Niedziela/Anidala

NIE LUBIE PADME I NAPRAWDĘ WALCZYŁAM ZE SOBĄ ŻEBY JEJ NIE ZABIĆ! PROSZĘ O BRAWA!

A wszystko dla cudownego, kochanego i najlepszego dziobaka PannaZuzanna18 Mam nadzieje że się spodoba(tak 90%, że nie ale JEJ NIE ZABIŁAM), jakby co to 900 słów i czekam na Sorgane😝.

OGÓLNIE TEN SHOT JEST DO DUPY WYSZŁO JAKIEŚ GÓWNO ALE ZAPRASZAM SERDECZNIE!


Anakin bawił się włosami swoje żony smacznie śpiącej obok. Nie chciał jej budzić, bo dobrze wiedział że zaraz do pokoju wpadną nakręcone, skaczące i piszczące bliźniaki, a jej sen zostanie brutalnie przerwany.

Był niedzielny poranek a on pierwszy raz od bardzo dawna mógł go spędzić z rodziną. Nie był w stanie zrozumieć jak mógł prawie stracić żonę i dwoje najukochańszych dzieci na rzecz jakieś nic nie wartej pracy w biurze. Dopiero kiedy Padme stanęła w drzwiach z walizkami i zagroziła mu, że albo ona i dzieci, albo praca opamiętał się i podjął decyzję. Zdecydowanie najlepszą w swoim życiu. Teraz leżąc obok Amidali nie był w stanie wyobrazić sobie co by było gdyby w porę się nie wybrał rodziny.

Dwa pokoje dalej Luke i Leia skradali się na paluszkach, realizując swój szatański plan obudzenia rodziców. Starszy o całe pięć minut, co zresztą często siostrze wypominał, Luke stanął na palcach i delikatnie uchylił drzwi. Jego siostra wsadziła głowę do pokoju i stwierdziła że rodzice smacznie śpią. Porozumiewając się na migi, na "trzy" wbiegli do pokoju z dzikim okrzykiem i zaczęli skakać po łóżku. Jednak zabawa szybko się skończyła. Anakin chwycił dzieciaki za kostki i pociągnął. Leia wylądowała pomiędzy rodzicami, a Luke na skraju łóżka prawie staczając się na podłogę.

Bliźniaki roześmiały się i ciągnąc za sobą tatę pobiegły do kuchni. Skywalker na początku chciał zrobić naleśniki, ale okazało się, że jego umiejętności kucharskie są zerowe, więc skończyło się na kanapkach i całej wybrudzonej kuchni.

Amidale obudziły krzyki i uderzenia dochodzące z dołu. Przestraszona, że dzieciaki sobie coś zrobiły szybko wstała i pobiegła do kuchni. Jednak w połowie schodów przystanęła. Na stole siedziały bliźniaki i rzucały małymi łyżeczkami do celu za którego robił Anakin z garnkiem na głowie, starający się unikać małych pocisków, co doprowadzało dzieci do takiego śmiechu, że aż płakały. Cała kuchnia wyglądała jak po huraganie. Na podłodze walały się pomidory, wszystko było wyświnione w maśle, a łyżeczki leżały dosłownie wszędzie. Nie mówiąc już o wielkiej górze z garnków i misek służących za fortece maluchów. I mimo, że Padme wiedziała, że to jej dostanie się przydział sprzątania tego bałaganu nie była wstanie powstrzymać się od śmiechu.

- Cześć mamo! - krzyknął Luke, na co Anakin zamarł, przez co dostał od Lei łyżeczką w nogę.

- Hej słońce... Jakby to wyjaśnić... - zaczął mówić Skywalker, jednak jego córka mu przerwała.

- To pomysł taty ­- oznajmiła z uśmiechem.

­- No dzięki - mruknął Anakin.

- Chcesz się przyłączyć?

Padme nie czekając długo przytaknęła głową i za chwilę cała rodzina Skywalkerów latała po kuchni rzucając się najpierw łyżeczkami a później nawet jajkami, brudząc przy okazji siebie i całe mieszkanie.

Kiedy wszyscy i wszystko było na tyle brudne, że dzieci stwierdziły, że wystarczy, wzięli się za sprzątanie. Najpierw przebrali się i wyczyścili, a piżamy wszystkich wylądowały w praniu. Później rodzice wzięli się za czyszczenie podłogi, a dzieciaki za odkładanie misek, garnków i łyżeczek do odpowiednich szuflad. Gdy skończyli było już dobrze po piętnastej i cała rodzina była strasznie głodna. Gorzej z chętnymi do robienia obiadu, dlatego postanowili że pojadą na pizzę.

Okazało się jednak że wyjście z dwoma sześciolatkami nie jest takie proste. Problemy zaczęły się już przy wchodzeniu do samochodu. Najpierw Luke zapomniał swojego autka, później Leia misia, a następnie Anakin telefonu, więc musieli się trzy razy wracać. Następny problem pojawił się przy wyborze piosenek które mają lecieć w radiu. Skończyło się na tym że nic nie puścili, bo zanim się zdecydowali już byli na miejscu. Jednak tu kłótnie się nie skończyły.

W pizzerii nie było wolnych miejsc, więc musieli czekać z pół godziny, co zdecydowanie nie podobało się bliźniakom. Gdy już jeden stolik się zwolnił, Leia złapała focha, ponieważ chciała siedzieć przy oknie a im dostał się stolik na środku restauracji. Kiedy Skywalker chciał kupić dzieciom jeden sok do picia, który i tak był strasznie drogi, poddał się gdy tylko usłyszał, że Leia chce pomarańczowy a Luke jabłkowy i za nic nie da się tego połączyć. Kolejne pół godziny stracili na wyborze pizzy. A i tak wygrały urocze oczka bliźniaków, którzy postawiły na swoim i dostali, każdy swoją małą pizzę.

Wszyscy najedzeni i szczęśliwi chcieli już iść do domu, ale okazało się że żadne z dwójki dorosłych nie wzięło portfela, przez co Anakin musiał pojechać do domu i się wrócić. Na szczęście za pizzerią był plac zabaw i dzieciaki nie jęczały, podczas czekania na tatę.

Gdy po całej masie przygód rodzinie w końcu udało się wrócić do mieszkania, rodzeństwo ledwo żywe zdążyło się umyć, a już ich nie było, dzięki czemu rodzice mieli wieczór dla siebie.

Włączyli sobie film jednak oboje nie zwracali na niego uwagi. Skywalker zastanawiał się jak dużo takich niedziel stracił żeby siedzieć w biurze i wypełniać nic nie warte papiery. Ile razy jego żona sobie radziła z dziećmi, kiedy on nie wracał na noc? Jak dużo ważnych chwil go ominęło? Amidalia natomiast cieszyła się że jej mąż do nich wrócił, że w końcu może patrzeć jak dzieci się z nim bawią, a nie pytają gdzie tata, że w końcu jest obok niej.

- Kocham cię Annie - szepnęła.

- Ja ciebie też kocham - odpowiedział i zasnęli wtuleni w siebie z nadzieją, że będą szczęśliwi już zawsze, razem pokonując te małe i duże przeszkody, nie tracąc ani jednej sekundy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top