Bez sensu

Zalia zatrzymała się dopiero kiedy przed nią pojawiła się ściana. "To nie ma sensu" pomyślała opierając się o nią. "Co tata robi na Dagobah?"
W tedy usłyszała czyjeś szybkie, rytmiczne kroki.
Wyprostowała się i spojrzała za siebie. W oddali migęła jej biała zbroja szturmowca.
Poszła w tamtą stronę. Kiedy była jakieś dwadzieścia metrów od żołnierza jej nogą zamiast na ziemię czy wodę trafiła w próżnię. Straciła równowagę.
Zamknęła oczy przygotowując sie na mocne uderzenie.
Lecz zamiast tego poczuła zimną, gładką powierzchnię za plecami.
Pomału otworzyła oczy. Leżała na łóżku w celi na Imperialnym Niszczycielu.
-Co ja tu robię?
Zapytała samą siebie wstając z pryczy.
-Ej ty, cicho tam.
Powiedział jakiś mężczyzna za drzwiami.
Potem usłyszała głos swojej siostry.
-O, garnki!
Powiedziała sztucznie miłym głosem Sat.
-Jeśli się poddacie, to nie zrobię wam krzywdy.
Cichy stukot przeładowywanej broni mówił sam za siebie.
-A chciałam po dobroci.
Odgłos aktywacji miecza, kilka strzałów i dwa ciche krzyki. Potem drzwi się otworzyły.
-Co tu się dzieje?
Zapytała Zalia, kiedy jej siostra weszła do celi.
-Wyciągam cię stąd.
Powiedziała Sat.
Obie wyszły na korytarz.
-Jaki jest plan?
Zalia zadała nieśmiałe pytanie.
-Nie ma planu.
Przyznała jej siostra.
-Kto normalny włamuje się na Niszczyciela bez planu?
Zalia przewróciła oczami.
-Lepiej się nie wymądrzaj. Gdybyś tak odrobinę myślała nie byłoby nas tu.
Powiedziała Sat wychylając się zza rogu by sprawdzić, czy w korytarzu nie ma szturmowców.
-Przepraszam co?
Oburzyła się Zalia.
-No kto normalny włóczy się po obcej planecie w pojedynkę?
Sat odwróciła się do siostry z lekko kpiącym uśmieszkiem.
-Głupie i nieodpowiedzialne.
Dodała już z groźniejszą miną.
Zalia wbiła wzrok w podłogę i zaczerwieniła się.
-Wiesz ile osób musiało ryzykować żeby cię znaleźć?
Zapytała Sat.
Zalia odwróciła się plecami do siostry.
-Przepraszam.
Powiedziała i w tej samej chwili poczuła powiew zimnego wiatru. Kiedy znów otworzyła oczy była na Dagobah. "Co tu się wyrabia." Pomyślała rozglądając się.
Wtedy za swoimi plecami usłyszała charakterystyczny, świszczący oddech i odgłos aktywacji miecza świetlnego.
-----------------------------------------------
Hej!
Maraton uważam za rozpoczęty. Jutro następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top