Rozdział V


Kiedy Kylo Ren, skończywszy obchód Finalizera, wrócił do swej kajuty z naręczem przedmiotów niezgodnych z przepisami panującymi na okręcie, które zarekwirował szturmowcom oraz oficerom, zastał tam niecodzienny widok. Hux stał pod ścianą, drąc się w niebogłosy, a obok niego bezustannie śmigały blasterowe błyskawice, uderzając w ścianę tuż przy głowie mężczyzny, bądź jego ramionach. Mała Allana, raz po raz, z determinacją wymalowaną na twarzy, pociągała za spust broni, którą trzymała w obu dłoniach. Przestała dopiero na widok swego wuja. Generał odetchnął z ulgą. Poprawił mundur, sprawdzając przy okazji, czy nie został osmalony w którymś miejscu przez jakiś zabłąkany pocisk. Ren spojrzał na niego ostro, marszcząc ciemne brwi.

– Hux, co to miało znaczyć?! – warknął. – Co to za głupia zabawa? Odbiło ci? Po co kazałeś jej do siebie strzelać?

Generał zdębiał.

– Ale... – wydukał. – Ja...

Kylo przewrócił oczami.

– Dobrze, mniejsza o to! Ale lepiej, żeby więcej razy takie pomysły nie przychodziły ci do głowy! To jeszcze dziecko! Mogła zrobić sobie krzywdę!

– Tak, sobie. Na pewno – parsknął do siebie Hux. – Prędzej obu nas pozabija... Powinna trenować naszych szturmowców...

Ciemnowłosy rycerz podszedł do swej koi i rzucił na nią wszystkie rzeczy, które przyniósł ze sobą.

– Mówiłeś coś? – Odwrócił się w stronę generała.

Hux pobladł, zerknąwszy na Amelię. Dziewczynka uśmiechnęła się, lekko kołysząc się na piętach. Dłonie schowała za plecami. Nadal trzymała w nich blaster. Mężczyzna poczuł, że zaschło mu w gardle.

– Nie – wychrypiał. – Nic nie mówiłem...

– To dobrze – rzucił Kylo.

Generał podszedł do swego towarzysza, pilnując jednakże, aby nie odwracać się plecami do małej Solo. Ren lekko uniósł brwi do góry, ale w żaden sposób nie skomentował jego zachowania. Hux przysiadł na skraju posłania mrocznego rycerza. Kylo stanął nad nim, obserwując jak wojskowy przegląda przedmioty, które zarekwirował.

– Ren, coś ty tu przytargał?! – wykrzyknął zdumiony generał. – Miałeś tylko załatwić farbę do włosów!

Kylo wzruszył ramionami.

– Powiedziałeś, żebym zabrał wszystko, co nie jest zgodne z regulaminem...

Rudowłosy mężczyzna przewrócił oczami. Sięgnął po dwa dziwne, podłużne przedmioty. Jeden z nich miał spiralny kształt, a drugi był długi, nieco prostokątny, z czymś jakby... Klapką?

– Co to jest? – spytał, wyciągając pierwsze urządzenie w stronę Rena.

– Lokówka – odparł bez namysłu rycerz, wyrywając przedmiot z jego dłoni.

– A to? – mruknął generał, machając przed oczami Kylo drugim przedmiotem.

– Prostownica. – Wuj Amelii odebrał mu także to urządzenie.

Hux uniósł brwi do góry.

– Skąd ty to wiesz? – spytał.

Ren zamrugał i zaczerwienił się mocno.

– Było na szkoleniu... – burknął.

– Ach, oczywiście... – prychnął Hux, dalej przeglądając zdobycze Kylo.

Amelia zbliżyła się do nich. Chwyciła wuja za rękę, obserwując poczynania jego towarzysza. Generał odrzucił na bok kilka niewielkich, podręcznych lusterek, damskich mazideł wszelkiego rodzaju, a także jakiś zielony, błyszczący szal i coś, co miało kształt blastera, jednak było nieco masywniejsze. Z uchwytu tego urządzenia zwisał długi sznur, zakończony wtyczką. Ren wyciągnął rękę również po ten przedmiot.

– To suszarka – wyjaśnił. – Podaj mi ją. Moja się ostatnio popsuła.

Hux ponownie przewrócił oczami, po czym wcisnął urządzenie w dłoń Kylo. Nie miał pojęcia, po co mu ta suszarka (podobnie jak lokówka oraz prostownica), i nawet nie chciał tego wiedzieć. Następnie generał sięgnął po kolorowe, nieco wymięte czasopismo, które także zarekwirował Ren. Gdy spojrzał na okładkę, jego oczy rozszerzyły się. Pierwsze, co spostrzegł, to dwie ogromne piersi, a niżej... Piękne, zgrabne uda... Jak marzenie! Na okładce magazynu widniała śliczna, roznegliżowana kobieta o burzy rudych loków na głowie oraz wielkich, szmaragdowych oczach. Poczuł, że cały aż się czerwieni.

– Ren! – wykrzyknął, zrywając się na równe nogi. Pomachał rycerzowi gazetą przed nosem. – Co to ma znaczyć?! Po coś ty to przyniósł?! Tu jest dziecko!

Kylo wyrwał mu magazyn.

– To też jest niezgodne z regulaminem! – warknął.

Amelia sięgnęła po czasopismo, wysuwając je spomiędzy palców brata swego ojca. Zmarszczyła brwi, przyglądając się kobiecie z okładki. Po chwili jej oczy rozjaśniły się, a ona uśmiechnęła się szeroko.

– To moja mama – oznajmiła z dumą.

Hux pochylił się do niej. Zrobiło mu się żal dziecka... Straciła matkę, potem ojca... Mała, biedna sierotka...

– Biedactwo – powiedział delikatnie. – Ta pani przypomina ci mamusię, tak? – Odebrał jej gazetę, posyłając Kylo mordercze spojrzenie.

– Nie. – Amelia pokręciła głową. – To jest moja mama. – Wyprostowała się dumnie. – To ona mnie wszystkiego nauczyła!

Generał wraz z Renem wymienili przerażone spojrzenia.

– To znaczy...? – spytał niepewnie Kylo. – Czego nauczyła cię mama? Przecież ty masz dopiero dziesięć lat...

– Nauczyła mnie strzelać i bronić się! – wyjaśniła dziewczynka. – Ale tacie się to nie podobało. Nie lubił blasterów...

Mężczyźni odetchnęli z ulgą.

– Strzelać i bronić się... – Kylo zaśmiał się. – A już myślałem, że...

– Ren! – zawołał ostro Hux. – Lepiej nie kończ tego zdania!

– No tak. – Rycerz zachichotał. Rozwichrzył dłonią włosy bratanicy.

Generał przetarł ręką twarz, westchnął ciężko, po czym sięgnął po ostatnią rzecz, którą zarekwirował Kylo. Było to niewielkie, podłużne, tekturowe pudełko. Widniał na nim wizerunek szeroko uśmiechniętej kobiety o włosach czarnych jak noc. Nareszcie! Farba do włosów! Mężczyzna spojrzał na podpis.

– Czerń duszy Sitha – przeczytał. – Jest w ogóle taki kolor? – prychnął.

– Najwyraźniej. – Ren wzruszył ramionami.

Hux pokręcił głową.

– Powinni to nazwać: Czerń duszy Kylo Rena. Zaraz by im podskoczyły słupki sprzedaży.

– Dobra, dobra – mruknął rycerz. – Dawaj to!

Wyrwał generałowi pudełko z ręki, po czym wraz z Amelią, suszarką, lokówką oraz prostownicą, skierował się w stronę odświeżacza.

– Tylko tam nie szalej! – zawołał za nim Hux.

– Spokojnie. – Ren uśmiechnął się lekko. – Kiedy tu wrócimy, nie poznasz Amelii...

– Tego się właśnie boję... – rzucił generał, wygodniej rozsiadając się na koi. Założył nogę na nogę i sięgnął po magazyn z panienkami. Raz jeszcze obrzucił wzrokiem kobietę z okładki. Niezłą sztukę przygruchał sobie ten brat Rena, nie ma co... Ciekawe, gdzie ją poznał... Hux oparł się plecami o ścianę, otwierając czasopismo na pierwszej stronie. Kylo na pewno prędko nie wróci. Mężczyzna rzucił okiem na spis treści. Może znajdzie w tej gazecie także coś do poczytania, nie tylko do oglądania...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top