Powrót

Dom mistrza Yody był bardzo mały i skromnie urządzony.
-Może gulaszu chcesz ty?
Zapytał mistrz podchodząc do kociołka zawieszonego nad ogniem.
-Nie, dziękuję.
Odpowiedziała Zalia. Wcześniej postawiła buty, po wylaniu z nich wody, niedaleko paleniska.
-Co ty na tej planecie planecie robisz ty? Hmm.
Mistrz Yoda usiadł obok niej.
-W naszym statku zepsuł się hipernapęd.
Stwierdziła.
-Co sama w lesie robiłaś?
Zapytał Mistrz.
-Jeśli mam być szczera, to miałam sprawdzić silniki.
Przyznała dziewczyna.
-Lecz wtedy poczułam to dziwne zimno, tak jakby promieniujące z jednego miejsca.
Dodała.
-Ciekawa byłaś? Hmm.
Zalia pokiwała głową.
-Uważać musisz. Ciekawość pierwszym krokiem na ścieżce ciemnej strony może być.
Powiedział Yoda.
-Czy w kodeksie Jedi nie jest zapisane "Nie ma ignorancji, jest wiedza"?
Zapytała dziewczyna.
-Lecz z wiedzą uważać trzeba też.
Odparł Mistrz, lecz po chwil dodał:
-Mistrza masz, który kodeks przedstawił ci?
-To znaczy mój mistrz, powtórzył to co już wiedziałam. Pierwszy raz usłyszałam o kodeksie od babci.
Powiedziała uśmiechając się szerzej na wspomnienie wspaniałych historii opowiadanych przez babcię.
-Twoja babcia Zimi nazywa się?
Zapytał Yoda.
-Zna mistrz moją babcię?
Zdziwiła się Zalia.
-Kiedy adeptem jeszcze była uczyłem ją.
Odpowiedział z smutnym uśmiechem.
-Podobna bardzo z wyglądu do niej jesteś.
Dodał.
-Czyli moja babcia była Jedi?
Wtedy za oknem coś błysnęło i w dokładnie tej samej chwili rozległ się ogłuszający łomot.
-Za chwilę zacznie padać.
Stwierdziła dziewczyna patrząc w okno.
-Do rozmowy wracając. Babcia twoja z Zakonu odeszła przed rozpoczęciem się Wojen Klonów.
Powiedział Mistrz Yoda.
-Dlaczego Mistrzu?
Zalia czuła się jak małe dziecko słuchające bajki.
-Miłość wybrała ona. Lecz w archiwum dalej pracowała, spisując przebieg senatu obrad.
Krople deszczu zaczęły uderzać w dach.
-Później jednak przeprowadzić się musiała, bo jej praca w świątyni kontrowersje zbyt wielkie wywołyłała.
Dodał Mistrz, a za oknem rozbłysnęła kolejna błyskawica.
-To wiele tłumaczy.
Przyznała Zalia, kiedy przebrzmiał grzmot.
-Dlaczego Jedi zostać chcesz?
Zapytał Yoda.
-Na początku... chciałam, bo mogłam. To może trochę głupie, ale potem... kiedy spotkałam Darhta Vadera, coś się zmieniło. Teraz chcę zostać Jedi, żeby bronić przed Imperium tych, którzy sami nie potrafią.
Odpowiedziała. Mistrz w zamyśleniu pokiwał głową, po czym podszedł do czegoś, co wyglądało jak prowizoryczne łóżko.
-Nie przyda mi się to.
Mówiąc to odwrócił się w stronę Zali.
W ręce trzymał coś, co wyglądało jak zielonkawy kawałek szkła.
-Kryształ kyber jest to.
Powiedział widząc zdumienie w oczach dziewczyny.
-Do czego on służy wiesz zapewne.
Dodał kiedy dziewczyna się uśmiechnęła.
Wzięła go do ręki.
-Dziękuję mistrzu!
Odpowiedziała dziewczyna patrząc z uwielbieniem na kryształ.
-Chyba wracać musisz już. Przyjaciele pewnie o ciebie martwią się.
Odparł mistrz.
-Na pewno tak.
Przyznała dziewczyna i poszła po buty.
-Tylko nie wiem którędy iść.
Powiedziała z ręką na klamce.
-O to martwić się, nie musisz.
Dziewczyna nacisnęła klamkę.
Kiedy wyszła na zewnątrz, ku swojemu zdziwieniu zobaczyła ducha, lecz za nią nie było domu mistrza Yody.
"Teraz tylko wytłumaczę się całej załodze czemu sama i bez niczyjego pozwolenia poszłam na moczary."
Zalia poszła w stronę statku.
Weszła po rampie.
"Kogo ja oszukuję, mam przerąbane."
Pomyślała kiedy w ładowni zobaczyła Herę z założonymi rękami.
-Mam nadzieję, że masz dobre usprawiedliwienie.
Powiedziała Twilek'anka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top