***
Statek z oszałamiającą prędkością wznosił się ku coraz wyższym warstwom atmosfery planety. Do uszu dziewczyny dochodziło już jedynie echo ryku silników, z jakim wzniósł się ku niebu. Mimo to, spoglądała za nim, niemal czując, jak serce pęka w jej piersi i pływa we krwi. Wracaj!, chciała krzyczeć. Nie zostawiaj mnie! Ale z jej piersi wydobył się jedynie cichy szloch. Pozostawił ją na piaskach tej spalonej przez bezlitosne słońca planety, ale nakazał jej tam na siebie czekać. Obiecał, że wróci po nią, więc z pewnością to zrobi.
Kiedy stary, wysłużony frachtowiec zupełnie znikł jej z oczu, opadła na ziemię, ale nadal nie oderwała wzroku od jasnego, błękitnego nieba. Czekała...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top