Wielki Admirał Thron

Ezra spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
-Impriwizujemy.
Zalia rozejrzała się po pomieszczeniu.
-Szyb wentylacyjny nada się do ucieczki?
Zapytała.
-Jeśli to rzeczywiście Thron przewodzi tej akcji musimy wymyślić coś bardziej nieprzewidywalnego.
Ezra też się rozejrzał.
-A co byś powiedział na małą dywersję?
Powiedziała Zalia podchodząc do skutera.
-Co chcesz zrobić?
-Jeśli podłączę magazynek z blastera do przewodu paliwowego i odpalę skuter...
-Całość wybuchnie.
-Po około minucie.
Dodała Zalia.
-Niezły plan.
-Nie mamy lepszego.
Podłączyła wszystko i odpaliła pojazd w chwili, gdy do zabarykadowanych drzwi zaczęli dobijać się Szturmowcy.
-Szybko!
Powiedział chłopak, zdejmując osłonę z szybu wentylacyjnego.
Zalia weszła do środka przed Ezrą i na czworaka przesuwała się w stronę wyjścia.
Wyjrzała przez kratkę na dwór, w chwili kiedy skuter wybuchnął.
-Plac jest pełny garnków.
Powiedziała szeptem, odwracając się przodem do Ezry.
Wtedy usłyszeli za sobą odgłos wyrywanej ze ściany klatki wentylacyjnej.
-Nie ma my innego wyjścia.
Zalia popchnęła kratkę i zeskoczyła na ziemię. Oboje skryli się za pojemnikiem na odpadki, naprzeciw wielkiego statku.
-Jak odbijemy Sat?
Zapytała w końcu.
-Najpierw musimy znaleźć resztę. Razem mamy większe szanse.
Ze statku na środek placu wyszedł wysoki mężczyzna o niebieskiej skórze.
Wszyscy Szturmowcy ucichli.
-Rebelianci. Wiem, że jesteście na tym placu. Poddajcie się, a to taka mała zachęta.
Odwrócił się w stronę wejścia, a ze środka wyszli dwaj Szturmowcy, jeden trzymał przed sobą Sat, a drugi odbezpieczony blaster.
-Liczę do dziesięciu. Jeśli nie poddacie się ona zginie.
Szturmowiec przyłożył blaster do skroni Sat.
-Jeden..
Thron zaczął odliczanie.
-Dwa...
Zalia przymknęła oczy, w jej głowie zaczął układać się plan.
-Trzy.
-Ezra, mam pomysł.
Powiedziała w końcu Zalia.
-Czuję, że mi się nie spodoba...
-Cztery.
-Ja się poddam. Wy razem macie większe szansę nas odbić, Hera dała mi nadajnik na wypadek kłopotów.
-Pięć.
-Włączę go i przyczepie do paska w ten sposób nas znajdziecie.
-Nie.
-Nie mamy innego wyjścia.
-Sześć.
Sat zamknęła oczy przygotowując się na pewną śmierć, lecz poza tym jej twarz została niewzruszona.
-Siedem.
Ezra zacisnął zęby.
-Nie, ja się poddam, ty idź po pomoc.
Zalia podała mu nadajnik.
-Osiem.
-Powodzenia.
Powiedziała, a Ezra poszedł w stronę Throna.
Wielki Admirał podniósł dłoń, a Szturmowiec, który miał blaster, odstawił go od głowy Sat.
-Ezra Briger, cóż za niespodzianka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top