XXXIX. Propozycja
Pokład gwiezdnego niszczyciela, Finalizera, 35 lat po bitwie o Yavin
Madge z zainteresowaniem przyglądała się, jak Hux nalewa do dwóch szklaneczek bursztynowego płynu z wytwornej karafki z rżniętego szkła. Poruszyła się niespokojnie, a wtedy zaskrzypiał czarny materiał, którym obita została elegancka kanapa, znajdująca się w przestronnym salonie w kwaterze generała. Jedną ze szklaneczek Armitage przesunął po stoliku w jej stronę. Z drugą w dłoni rozparł się wygodnie na czarnym fotelu, który natychmiast dostosował się do kształtu jego ciała. Na stoliku, obok karafki, stał czarny serwis do herbaty, w którym Hux parzył gorzką herbatę tarine – swój ulubiony, poza dobrą brandy, napój. Madge łakomie wpatrywała się w brandy, ale postanowiła, że nie spróbuje alkoholu, dopóki Hux nie uczyni tego jako pierwszy. Tak naprawdę nie sądziła, że generał mógłby spróbować ją otruć, po tym, jak zobaczył, co stało się z jego adiutantem, jednak wolała nie ryzykować. W końcu, przezorny zawsze ubezpieczony...
Hux przez moment przyglądał się sposobowi, w jaki oczy dziewczyny cały czas wędrowały ku szklaneczce brandy. Najgorszy sort menela..., pomyślał mężczyzna z odrazą, ale zaraz przykrył swe myśli szerokim uśmiechem, który przypominał bardziej drapieżny grymas, niż jakiekolwiek wyrażenie radości. Uniósł swą szklaneczkę do toastu. Madge, chcąc nie chcąc, uczyniła to samo.
— Za naszą teraźniejszą oraz przyszłą współpracę — rzekł generał. Upił łyk alkoholu, a następnie założył nogę na nogę, spoglądając na Madge spod wysoko uniesionych brwi. Dziewczyna także upiła łyk brandy, a następnie odwzajemniła się generałowi spojrzeniem zmrużonych oczu.
— Wydaje mi się, że to zależy o jakiej współpracy pan mówi, generale — odparła.
— Doprawdy, moja droga, sądzę, że możemy sobie darować te zbędne formalności. Mam na imię Armitage.
Madge odstawiła swoją szklaneczkę na stolik, a następnie usiadła wygodniej, cały czas nie spuszczając Huxa z oczu.
— Dobrze... Armitage — powiedziała. — O jakiej współpracy mówiłeś? Masz do mnie jakiś konkretny interes?
Generał pokiwał głową, postukując palcami lewej dłoni o kolano. Dziewczyna była pewna, że Hux czegoś od niej chciał. Z pewnością nie zależało mu po prostu na dobru Bena. Szczerze wątpiła w jego bezinteresowność. Armitage westchnął teatralnie.
— Dobrze, Madge — odezwał się po chwili ciszy. — Skoro chcesz, przejdźmy od razu do... Interesów.
— Oczywiście. — Dziewczyna posłała mu wymuszony uśmiech. — Po co czekać?
Przez moment zastanawiała się, czy Hux nie naśle na nią przypadkiem rycerzy Ren, ponieważ byli oni do niej równie wrogo nastawieni, co on (może nie licząc Clei'a), ale po chwili odrzuciła tę myśl jako niedorzeczną. Renowie podlegali bezpośrednim rozkazom Kylo Rena. Hux nie miał prawa wydawać im żadnych poleceń. Gdyby natomiast zdarzyło się tak, że usłuchaliby generała, wiązałoby się to z jawną zdradą i zamachem stanu. Czy Hux mógłby sprzymierzyć się z rycerzami Ren, aby obalić Bena? Pewnie tak. Jednak, co by na tym zyskał? Renowie z pewnością pozbyliby się go przy pierwszej nadarzającej się okazji, a potem doprowadziliby do upadku Najwyższego Porządku, wszczynając wewnętrzne walki o władzę. Żaden z nich dobrowolnie nie poddałby się rozkazom innego. Z tego, co zauważyła Madge, tylko Ben był w stanie nad nimi zapanować. Hux poległby przy okazji pierwszej konfrontacji z nimi.
— Widzisz, jak świetnie się rozumiemy, moja droga? — rzucił dobrotliwie generał. — Proponuję więc, abyśmy zawarli pewien układ...
Madge lekko pochyliła się do przodu. Powoli zaczynała mieć dość ciągłego owijania w syntjedwab. Hux przez cały czas rzucał niejasne aluzje, krążył wokół jakiegoś tematu, ale nie mówił wprost, o co mu chodzi, co zaczynało ją mocno irytować.
— Do rzeczy! — syknęła. — Wykrztuś wreszcie, czego ode mnie chcesz!
Generał mocno zacisnął usta, tak, że utworzyły jedynie cienką linię na jego twarzy. Zdawał się urażony jej brakiem manier oraz uprzejmości. Również pochylił się do przodu, sprawiając, że ich nosy dzieliło ledwie kilka centymetrów. Spojrzał prosto w zimne niczym lód, błękitne oczy dziewczyny.
— Wiem, czego chcesz, Madge — powiedział. — I mogę ci to dać, ale potrzebuję twojej pomocy.
Dziewczyna zamrugała, na moment całkowicie zbita z tropu. Zaśmiała się niepewnie.
— Wiesz, czego chcę? — rzuciła. — To ciekawe. Czego niby?
Hux prychnął pogardliwie.
— To przecież oczywiste! Jasne jak supernowa! Bena Solo!
Madge poczuła, że cała krew nagle odpłynęła jej z twarzy. Wiedziała jednak, że nie ma sensu niczego ukrywać. W jakiś sposób generał odkrył jej uczucia do Bena. Zresztą, zapewne było w tym sporo jej winy. Przecież wcale nie usiłowała się jakoś specjalnie z nimi kryć.
— No proszę... — mruknęła. — Celnie strzelasz, generale! Nie podejrzewałabym cię o to...
Hux uśmiechnął się z triumfem. Nie zdążył się jednak odezwać, ponieważ Madge kontynuowała:
— Jak jednak pragnąłbyś „dać" mi Bena Solo? Sklonowałeś go potajemnie bez niczyjej wiedzy i zaprogramowałeś, aby wykonywał wszystkie moje polecenia?
Jasnowłosy mężczyzna pokręcił głową.
— Nie, ale...
— Jak więc zamierzasz mi go przekazać? — Dziewczyna nie dała mu dokończyć. — Ben ma ogromnie silną wolę. Nie porzuci imienia Kylo Rena, ani Najwyższego Porządku, ponieważ grzecznie go o to poprosisz! Z własnej woli nigdy stąd nie odejdzie!
— Madge! Posłuchaj, oboje doskonale wiemy, że Najwyższy Porządek to nie miejsce dla ciebie, ani dla niego! Owszem, Ben Solo z własnej woli nigdy nie opuści tego miejsca, choćby nawet miał doprowadzić do jego upadku, ale... Z małą pomocą można by go do tego skłonić. Jego matka z pewnością byłaby ogromnie wdzięczna... — Hux na moment zawiesił głos. — Nam obojgu — dokończył, wyraźnie podkreślając przedostatnie słowo, jakby pragnął dać coś dziewczynie do zrozumienia.
Oczy Madge rozszerzyły się. Czy Hux właśnie chciał jej powiedzieć, że... Że...
— Jesteś szpiegiem Ruchu Oporu? — spytała, czując, że gardło ma dziwnie wyschnięte.
Młody generał nie odpowiedział, natomiast ledwo zauważalnie skinął głową. Madge przez moment siedziała zupełnie bez ruchu, usiłując jakoś przetrawić tę rewelację. W końcu chwyciła szklankę i duszkiem wypiła całą brandy, która w niej pozostała. Nigdy w życiu nie przyszłoby jej do głowy, że Hux może potajemnie przekazywać jakiekolwiek informacje Leii Organie! Na Moc, skutecznie się maskował! Cholernie skutecznie! Chwyciła karafkę, napełniła swą szklankę bursztynowym płynem po samą krawędź, a następnie wypiła wszystko za jednym zamachem. Alkohol palił jej przełyk oraz żołądek. Rozkaszlała się, odstawiając naczynie na stolik. Hux roześmiał się, a dziewczyna posłała mu zabójcze spojrzenie. Jego zadanie z pewnością nie należało do najłatwiejszych, musiał bowiem ostrożnie lawirować między Najwyższym Porządkiem, a Ruchem Oporu, ale jak miała wpisać w to jego program, który zakładał porywanie oraz trenowanie dzieci, publiczną egzekucję majora, zniszczenie układu Hosnian, a także zamach na jej życie? Czy Hux chciał doprowadzić do upadku Najwyższego Porządku, czy może raczej do jego rozejmu z Ruchem Oporu?
— Musisz skontaktować mnie z Leią Organą! — zawołała. — Leia musi się dowiedzieć, że ciągle żyję! A ja... Muszę się z nią zobaczyć!
Generał zmarszczył brwi, opierając się wygodniej na fotelu.
— Powoli, moja droga — odparł. — To nie takie proste! Nie mogę skontaktować cię z generał Organą. Chcę natomiast zaproponować ci coś innego...
Madge z trudem przełknęła ogarniające ją rozczarowanie. Spróbowała sobie jednak wytłumaczyć, że zbyt częste kontakty z Leią były zapewne ogromnie niebezpieczne. Zapewne istniały jakieś procedury bezpieczeństwa, których należało przestrzegać przy okazji kontaktów z dowództwem.
— Co takiego? — spytała cicho.
— Zdetronizujemy Kylo Rena — zaproponował generał.
Na moment zapadła całkowita cisza. Madge czuła, jak serce bijące w jej piersi, wali coraz mocniej. Zdetronizować Bena?! Czy Hux kompletnie oszalał?! To był zamach stanu! Ben znienawidzi ją za coś takiego już do końca życia! Nigdy chyba nie zdoła wytłumaczyć mu, że brała udział w spisku przeciwko niemu mając na względzie wyłącznie jego dobro... Kąciki ust dziewczyny drgnęły nerwowo.
— Nie mówisz poważnie! — parsknęła. — To ci się nigdy nie uda! — Zaczęła wstawać, uznając ich dyskusję za zakończoną, ale Hux złapał ją za rękę.
— Poczekaj! — syknął. — Pozwól przynajmniej, że przedstawię ci swój plan!
Madge wyrwała dłoń z uścisku jego palców. Zawahała się, ale nie opuściła kwatery generała. Nie wróciła jednak także na swoje miejsce.
— Mów — rzuciła krótko.
— Dobrze wiesz, że Kylo Ren nie nadaje się na przywódcę Najwyższego Porządku! Jest po prostu zbyt słaby! — odparł szybko Armitage. — Jeśli mi pomożesz, on wróci do ciebie!
— Oczywiście! — syknęła dziewczyna. — A ty, co będziesz z tego miał?!
— Najwyższy Porządek rzecz jasna — odrzekł generał. — Wbrew temu, co może się wydawać, nie mamy środków, aby kontynuować tę wojnę! Kiedy zostanę Najwyższym Dowódcą, doprowadzę do rozejmu zarówno z Ruchem Oporu, jak i z resztkami Nowej Republiki!
Madge, wbrew samej sobie, stwierdziła, że plan Huxa niekoniecznie był tak głupi, jak chciałaby, aby był...
— Jasne — rzuciła, splatając ramiona na piersi. — Ja dostanę Bena, a ty Najwyższy Porządek. Jak jednak planujesz pozbawić go tytułu? I co z rycerzami Ren? Nie sądzisz chyba, że dobrowolnie poddadzą się twoim rozkazom!
— Oczywiście, że nie! — zawołał Hux. Palce obu dłoni złączył w piramidkę, a jego oczy zabłysły. — Dlatego właśnie potrzebuję twojej pomocy. W pierwszej kolejności musimy pozbyć się rycerzy Ren. To oni stanowią jego główną siłę. Bez nich nasz dowódca upadnie niemal samoistnie. Będziesz wtedy mogła zabrać go stąd i osiedlić się na jakiejkolwiek planecie. Bena Solo nikt nie będzie poszukiwał. Oboje będziecie mogli prowadzić spokojne życie, nie niepokojeni przez nikogo.
Madge musiała przyznać, że propozycja Huxa zaczyna jej się wydawać coraz bardziej kusząca, nawet pomimo tego, że ceną za życie Bena miałaby być śmierć Renów. Nawet... Nawet Clei'a, który jako jedyny nie okazywał jej nawet cienia wrogości. Dla Bena była jednak w stanie uczynić wszystko. Zwłaszcza, jeśli wiązałoby się to z opuszczeniem wreszcie szeregów Najwyższego Porządku. Niechby i Hux dzierżył całą władzę. Tylko na tym mu zależało, ale z pewnością był do tego zdecydowanie lepiej przygotowany niż Ben. W końcu, dorastał tutaj. Najwyższy Porządek i panujące w nim zasady znał więc od podszewki i przesiąknął nimi aż do szpiku kości. Nawet rozejm, który jej zaproponował, był korzystny dla całej galaktyki. Śmierć kilku Renów nie stanowiła więc zbyt wygórowanej ceny za trwały pokój.
— Czego ode mnie oczekujesz? — spytała.
Na usta Huxa wypłynął triumfalny uśmiech. Udało mu się przekonać Madge do swojego planu! A przynajmniej do jego części. Naprawdę mu się udało!
— Przekonaj Bena, że Renowie knują przeciwko niemu — powiedział. — Mnie nie uwierzy, ale tobie ufa bez zastrzeżeń.
Dziewczyna na powrót usiadła na eleganckiej kanapie, słuchając jak generał przedstawia jej szczegóły swojego planu – Ben zrobiłby dla niej wszystko, więc z pewnością nie będzie musiała zbyt długo przekonywać go, że Renowie pragną go zrzucić z tronu. Zresztą, po wydarzeniach, do których doszło na Nirauan, sam mógł się tego spodziewać, czyż nie? Bycie władcą czegokolwiek nie należy do najbezpieczniejszych zawodów w galaktyce. Gdy Solo będzie już przekonany o tym, że Madge ma rację, wystarczy, że zwabią pozostałych rycerzy do jednej z sal konferencyjnych, upewniając się, że oprócz nich nikt nieproszony nie dostanie się wcześniej do środka, a później rozpylą w powietrzu truciznę. Specjalny gaz uśmierci Renów w ciągu kilku minut. Kiedy będzie już po wszystkim, Hux wywoła bunt wśród załogi i żołnierzy. Ben nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko ustąpić ze stanowiska. Sam bowiem nie da rady przeciwstawić się całemu Najwyższemu Porządkowi...
Gdy generał skończył mówić, Madge skinęła głową na znak, że zgadza się i w całości akceptuje jego plan. Oby tylko Ben uwierzył w jej kłamstwo – inaczej nic z tego nie będzie. Armitage widział, że dziewczyna nadal ma nieco obaw, co do całej tej sytuacji, więc zaryzykował – wyciągnął dłoń, pocieszająco ściskając jej rękę.
— Nie martw się, Madge — rzekł, obdarzając ją ciepłym i pocieszającym, jak na swoje standardy, uśmiechem. — Czasem wszyscy musimy robić rzeczy, z których wcale nie jesteśmy dumni, ale nie mamy wyboru. Wszystko będzie dobrze — zapewnił. — Razem z pewnością nam się uda...
Po tych słowach cofnął rękę i podał dziewczynie dwa filtry oddechowe, aby trucizna nie zadziałała na nią i na Bena, oraz przedmiot, który wyglądał na pojemnik ze sprzężonym gazem.
— Tylko uważaj na pojemnik — przestrzegł, gdy Madge chowała przedmiot do kieszeni swego obszernego płaszcza. — Nawet najmniejsza dawka tej trucizny będzie cię w stanie zabić.
Dziewczyna pobladła lekko, ale zaraz dzielnie skinęła głową.
— Dobrze — mruknęła. — Będę uważać...
W następnej sekundzie wstała, odwróciła się na pięcie i czym prędzej uciekła z kwatery generała. Chytry uśmiech zagościł na twarzy młodego mężczyzny. Przeczesał palcami swe jasne, lśniące włosy, a następnie niespiesznie nalał sobie kolejnego drinka i ze westchnieniem rozparł się w fotelu. Delektując się smakiem mocnej, koreliańskiej brandy, czekał na swego kolejnego gościa. Solleks Ren wsunął się do kwatery generała kilka chwil po tym, jak opuściła ją Madge.
— I co? — zapytał szorstko.
Hux zaśmiał się z cicha.
— Miałeś rację — odparł. — Ta dziewczyna jest tak głupia, że chyba aż mi jej szkoda. Wierzy tylko w to, co chce widzieć. Sądzi nawet, że jestem agentem Ruchu Oporu!
Generał zaśmiał się ponownie, ale ponieważ spod maski rycerza Ren nie dobył się żaden dźwięk, urwał gwałtownie. Odchrząknął.
— Tak czy inaczej, weszła prosto w zastawioną przez nas pułapkę — zapewnił. — Jestem pewien, że Kylo Ren zrobi wszystko, co ona mu każe. Zwabią was w jedno miejsce i spróbują otruć. Nasz Najwyższy Dowódca jest jednak niezwykle wrażliwy na zdradę. Wystarczy, że oznajmicie mu, że to ona knuła ze mną przeciwko niemu, a rzucą się sobie do gardeł i za jednym zamachem pozbędziemy się wreszcie ich obojga. A ty będziesz miał także okazję pozbyć się tego młodego Rena, który jest ci tak ciężką kulą u nogi. — Wzruszył ramionami. — Teraz to ty musisz działać. Ja już swoje zrobiłem.
Solleks powoli skinął głową.
— Z pewnością nagroda cię nie ominie — odrzekł i, jak wcześniej Madge, opuścił kwaterę generała.
Hux nalał sobie następnego drinka. W końcu, należało mu się. Już wkrótce zostanie Najwyższym Dowódcą. Wreszcie osiągnie cel swego życia! Przymknął oczy, delektując się smakiem wytrawnego alkoholu i ciepłym uczuciem, które rozlało się po całym jego ciele. Nareszcie triumfował.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top