Wielka miłość szefa, która sama chciała 👉👌 *Anidala I nie tylko*

-Dość! Koniec!- krzyknął brunet
Mężczyzna bezsilnie opadł na krzesło, a następnie jednym ruchem ręki zrzucił leżące na biurku sterty raportów. Ostatnio bardzo się stresował, nie umiał nad sobą panować. Starał się chociaż zachować pozory, no bo jak to, biznesman z wielką, świetnie prosperującą firmą miałby zachowywać się jak gówniarz? Co to, to nie. Wziął kilka głębokich wdechów, oparł głowę na rękach i czuł przeszywający na wylot wzrok pracowników.
-Przepraszam. Muszę sobie zrobić wolne.- powiedział i bez żadnego pożegnania wyszedł z biura.
Wsiadł do czarnego ferrari i ruszył w stronę apartamentu. W ciągu tych kilku minut zdążył się uspokoić. Najnowsze hity w radiu wprawiły go w dobry humor, a zapach skórzanych foteli działał na niego uspokajająco. Gdy tylko wszedł do domu poczuł, że jego szyję oplatają delikatne dłonie, które zaraz potem zjechały niżej i zaczęły rozpinać guziki w jego koszuli.
-Obi wanie...- zaczął brunet, przy okazji odkładając na blat *Bo blat jest zarezerwowany dla Pomerona* teczkę i płaszcz
-Ciii...mam dla Ciebie niespodziankę.-powiedział rudowłosy -Wydajesz się strasznie spięty.
Jego dłonie znów powędrowały w stronę szyji biznesmana i zaczęły ją rozmasowywać. Do tego doszły jeszcze delikatne pocałunki na jego barkach.

****
-Coś się stało Annie?- zapytał Kenobi, głaszcząc umięśniony tors partnera, który leżał obok - Gdy to robiliśmy, wydawałeś się jakiś...nieobecny?
- Ja? Skądże...

***
Kolejny raz w tym tygodniu spacerował po ulicach w nocy. Musiał trochę pomyśleć, właściwie o wszystkim. Miewał ataki agresji w ostatnim czasie, czasami się załamywał, a Obi wan nie był już dla niego tym samym ukojeniem. Chciał coś zmienić. Jeszcze nie wiedział co, ale coś napewno. Oparł się o mur i pozwolił zimnemu podmuchowi wiatru smagać jego twarz. W pewnym momencie coś przeleciało przy jego nodze. Nie był zbyt zainteresowany ulotką, ale ostatecznie ją podniósł. Jak głosiła ,,Królowa Naboo już od 50 dolarów za godzinę". No tak, burdel. Anakin chwilę ze sobą walczył, ale ostatecznie postanowił pojawić się w domu publicznym, który znajdował się zaledwie dwie przecznice dalej. Zawsze sądził, że jest wierny swojej miłości, ale ostatnio zaczynał w to wątpić. Między nimi nic już nie bylotakie same. Więc tym bardziej co szkodzi? Gdy zjawił się na miejscu, uderzyła go fala gorąca, którą spotęgował dym papierosów. Rozejrzał się po sporej sali w której przyjmowali ,,zamówienia". Na kanapie siedział mężczyzna, zapewne właściciel. Miał ciemne, ulizane na żel włosy, wąsy, jak na alfonsa przystało, kieliszek z jakimś drinkiem i biało-srebrny garnitur. Obok niego, a właściwie na jego kolanach, siedziała nawet nie brzydka brunetka w bardzo kusej sukience. Gdyby ktoś miał na ten jej strój patrzeć, to raczej by uznał, że nie było materiału na wykończenie go, niż fakt, że to kompletny ubiór.
-Przepraszam.- zaczął niepewnie Skywalker
-Kogo rezerwujesz?- zapytał beznamiętnie
-Ta cała...eee..,,Królowa Naboo".
-Pokój 103, płatne z góry. Jest nowa, więc gdyby były z nią jakieś problemy to ją nauczymy zasad.
Anakin jedynie przytaknął, rzucił na stół pieniądze i jak najszybciej poszedł w stronę pokoju. Znowu ogarniała go wściekłość, tak bez powodu. Musiał się wreszcie na czymś wyżyć. Wpadł do pokoju, spodziewając się kształtnej dziewczyny, która od razu się nim zajmie. No trochę się zdziwił. W rogu pokoju stała dziewczyna blada, wątła i bardzo przestraszona. Ulotka mówiła co innego, ale już trudno. Anakin czuł znowu zbierającą w nim złość. Szybko podszedł do ,,Królowej Naboo", złapał nadgarstki, które ręką przyszpilił do ściany i, nie zwracając uwagi na jej cichy pisk, zaczął zdejmować jej ubranie, które i tak praktycznie nic nie zasłaniało. Gdy ściągnął już spodnie i szykował się do tego, co miał zrobić już dawno, zobaczył łzy spływające po policzkach dziewczyny. Cała zaczęła się trząść, a gdy tylko ją puścił, osunęła się na ziemię, zchowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
-Hej...co jest?- zapytał Anakin nie mogąc ukryć zdziwienia, ale i troski
Nie spotkał się z żadną odpowiedzią.
-Posłuchaj...nic ci nie zrobię. Co się stało?- zapytał ponownie.
Niepewnie usiadł pod ścianą obok ,,Królowej", czekając na jakąś odpowiedź. Dziewczyna wtuliła się w Skywalkera i wybuchła jeszcze większym płaczem. Anakin przez chwilę zastanawiała się, dlaczego tak zareagowała, albo raczej dlaczego płacze przytulona do niego, mimo, że prawie ją przeleciał, w niezbyt delikatny sposób. Gdy wreszcie się uspokoiła, powiedziała cicho.
-Dziękuję.
- Za co?
-Że tego nie zrobiłeś.
-Skoro tego nie chcesz, to dlaczego tu pracujesz?
-A widziałeś, żeby ktokolwiek chciał tu pracować? No, może jedna. Wielki miłość szefa, której nikt poza nim nie ma prawa dotknąć. Nie miałam pieniędzy na leki dla mamy, więc musiałam znaleźć pracę. Tu był najszybszy zarobek. Byłeś moim pierwszym klientem.
-Jak się nazywasz?
-Padme.
- Jestem Anakin.
Anakin jeszcze przez 20 minut słuchał historii Padme. Musiał coś z tym zrobić, choć jeszcze nie wiedział co. Gdy wychodził, obiecał, że po nią wróci. To dziwne, przez tak krótki czas naprawdę ją polubił, trochę jak młodszą siostrę.
-I jak?- zagadnął go alfons, siedzący wciąż w tym samym miejscu, tylko już pozbawiony koszuli
-Świetnie się spisała. Jest do kupienia?
-Żartujesz?
- Nie. Mam firmę i pieniądze. Kupię ją.
-Dziesięć milionów.- powiedziała zdecydowanie brunetka siedząca obok.
-Jasne. Ale najpierw ją biorę.
Gdy próbował iść w stronę pokoju, dwóch strażników zablokowało mu drogę, złapało za przedramiona i wyprowadziło za drzwi.
-Dziesięć milionów do jutra rano, albo nie będzie z nią dobrze.

Anakin wbiegł do domu i zaczął od razu przeszukiwać wszystkie szafki i portfele.
-Annie, czego szukasz? I czemu cię tyle nie było?- zapytał zaspany Kenobi, który właśnie pojawił się w pokoju, ubrany w swój różowy szlafrok
-No takiego. Ile mamy w domu pieniędzy?
-6 milionów. Po co ci one? Nie kłam mi w twarz!
- To Nie istotne.- powiedział wymijająco
Zabrał pieniądze i pojechał prosto do firmy. Tam zebrał resztę kwoty. W ,,burdelu" był zaledwie kilkanaście minut później. Akurat wszedł w czasie...No, w którym napewno nie powinien wejść. Najwidoczniej nasz właściciel tego pięknego ośrodka nie spodziewał sie już gości i postanowił zabawić się trochę z towarzyszącą mu damą.
-Mam pieniądze.-powiedział od razu Skywalker-A teraz mi ją dajcie.
-Ile masz?
-Dziesięć milionów.
-Tylko? Mówiłem o dwudziestu.
Na policzkach mężczyzny pojawiły się czerwone z wściekłości rumieńce. Czuł, że jest bezsilny, więc musiał zrobić to, co chciał robić w ostateczności. Wyciągnął pistolet i skierował go w stronę alfonsa. Dziewczyna siedząca obok niego wstała i ze skrzyżowanymi rękami stanęła tuż przed swoim szefem *czy cholera wie czym on tam dla niej był oprócz kochankiem* i zmierzyła Anakina wzrokiem pełnym pogardy.
-Chcesz go zabić. Proszę bardzo. Ale ja stoję przed nim, więc byłbyś zmuszony strzelić we mnie. Jeśli jakimś cudem go zabijesz, wszycy z tej branży cię znajdą. Jeśli zabijesz mnie, on naśle na Ciebie tych wszystkich.
Anakin nie wiedział co zrobić, w końcu pociągnął za spust. Rozległ się głośny dźwięk wystrzału...spudłował. Trafił w lustro, które było kilkanaście centymetrów dalej. Z drugiej strony może i dobrze? Teraz wiedzą, że nie blefował. Nastała chwila ciszy, którą przerwała dziewczyna licząca pieniądze, które dał im Skywalker.
-Niech będzie. Dziesięć milionów.
Kiedy miał ruszyć w stronę pokojów, dwóch ochroniarzy przyszło razem z nią. Przy jej skroni znajdował się rewolwer.
- Nie możesz!
-Mogę. Strzelaj.
- Nie! Czego chcesz?
-60% dochodów twojej firmy.
-20%
-50%
-25%
-Strzelaj.
- Nie! 50%, dobrze?
Ochroniarze puścili dziewczynę, która rzuciła się w ramiona bruneta. Od razu wyszli, nie chcieli mieć z nimi już nic wspólnego. Została tylko ostatnia sprawa, Obi wan...

-Kto to ma być?! I co ona tu robi?! Annie, kochanie, zdradzasz mnie?! Ja ci tyle zapewniłem!
Jedyną odpowiedziął młodszego było pocałowanie Padme tak namiętnie, jak jeszcze nikogo innego. Kenobi patrzył na tą scenkę z furią w oczach.
-Poznaj Padme.
-Dość! Wyprowadzam się! I to natychmiast! Nienawidzę was! Mamo Gerwaś, już idę!
Ta scena spowodowała na ustach Padme uśmiech. Pierwszy raz od jakiegoś czasu, wreszcie się uśmiechnęła.
- Masz piękny uśmiech. Jesteś piękna sama w sobie. Kocham Cię.
To wyznanie spowodowało kolejny pocałunek tych dwojga. Prawdziwą miłość można spotkać wszędzie...nawet w burdelu.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Specjalnie dla PannaZuzanna18, teraz czekam na baaaaardzo fajny namiot 😏😏😏
Jak widać nawet tutaj wstawiłam Pomerona, bo to od teraz mój ulubiony ship (Nie ma To jak shipowac samą siebie z Dameronem)
I nawet Gerwazy_Solo się pojawił.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top