I hate you, I love you •Han Solo•
Po ostatniej randce zostałaś na noc w Sokole. Nie, że było jakoś daleko do ciebie, miałaś podejrzenia co do tej nocy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Obudziłaś się około 3 nad ranem. Wszyscy jeszcze spali, a skoro byliście na Hoth, było ciemno jak...eghem, w domku Yody. Cicho wyszłaś z dużego łóżka *A właściwie, po co Solo miał takie duże łóżko?* i poszłaś do kuchni. Jedyne co znalazłaś, to resztki kafu, ale byłaś tak zdesperowana zawód do picia, że to ci wystarczyło. Wszyscy jeszcze spali, więc zamiast wrócić do Hana, postanowiłaś przejść się po zakamarkach statku, do których zazwyczaj nie masz wstępu. Było ci trochę zimno w stopy, bo oczywiście Han nie ma ochoty kłaść na lodowaty metal jakiejś wykładziny *bo Chewie wystarczy, za dużo by tych dywanów było*. Wreszcie doszłaś do części statku, do której miałaś kategoryczny wstęp wzbroniony. Otworzyłaś małe wejście w podłodze i zeszła kilka schodków w dół. Było tak ciemno, że nie widziałaś czubka własnego nosa, ale kiedy już udało Ci się włączyć światło...bardzo się rozczarowałaś. Zamiast gór pieniędzy, tajnych akt czy czegoś ciekawego, znalazłaś jakieś pudełko. I cały dreszczyk emocji w....no wiecie.
Podeszłaś...znaczy się raczej, rzuciłaś się na owe pudełko. I kolejne rozczarowanie. W środku znalazłaś tylko przenośny odtwarzacz hologramów i kilka płyt z hologramami. Przez moment zastanawiałaś się czy powinnaś to sprawdzić, ale ostatecznie ciekawość wzięła górę. Włączyłam odtwarzacz, działał. Wzięłaś pierwszą z brzegu płytkę i ją włożyłaś. Na niebieskim hologramie pojawiło się dwoje ludzi. Mężczyzna i kobieta, ubrani w typowe Korelliańskie ubrania. Typowe, dla rodzin ubogich. Mimo to, oboje się uśmiechali. Dopiero po chwili spostrzegłaś, że kobieta trzyma w ramionach dziecko. Ale po co Solo trzyma ten hologram w ,,archiwum X Hana Solo". Puknęłaś się w czoło. Oczywiście! To przecież jego rodzice. Po dłuższych oględzinach było widać spore podobieństwo Hana do owego Korellianina. Włożyłaś kolejną płytkę. Tym razem zobaczyłaś na niej Hana, na oko w wieku 7-10 lat. Nie rozpoznałabyś go, gdyby nie blizna na brodzie. Wyglądał źle. Nie, wyglądał strasznie. Wychudzony, zabiedzony dzieciak ulicy. Nie mogłaś na to długo patrzeć, zbyt ci go było szkoda. Włożyłaś następną płytę. Tym razem było to zdjęcie legitymacyjne do szkoły oficerskiej imperium. Han w krótko ściętych włosach wyglądał...no, nienajlepiej. Kolejna płyta. Tym razem Han i Chewie. Wyglądał tu już bardzo podobnie, był jedynie bardziej uśmiechnięty, jakby nic go nie martwiło. Może tak było? Może jego sielanka została dość brutalnie przerwana? Miałaś nadzieję, że znajdziesz satysfakcjonującą odpowiedź na wszystkie pytania, które cię teraz trapiły. Przy kolejnym hologramie poczułaś nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Tak zwana zazdrość. Ale jak inaczej zareagować, gdy na hologramie widać Hana całującego jakaś dziewczynę. Nie da się zaprzeczyć, była piękna. Gdybyś była innej orientacji...znaczy, zostańmy przy stwierdzeniu, że ładna była. Przy kolejnym hologramie czułaś, jakby serce ci się zatrzymało, krew się zmroziła, nogi odmówiły posłuszeństwa, a w głowie się zakręciło. Był to hologram z jakiejś holo-gazety sprzed około dziesięciu lat. Na hologramie była ta sama dziewczyna. Martwa. Z tego co widać, zastrzelona z blastera. Obok był jeszcze artykuł. Nie przeczytałaś, co było w nim napisane, wystarczył sam nagłówek. ,,Han Solo zabił przyszłą żonę". Znowu zrobiło ci się słabo.
-Odejdź od tego! Już!
Głos Hana przyprawił cię o palpitacje serca. To już nie był ten sam głos. Był straszny, groźny i zupełnie inny. Powoli odwróciłaś się w jego stronę. Trzymał w ręku blaster.
- Nie mogę w to uwierzyć.- wyszeptałaś
-Odsuń się.
-Jak mogłeś!- krzyknęłaś tak głośno jak jeszcze nigdy
-Nic nie rozumiesz!
-Jak mogłeś!- powtórzyłaś wściekła -Zabiłeś ją!
- Nie zabiłem jej! To nie ja!- jego głos się zmienił. Chyba początkowo myślał, że to nie ty. Teraz jego głos był pełen żalu, trochę jakby rozpaczliwie szukał ratunku *Aż mi się ,,I didn't kill my wife" przypomniało"*
-I nic mi nie powiedziałeś! I pomyśleć, że ja i ty...Że my dzisiaj...o mój jedi!- ciągnęłaś coraz bardziej przerażona- A co jeśli mnie też byś zabił!
Han podszedł do Ciebie i złapał cię za rękę. Spojrzałaś tylko przerażona, wyrwałaś się i cofnęłaś.
- Nie! Nie podchodź do mnie!
On jednak przybliżył się jeszcze bardziej, a tobie już zabrakło miejsca na jakikolwiek ruch. Złapał cię za obie ręce. Początkowo chciałaś walczyć, ale miałaś jakieś dziwne przeczucie.
- To nie byłem ja. Byliśmy oboje na jakiejś imprezie. Dosypali mi czegoś do drinka, obudziłem się dzień później na jakimś zadupiu na Zewnętrznych Rubierzach. Ona już wtedy nie żyła. Jedyne ci słyszałem podczas ich rozmowy, gdy udało mi się zachować resztki świadomości to plan zabicia jej.
Popatrzyłaś na niego niepewnie. Wciąż się bałaś, ale spojrzałaś w jego oczy. *czy te oczy mogą kłamać? Chyba nie...jak to leci dalej?*
To nie były oczy pewnego siebie podrywacza. Te oczy też wyrażamy strach i ból. Były jak oczy przerażonej sarny, która próbuje wydostać się z pułapki, szamocze się, chociaż wie, że nie da rady i zaraz umrze. Widziałaś pojedynczą łze w jego oku.
-Kochałem ją. Ale Ciebie kocham jeszcze bardziej. Gdyby cokolwiek ci się stało, nie przeżyłbym.
Nie wiedziałaś kiedy, ale pocałowałaś go. Nie tak jak zazwyczaj to robiliście. To był delikatny pocałunek, pełen miłości i wierności. Pocałunek, który mógłby się nie kończyć. Mógłby trwać i trwać. Jak wasza bezgraniczna miłość.
-Wierze ci. I cię kocham.
- Ja Ciebie też.
Nigdy nie byłam tak dumna ♡♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top