36. Talks

Tahl: Och, jak ja nienawidzę swoich włosów! Są takie grube, gęste i poplątane!

Qui-Gon: Ja lubię twoje włosy.

Tahl: *miłe zdumienie* Naprawdę...?

Qui-Gon: Tak... Są dla mnie bardzo cenne. Jak obcinasz, chodzę do sprzątającego droida, żeby mi je oddał. Biorę je ze czcią i zachowuję...

Tahl:*rumieni się*

Tahl: *z zachwytem* Oooch!

Qui-Gon: ...a potem wypycham nimi swoją poduszkę. Są dużo lepsze od pluszu czy pierza. Dobrze się leży na takiej poduszce.

Tahl: *z rozczarowaniem i niesmakiem* Oooch...

Qui-Gon: Bo wiesz, to tak, jakbym miał ciebie ciągle przy sobie. Nie umiem spać już na innej poduszce. Jest mi niewygodnie i obco. A z tą poduszeczką... Zawsze czuję się jak w domu. I nigdy nie mam koszmarów, tylko piękne sny. Bo jesteś jakby słońcem i nawet najmniejszy twój promyk taki jak włos może rozproszyć moje ciemności.

Tahl:*całuje go w policzek*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top