniem, kuląc się pod ścianą. Iwian nie rusza się z miejsca, dopóki cyrkowiec nie rzuca noża pod jego stopy.

- Ty się tym zajmij - szepcze niewyraźnie, wyraźnie zawstydzony swoim zachowaniem. - Ja nie dam rady.

Iwian bierze nóż do ręki i przez chwilę przygląda mu się ze zmarszczonymi brwiami, jakby pierwszy raz widział takie narzędzie na oczy. Potem niepewnie podchodzi do Doli i zaczyna piłować ramię przytrzymujące sinego na twarzy Ronata. Dola przygląda się jego bezowocnym działaniom. Na jej "skórze" pojawiają się jedynie niewielkie rysy. Zapewne również Iwiana by unieruchomiła, gdyby tylko miała trzecią rękę.

W końcu Dola sama z siebie uwalnia Ronata, który bezwładnie zwala się na podłogę. Zaskoczony Iwian odsuwa się kawałek, jednak lalka nie jest nim zainteresowana. Wolną ręką chwyta Mortelle za głowę. Puszcza jej zmiażdżony nadgarstek i zamiast tego mocno obejmuje jej ramiona. Zanim ktokolwiek orientuje się w sytuacji, Dola szybkim ruchem skręca kobiecie kark.

Tamtan wygląda, jakby miał zaraz zwymiotować. Iwian stoi w miejscu jak słup soli, niepewny swoich myśli i emocji. Dola zaczyna ciągnąć nieprzytomnego Ronata i Mortelle za włosy, kierując się w stronę tarasu.

- To nie lubi bałaganu. Dola musi posprzątać - mamrocze pod nosem. Rzuca spojrzenie Iwianowi i Tamtanowi. - Poczekajcie. Zaraz wrócę - oświadcza uprzejmym tonem.

Zatrzymuje się na skraju tarasu. Puszcza swoje ofiary, ustawiając je na krawędzi. Wtedy kopniakiem posyła ciało Mortelle w dół. Patrzy, jak obija się o skały. I to właśnie ta chwila rozproszenia pozwala Tamtanowi zajść ją od tyłu i zepchnąć w ślad za Mortelle. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top