Baza
Po naprawieniu systemu, odlecieli zostawiając za sobą planetę Glirion.
Zalia niewiedziała gdzie lecą, powiedzieli jej tylko, że muszą się z kimś spotkać. Ciekawe tylko z kim?
Byli właśnie w nad przestrzeni. Mknęli szybciej niż światło.
Zalia leżała na swoim łóżku zastanawiając sie co teraz robi Sat.
Mogła być wszędzie.
Wtedy usłyszała odgłos otwierających się drzwi. Spojrzała w tamtą stronę. Stała tam Sabin popierając się na kuli.
-Za chwile wyjdziemy z nad przestrzeni.
Powiedziała wchodząc do pomieszczenia.
-Powiesz mi gdzie lecimy czy nie?
Sabin wzruszyła ramionami.
Podeszła bliżej i usiadła na łóżku Zali.
-Pokaż co namalowałaś.
Zalia przesunął się kawałek pokazując malowidło. Była to postać o dużych czarnych oczach, miała rozpuszczone bardzo jasne włosy. Ubrana była w czarną suknię ozdobioną czerwonym kwiatem.
-Ładne.
Powiedziała z lekkim uśmiechem.
Zalia uśmiechnęła się szeroko.
-Dziewczny chodźcie do kokpitu!
Zawołała je kapitan Hera.
-Już idziemy.
Obie wyszły z kajuty.
W chwili kiedy weszły do kokpitu, statek wyszedł z nad przestrzeni. Przez szybę Zalia zobaczyła planetę pomarańczową od pustynnych skał.
Wylądowali.
Wyszli ze statku.
-Sabin, oprowadzi Zalie po bazie. Ja muszę złożyć komandorowi raport.
Powiedziała kapitan Hera, po czym poszła w stronę wielkiego hangaru.
-------------------------------------------
Hej!
Dwieście odtworzeń!
Z tej okazji wstawiam wam rozdział. Krótki bo krótki, ale jest.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top