Narada Prime'ów

- Uważaj jak biegasz! - warknął Bumblebee, niemal przewracając się przez pędzącego Knockouta. - To nie autostrada tylko korytarz. Chyba rozumiesz, taka droga służąca do chodzenia.
Czerwony Decepticon zatrzymał się i odwrócił niedbale, kładąc ręce na biodrach.
- Odkąd masz sprawny modulator Bee, jesteś strasznie wygadany.
Autobot wyszczerzył się w odpowiedzi.
- Ale wiesz, to nie na mnie Optimus będzie wściekły za spóźnienie się na Naradę Prime'ów - odparł beztrosko Knock.
Bumblebee otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, po czym klepnął się otwartą ręką w czoło. Kompletnie zapomniał o szczycie Rady. Knockout widząc zaskoczenie żółtego Bota, zasalutował szarmancko i uśmiechnął się półgębkiem.
- To co, widzimy w Sali. O ile zdążysz zanim skończymy - rzucił przez ramię i przetransformował się w sportowy samochód o złotych felgach. Ruszył z piskiem opon zostawiając Bumblebee'go w chmurze dymu.

Pomieszczenie było duże, panował tam półmrok rozświetlany jedynie niebieską smugą danych, wyświetlanych nad okrągłym holostołem. Wokół niego stały Transformery. Jeden wyróżniał się szczególnie. Przewyższał wszystkich zebranych wzrostem, a jego niebieski, lśniący lakier zdobiły czerwone płonienie. To był on Optimus Prime, ostatni z Prime'ów. Przywódca Autobotów, chociaż teraz także i Decepticonów.

Po ostatnich tragicznych wydarzeniach Cybertron nie nadawał się do życia. Ledwo co ożywiony dzięki Matrycy Przywództwa, po kilku dniach został w połowie pochłonięty przez mroczna czarną dziurę, która w równie tajemniczy sposób się pojawiła, co rozpłynęła w zimnej czeluści przestrzeni. Pozostawiła po sobie echo niedawno odzyskanego domu, ale i ostatnią nadzieję. Studnię Iskier, serce planety. Ocalałe, zbiegłe z Cybertronu Autoboty i Decepticony postanowiły połączyć siły, aby po raz ostatni i na zawsze uratować swój dom. Pomimo odwiecznej wojny muszą współpracować.

Sala była prawie pełna, roboty zajmowały miejsca przy dosyć sporym holostole. Nagle coś z rozmachem rąbnęło w drzwi, które po chwili rozsunęły się ukazując zdyszanego Bumblebee'go.
- Przepraszam za spóźnienie - wysapał i pośpiesznie wcisnął się między Starscreama a Ironhide'a.
- Ej, możesz nie wbijać swojego kościstego, metalowego łokcia w moje siłowniki? - naburmuszył się Decepticon, gdy nowo przybyły wepchnął się obok niego.
- Wybacz Staruś, ale nie wiedziałem, że jesteś aż tak delikatny - na twarzy żółtego Autobota wykwitł kpiący uśmieszek. - Bardzo cię boli?
Ironhide zaśmiał się pod nosem i klepnął przyjacielsko zwiadowcę w plecy.
- Nadal mnie nie lubisz, co? - spytał Decepticon krzyżując ręce na piersi.
- A żebyś wiedział - Bumblebee przybliżył swoją twarz do jego i rzucił mu wyzywające spojrzenie.
- Mówiłem, że się pyskaty zrobił - zawył triumfalnie Knockout.
Chciał dodać coś więcej, ale Optimus zgromił go wzrokiem.
- Ktoś jeszcze chce dodać jakąś uwagę? - spytał retorycznie Prime. Na sali zapadł cisza. - Nie? To dobrze. Mamy sprawy ważniejsze do omówienia. Ironhide - wskazał ręką na zbrojmistrza. - Wyświetl plany.
Czarny Autobot włożył dyskietkę do czytnika holostołu. Z blatu wystrzelił niebieski promień, który po chwili przybrał wygląd krążownika Jedi.
- To jest okręt Republiki, który Ravage miał sforsować i wykraść dane dotyczące położenia najnowszych baz wojskowych oraz tajnych placówek badających Nieznane Rejony - zaczął Ironhide. - Cała misja szła dobrze do czasu...
- Gdy cudowny, nowy wynalazek Ratcheta z naszym mechanicznym kotkiem w środku przywalił w asteroidę i zmienił kurs - wtrącił Crosshairs. - Nie tyle lądując, co wbijając się i rozrywając krążownik na pół. Tak, tak znamy tą historię - machnął lekceważąco ręką. - Wszyscy wiedzą o co chodzi, wysłaliśmy akcję ratunkową, ale Ravage'a nie znaleziono. A sygnał jego iskry zgasł.
- Właśnie - zbrojmistrz spojrzał wymownie na Crosshairsa. - Dzięki za d o k o ń c z e n i e.
Jednak na zielonym Bocie nie zrobiło to wrażenia. Miał wybuchowy charakter i nie lubił gdy sprawy zbytnio się przeciągały. W sumie dziwił się, że sam Ironhide - którego temperament wcale aż tak mocno się od jego nie różnił - chciał dość dokładnie omówić powrót kompana.
- Pomimo to Ravage nadal jest z nami... żywy - zakończył tajemniczo Ironhide.
- Czekaj, czekaj - Starscream podniósł uzbrojone w szpony ręce do góry. - Czyli mam rozumieć, że próbujesz nam wmówić, że ta Xantarianka, która złapaliśmy, w jakiś niewyjaśniony sposób ożywiła go?
- Dokładnie to masz rozumieć, Star - potwierdził.
- No coś mi się nie wydaje - odburknął sceptycznie Decepticon. - Przecież każdy, kto pochodzi z Cybertronu wie, że przywracać do życia może tylko Matryca Przywództwa... którą ma Prime.
Specjalista od uzbrojenia już szykował ciętą ripostę, żeby dopiec komandorowi, ale wyprzedził go Bumblebee, który dodał konspiracyjnym tonem:
- I Wszechiskra.
Optyka wszystkich zwróciła się w stronę młodego zwiadowcy.
- Myślisz, że ta dziewczyna znalazła ostatni odłamek Kości i dzięki niemu Ravage ciągle tu jest? - po raz pierwszy od początku narady odezwał się Jazz.
Tym razem to Bee nie zdążył odpowiedzieć bo uprzedził do Ironhide.
- Nareszcie się domyślili, Optimus - zaśmiał się.
- Ratchet właśnie bada naszego mechanicznego przyjaciela - podjął ze spokojem w głosie Prime. - A droidy Generała Grievousa szykują raport od Xantarianki.
Gdy tylko wymówił ostatnie słowo, właz w ścianie do której przymocowana była platforma ze schodami, otworzył się. Wyszedł z niego Generał Separatystów. Tuż za nim przydreptał robot bojowy trzymający w ręku datapada. Podał go cyborgowi. Ten tylko spojrzał na niego groźnym wzrokiem sugerującym, że lepiej będzie dla jego dobra, jeśli natychmiast opuści to pomieszczenie. Droid nie zwlekał długo i czym prędzej wyszedł z Sali, zostawiając dowódcę samego z Transformerami.

Nie każdemu było dane wiedzieć, o jakich sprawach rozmawia się na Naradzie Prime'ów. Ba, nawet nie każdemu w Konfederacji Niezależnych Systemów było dane dowiedzieć się, że został zawarty sojusz między nimi, a gigantycznymi robotami z innej galaktyki. O tym wiedzieli tylko Grievous i Hrabia Dooku, no i oczywiście cała załoga okrętu Prime'a. Nie licząc przy tym droidów, którym zawsze było wszystko jedno. Porozumienie miało obopólne korzyści, Transformery wspomagały militarnie Separatystów, a oni pomagali im odszukać ostatni odłamek Wszechiskry, pozostając przy tym niezauważalnym dla reszty Galaktyki.

- Wyniki diagnozy i raport - powiedział cyborg wręczając urządzenie Optimusowi. - Fakt, to nie jest to czego szukamy, ale zawsze jakaś poszlaka.
Lider Autobotów i Decepticonów wyświetlił dane na holostole.
- Skoncentrowany energon - mruknął zawiedziony Bumblebee, przeczesując hologram wzrokiem.
- Czyli wracamy do punktu wyjścia - sapnął zirytowany Crosshairs.
- Niekoniecznie - odparł Generał.
Oparł ręce o barierkę.
- Grievous może mieć rację - podchwycił temat Jazz. - Skoro dziewczyna miała tak silną esencję energonu umieszczoną w jednym fragmencie, że ożywiła Ravage'a...
- Nie tyle ożywiła, co wybudziła ze swego rodzaju hibernacji - wtrącił Knockout. Przyjrzał się bliżej danym i przeanalizował kawałek. - Jego iskra nie była uszkodzona, tylko uśpiona, a skoncentrowany kryształ reaktywował ją. Zadziałał na niego jak mroczny energon na Megatrona.
Crosshairs spojrzał na czerwonego Decepta spod przymrużonych powiek.
- No co? - wzruszył ramionami Knock. - Było się medykiem Decepticonów.
- I to całkiem niedawno - powiedział kąśliwie Cross.
- Dobra, dobra powgniatacie sobie blachy kiedy indziej - przerwał im Jazz machając energicznie rękoma. - Głownie chodzi mi o to, że takie okruchy spotyka się rzadko, a już na pewno nie latają sobie od tak w kosmosie. I to w dodatku w innej galaktyce, niż Cybertron.
- A jednak ona go miała - dodał podejrzliwym tonem Ironhide.
- Z raportu wynika, że znalazła kryształ na statku piratów - oznajmił żółty Bot.
- Zapewne myślała, że to kryształ kyber - wtrącił chrapliwym głosem Generał Grievous.
Cyborg nadal stał na platformie, gdzie był na wysokości głów zebranych. Odgarnął swój płaszcz, zakładając szpony do tyłu.
- Kyber? - zerknął na niego pytająco Drift, unosząc przy tym jedną brew.
- Kryształ używany do budowy mieczy świetlnych - wyjaśnił dowódca Separatystów. - Uwierzcie, znam się na tym - poklepał złowrogo broń przypiętą do biodra.
Jego płuca zmusiły go, żeby zakaszlał, jakby na potwierdzenie przed chwilą wypowiedzianych słów.
- Nikt w to nie wątpi - zapewnił Generała Starscream.

Nie raz widział na własną optykę, jak Grievous podczas ćwiczeń i w ogniu walki sieka swoich przeciwników laserową klingą. Nie chciałby się znaleźć w zasięgu ostrza, tym bardziej, że pojedynki z cyborgiem kończyły się zbyt szybko. A zwycięzca zawsze był tylko jeden i nie bez powodu nazywali go mordercą Jedi.

- Wygląda na to, że piraci zapuścili się aż w Nieznane Rejony - odezwał się Optimus. - A stamtąd dostali się w pobliża Cybertronu.
- Prime - odparł Ironhide. - Oni nie mają możliwości poruszania się poza swoją Galaktykę. Nie posiadają napędu na ciemną materię jak statek Lockdowna.
- Który kiedyś był naszym okrętem... - dodał gorzko w myślach.
- Masz rację, ale mogli znaleźć most kosmiczny.

Nareszcie opublikowałam ten rozdział XD Tak, wiem, przedobrzyłam z terminem publikacji nawet jak na siebie... Ale myślę, że długość i zawartość wam to wynagrodziła :D


GeneralGrievous85


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top