Misja
Zalia spacerowała wzdłuż granicy bazy. Widziała wielkie pająki próbujące zbliżyć się do repulsorów i ją zaatakować. Było cicho i spokojnie. Odkąd wróciła Sat, wiele sie zmieniło.
Teraz miały wspólną kajutę na statku. Sabin teraz dzieli kajutę z Herą.
Odwróciła się w stronę bazy, która tętniała życiem. Lubiła przechadzać się wzdłuż zakłócaczy. Zobaczyła Ezrę idącego w jej stronę.
-Mamy misję.
Powiedział.
-Dobrze. Chodźmy po Sat. Powinna by...
-Tylko my.
-Jak to tylko my?
Zalia była zdziwiona.
-Komandor wyznaczył nas do samodzielnej misji. Lecimy na Lothal, resztę powiem ci w Upiorze.
Odwrócił się w stronę statku zaparkowanego z dala o innych.
Zalia wzruszyła ramionami, poszła za Ezrą.
Weszli do Upiora.
-Reszta wie?
Zapytała Zalia, myśląc o siostrze.
-Hera wie. Powie pozostałym.
Ezra usiadł za sterami.
Wystartowali, a po chwili weszli w przestrzeń nadświetlną.
-Musimy wejść do bazy zbrojeniowej. Tam według naszych raportów został wysłany nowy typ broni. Trzeba na niej przeprowadzić szereg testów zanim przeznaczą ją do masowej produkcji.
Objaśnił Ezra.
-Musimy zwinąć jeden prototyp. Jakieś pytania?
Dodał.
-Dlaczego właśnie my? No wiesz, jestem nowa, to dziwne, że Komandor Sato,
aż tak mi ufa.
-Pewnie chce sprawdzić jak radzisz sobie na misji. To nie jest misja dużego ryzyka, baza słabo chroniona, mało garnków.
Ezra odwrócił się do Zali.
-Poradzisz sobie.
Puścił do niej oczko.
Zalia zaczęła się denerwować. Pierwsza misja, a co jak sobie nie poradzi?
Po chwil wyszli z nadprzestrzeni.
Oboje zobaczyli swoją rodzinną planetę.
Wylądowali.
-Zaczynamy.
Wyszli ze statku.
-Zalia, postaraj się nie korzystać z mocy. Oni jeszcze nie wiedzą i na razie niech tak pozostanie...
Zalia pokiwała głową.
Podeszli prawie pod same wrota bazy zbrojeniowej, chowając się w wysokiej trawie.
-Dziwne... Nie ma żadnej straży.
Powiedział Ezra, wychylając głowę.
Ostrożnie podeszli bliżej, a Ezra nacisnął przycisk.
Weszli do środka. Zaraz naprzeciwko drzwi, były kolejne, wyglądające na dużo solidniejsze.
Ezra rozejrzał się po poprzecznie biegnącym korytarzu.
Wyjął z kieszeni nośnik danych.
-Chwila prawdy.
Powiedział wkładając go do czytnika.
Kolejne drzwi otworzyły się przed nimi.
-Chodź.
Powiedział Ezra i sam wszedł pierwszy do dużej sali o połyskujących ścianach. Zalia poszła za nim.
W pomieszczeniu stało wiele skrzyń i wózków.
-Nie podoba mi się to. Za spokojnie.
Ezra rozejrzał się po pomieszczeniu.
Nagle Zali zrobiło się okropnie zimno.
-Zimno tutaj.
Powiedziała.
Ezra spojrzał na nią, a w jego oczach pojawił się błysk zrozumienia, który, prawie natychmiast zastąpiła obawa.
-Wynosimy się stąd.
Powiedział i pobiegł w stronę wyjścia.
-A misja?
Zapytała Zalia. Nie musiał jednak jej odpowiadać. Drzwi otworzyły się, a zza nich wyłonił się... Dart Vader.
Ezra chwycił swój miecz.
-Ezra Briger. Młody Jedi.
Powiedział Vader, z charakterystycznym świszczeniem.
Spojrzał na Zalię.
-Widzę, że znalazłeś sobie Padawana...
Teraz zwrócił się bezpośrednio do niej.
-Moc jest w tobie silna.
Zalia tylko zamrugała kilka razy. Vader wyciągnął swój miecz.
-Szkoda tylko, że oboje zginiecie.
Aktywował miecz.
Zaczął iść wolnym krokiem w stronę Ezry.
Walka się rozpoczęła. Wymiana ciosów. Vader miał wyraźną przewagę, był dużo wyższy. Szala zwycięstwa powoli przechylała sie na jego korzyść.
Zalia pobiegła w stronę wrót. Naciskała guzik, lecz te ani drgnęły.
Nie ma ucieczki... Pomyślała ze strachem.
------------------------------------------
Hej!
Nie mam zielonego pojęcia co napisać więc...
Do następnego rozdziału!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top