Urodzinowa Anidala

Padme szła przez szkolny korytarz bardzo niepewnie. Wszyscy patrzyli się na nią z pewnego rodzaju odrzuceniem. Nie dlatego, że była biedna. Przeciwnie, jej rodzinie bardzo się powodziło. Bo w końcu, jak może się nie powodzić burmistrzowi miasta? Naboo było pięknym miastem zlokalizowanym niedaleko Nowego Jorku, w którym urodził się jej ojciec, matka, jak i ona sama. Byli bardzo szanowaną rodziną, nie bardzo bogatą, ale też nie biedną. Niestety, któregoś dnia jej ojciec został oskarżony o przekręty finansowe, więc wszyscy byli zmuszeni opuścić miasto tak szybko, jak to było możliwe. Zamieszkali na przedmieściach małego miasteczka o wdzięcznej nazwie Tatooine.  Zamieszkali w dużo mniejszym domu, który jednak spodobał się dziewczynie jeszcze bardziej. Mieli wielki ogród, w którym biegała razem ze swoim psem i piękne kwiaty, które w wolnym czasie zbierała i plotła z nich wianki. Niedługo po przeprowadzce zmarł burmistrz miasta, który był spokrewniony z jej rodziną. Według testamentu i zasad miasta, kolejnym burmistrzem miał być jego potomek. Jako, iż takiego nie posiadał, burmistrzem został ojciec Padme. Mieli być tylko chwilowo w Tatooine, ale los chciał inaczej. Niestety, przez jego rządy, Tatooine podupadało. Większe podatki, żadnych nowych reform, miasto się nie rozwijało, a ludzie byli coraz biedniejsi. Właśnie wtedy, po kilku miesiącach o tych wydarzeń, Padme pierwszy raz poszła do szkoły. Miała się uczyć w domu, ale pomysł, by zaprzyjaźnić dzieci wrogów z niewinną Padme mógł się udać. I wracamy do punktu wyjścia. Brunetka idzie przez korytarz, oczy zwrócone na nią, pada kilka tekstów przepełnionych jadem. Padme nie starała się tym nie przejmować, bardzo ją to bolało.
-Hej, pomogę Ci.- powiedziała jakaś dziewczyna wychodząc z grupki przyjaciółek i wskazując na książki, które niosła Padme
-Dziękuję. Jestem Pa..
Nie zdążyła dokończyć, bo dziewczyna jednym ruchem wytrąciła jej wszystkie rzeczy które trzymała. Speszona, upadła na kolana i zaczęła zbierać rozrzucone kartki. Wszyscy wskazywali na nią palcami, śmiali się, niektórzy nawet wyciągnęli telefony.
-Dosyć!- krzyknął ktoś w tłumie
Po chwili chłopak, na oko trochę młodszy od brunetki wybiegł z grupy i klęknął przed Padme, pomagając jej. Miał takie piękne oczy i zniewalający uśmiech, ale Amidala nie zdążyła nawet podziękować, ze łzami w oczach wybiegła z budynku. Jeżeli tak to ma wyglądać, to nie ma zamiaru więcej tam postawić kroku.
************
Dzwonek do drzwi obudził Padme, która zaraz po powrocie do domu płakała tak długo, aż zasnęła. Otworzyła drzwi z nadzieją, że jej matka wreszcie wróciła z zakupów, ale jej oczom ukazał się ten sam chłopak, który dzisiaj jej pomógł.
-Mogę wejść?- zapytał
Dziewczyna tylko wskazała ruchem głowy kuchnie.
- To Co dzisiaj zrobili to była gruba przesada, ale spróbuj się nie zniechęcać. Tak właściwie, to jestem Anakin.
-Padme.
-Piękne imię pięknej dziewczyny. Prawie bym zapomniał! Zostawiłaś to w szkole.- mówił, wyciągając jeden ze szkiców- Pięknie rysujesz.
- Nie sądzę. Rodzice uważają, że muszę się jeszcze bardzo wiele nauczyć.
Rozmawiali kilka godzin. Mimo tak krótkiej znajomości czuła, że Anakin jest dla niej kimś ważnym. Zdążył nawet namówić ją do ponownego pójścia do szkoły.
*****************
Minęło kilka miesięcy, Padme czuła się już znacznie lepiej. Każdą wolną chwilę spędzała z młodym Skywalkerem. Z każdym dniem czuła, że jest dla niej kimś więcej, nie tylko zwykłym przyjacielem. Miała mu o tym powiedzieć wieczorem.
-Kochanie, pakuj się.
To co usłyszała było dla niej jak kubeł zimnej wody. Pół roku temu dałaby wszystko, żeby wynieść się z tąd jak najdalej. Teraz nie miała zamiaru.  Ale co może zrobić piętnastoletnia dziewczyna? Ze łzami w oczach wsiadała do samochodu. Nie zdążyła się z nim nawet pożegnać...

************************
-Witamy znowu.- powiedziała do siebie dziewczyna
Wyjeżdżała z miasta jako niedoświadczona piętnastolatka, wracała do niego dziesięć lat później. Jako piękna sprzedawczyni nieruchomości. Żałowała, że jest tu tylko służbowo, ale zżerała ją ciekawość. Czy coś się zmieniło? Czy on się zmienił? Czy w ogóle tu wciąż jest? Tak jak myślała, to co zapamiętała takie zostało, wszystko wyglądało tak samo. Miała jeszcze dwie godziny do spotkania z potencjalnym klientem, więc postanowiła, że rozejrzy się po mieście. Każdy krok, który stawiała kojarzył jej się z nim. Przez te dziesięć lat ciągle o nim myślała. Chciała się jakoś skontaktować, ale bezskutecznie. W końcu straciła nadzieję. Nadzieję może i straciła, ale o nim zapomnieć nie mogła.
-Jesteś aniołem? Bo słyszałem, że to najpiękniejsze istoty w galaktyce.
Na dźwięk tego głosu Padme aż zadrżała, a do oczu napłynęły jej łzy. A więc wciąż tu jest. I wciąż ją pamięta. Może była poważna, ale tutaj dziecko drzemiące w niej wygrało. Rzuciła mu się na szyję, a po jej policzkach płynęły łzy. Nie starała się ich nawet powstrzymywać.
-Annie...
- Nie. Nie mów nic.
Dziewczyna chciała zaprotestować i zadać mu tysiące pytań, albo chociaż powiedzieć o ukrywanym przez lata uczyciu, ale Skywalker uciszył ją pocałunkiem.
********************

Shot dedykowany PannaZuzanna18
Wszystkiego najlepszego!❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top