Niechciana
Zalia szła przed Lasatem, zastanawiając się nad sposobem posłuchania co mówi o niej siostra.
-Czyli jesteś siostrą Sat?
Zaczął rozmowę Zeb.
-Tak jestem jej młodszą siostrą.
Odpowiedziała Zalia. Starała się ukryć swoje myśli. Jeśli to co widziała przy pasku siostry to, to co jej się wydawało, to siostrzyczka ma jej wiele do opowiedzenia.
-To ile ty masz lat?
Kontynuował Lasat.
-Czternaście.
Odpowiedziała Zalia, siląc się na spokojny ton.
-Czyli pomiędzy wami jest różnica dwóch lat?
Zapytał po chwili Zeb.
-Tak.
Odpowiedziała krótko.
-Mówiłaś jeszcze o jakimś Samie. Kto to?
-To nasz młodszy brat. Kiedy Sat uciekła miał trzy lata, teraz ma sześć i prawie jej nie pamięta.
Zeszli po drabinie.
-Dobra mała siedzimy tu i czekamy co zadecydują.
Zeb usiadł na skrzyni.
Zalia zrobiła to samo.
-A Pan jak myśli co zadecydują?
Zapytała Zalia po chwili milczenia.
-Pierwsza rzecz nie Pan tylko Zeb, druga, gdyby to odemnie zależało to dał bym ci szansę. Miałem wątpliwości co do Sabin, Ezry i twojej siostry, skoro przychodzi kolejna co...
Zeb w tej chwili ugryzł się w język.
-Co, co?
Zapytała Zalia i popatrzyła Lasatowi prosto w oczy.
-Yyy... Nieważne.
Zeb podrapał się po głowie.
Oboje milczeli długą chwilę. W końcu Zeb powiedział:
-Ty różnisz się od tamtych. Ezra i Sabin dawno by się jakoś wymkneli, a twoja siostra by już wybuchła.
Zalia uśmiechnęła się do siebie. Zawsze odkąd pamiętała ona i Sat były kompletnymi przeciwieństwami. Ona spokojna, a Sat wybuchowa. Ona przestrzegając zasad, słuchając poleceń, cicha i nie lubiana. Sat dokładnie na odwrót. Pomimo różnic zawsze się dogadywały. Te dwa lata rozłąki wiele zmieniły.
Sat wyglądała jakby nawet nie cieszyła się na jej widok.
Zalia zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Przypomniała sobie wszystkie chwile spędzone z Sat, i te dobre, i te złe.
Nagle usłyszała metaliczny dźwięk otwieranych drzwi, a potem zobaczyła tę dziewczynę z targu. Zeszła na dół i podeszła do Zeba.
-Hera prosi cię na słówko i kazała przypilnować mi tej małej.
Powiedziała.
-Ja mam imię.
Bąknęła pod nosem Zalia.
Zeb wstał i wszedł po drabinie. Dziewczyna usiadła na skrzyni i spojrzała Zali prosto w zielone oczy. Potem się uśmiechneła.
-Ładny kolor.
Powiedziała wskazując ręką na włosy Zali.
-Dzięki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top