Rozdział XIX
Rey siedziała w małej, kamiennej chatce na Ach-To. Właśnie widziała fragmenty wspomnień, związane z mieczem świetlnym, który trzymała w rękach.
- Leia powiedziała mi, że na samym końcu swej ścieżki straci ukochanego syna.
- Och. – powiedziała Rey.
To było to. Rzecz, którą Leia ukrywała.
- Oddała mi ten miecz mówiąc, że pewnego dnia ktoś znów po niego sięgnie. Ktoś, kto dokończy jej dzieło.
Rey popatrzyła się na broń. Była tą przeznaczoną, która miała go wziąć?
- Tysiąc pokoleń Jedi żyje teraz w tobie. Ale walczyć będziesz sama. – spojrzał na miecz Lei. - Weźmiesz na Exegol oba miecze.
Ścisnęło ją za serce. Próbowała zrobić właściwą rzecz, a ona wszystko zaprzepaściła.
- Nie dotrę na Exegol. Nie mam już tego Tellurium. No i zniszczyłam statek Rena.
Luke uśmiechnął się.
- Masz tu wszystko, czego ci potrzeba.
Zgodnie z rozkazem Luke'a, poszła się położyć. Oddała za dużo swojej siły życiowej podczas leczenia i potrzebowała odpocząć. Inaczej nie zaleci daleko.
Luke nie powiedział jej jak ma się dostać na Exegol. Dał jej czas na przemyślenie tego. To jest dokładnie to, co zrobiłaby Leia.
Co zrobiłaby Leia.
Rey przewróciła się na plecy, wzdychając. Pytała się przez całe miesiące: co zrobiłaby Leia? Tym razem odpowiedź była prosta: Leia opuściłaby Ahch-To i wróciła do walki.
Tak naprawdę, to nie przyleciałaby tu w pierwszej kolejności. Leia, tak jak Rey, była zrodzona z jednego z najgorszych ludzi w galaktyce.
Luke też, a jednak podjął decyzję, żeby zmierzyć się z własnymi lękami. Czy ona też potrafi?
Poddała się odpoczywając w chacie przez całą noc, aż do mglistego wschodu słońca.
Jedna z Opiekunek wyspy wstała natychmiastowo z kamiennej ławki, obdarzając Rey niechętnym wzrokiem.
Rey również na nią spojrzała, kiedy Opiekunka weszła do chaty, z której właśnie wyszła.
Czy czekała przed drzwiami całą noc?
Najprawdopodobniej Opiekunki nie mogły się doczekać, aż Rey opuści tą wyspę, tak jak ostatnim razem.
TIE przez noc zamienił się w dymiący wrak.
Parę porgów ogrzewało się w pobliżu wciąż dogasającego ognia, podchodząc do niego tak blisko, jak tylko mogły.
Coś ją wzywało i podeszła bliżej. Nocna bryza schłodziła trochę myśliwiec.
Podążając za swoimi instynktami sięgnęła do środka.
Tellurium tam było. Nietknięte. Tellurium Vadera.
- Były dwa Telluria... – wyszeptała do siebie.
Odgłos fal rozbijających się o brzeg był wszechobecny na Ahch-To, ale w porównaniu do tego, czego doświadczyła na Kef Bir, tu było spokojnie, delikatne.
Za nią morze mocniej się wzburzyło i trochę wody spryskało jej plecy.
Odwróciła się i wyjrzała za krawędź klifu.
Zobaczyła, że zatopiony myśliwiec Luke'a, zaczyna się unosić.
Kiedy cały się wynurzył, opadł delikatnie niedaleko niej, na płaskim podłożu, idealny do startu.
Spojrzała na sylwetkę mężczyzny stojącą niedaleko.
Oczy Luke'a były zamknięte, a on sam świecił niebieskim blaskiem z wyciągniętą ręką.
Kiedy otworzył oczy i ją zobaczył, uśmiechnął się.
Odwzajemniła gest.
Rey popatrzyła na statek. Luke miał rację, za wszystko, czego jej potrzeba.
*****
Razem z Poe i Rose, Finn był w centrum dowodzenia.
Podłączyli D-O do konsoli, żeby zobaczyć trasę na Exegol.
Czekali, aż informacje posiadane przez droida wyświetlą się na ekranie.
D-O zagwizdał pytanie, na które BB-8 odpowiedział, że wszystko jest w porządku, a to była jego misja.
Zorientował się, że cały czas jest niecierpliwy. Kilka kroków od nich, R2-D2 podłączył się do C-3PO.
- R2, słyszałeś? – powiedział nagle C-3PO. – Będę towarzyszył pani Rey w jej pierwszej misji!
R2 zaświergotał w czystej dezorientacji.
- Co masz na myśli, mówiąc, że już byłem?
- Patrzcie! – powiedział Poe.
Wszystkie informacje pojawiły się na ekranie: diagramy, koordynaty, informacje atmosferyczne, dodatkowe informacje, podstawowe dane logistyczne...
Finn wymienił podekscytowane spojrzenie z przyjaciółmi.
- Mamy wszystkie informacje potrzebne do ataku na Exegol? – zapytał Finn.
- Ta... Oprócz tego jak tam dotrzeć. Ludzie! Co to za atmosfera? – powiedział Poe.
- Faktycznie, piekło jakieś. Te wiry magnetyczne...
Rose przyjrzała się bliżej.
- Uskoki grawitacyjne? Wiatr słoneczny? – powiedziała Rose, niedowierzając.
Finn się zmartwił. Jeśli ich główny technik myślał, że atmosfera Exegol jest nie do pokonanie, to ich misja się skończyła, nim w ogóle zaczęła.
- Nie wiem jak oni w ogóle z tam tond startowali. – powiedział Poe.
Finnowi zaczęły pojawiać się w głowie kolejne pytania: jak w ogóle tam wylądują? Czy dadzą radę tam walczyć? Musiało być jakieś wyjście...
- Przepraszam najmocniej, ale mam wrażenie, że doszło do spięcia w obwodach pamięciowo-logicznych R2. – powiedział 3PO.
Finn cieszył się, że stary 3PO wrócił, ale to nie był najlepszy moment...
– Upiera się, że odbiera jakiś sygnał od pana Luke'a.
Podłączyli R2 do komputera i mogli zobaczyć co się dzieje.
Faktycznie droid odbierał jakiś sygnał. Migający punkt był podpisany W TRAKCIE LOTU i miał sygnaturę X-Winga.
- Nieaktualny identyfikator. AA-589. – powiedział Poe, robiąc krok w tył.
Popatrzył na Finna.
– Tak, to X-Wing Skywalkera.
Finn wciągnął gwałtownie powietrze.
- Przesyła nam swój namiar. Leci w kierunku Nieznanych Regionów. – powiedział 3PO.
Finn był przepełniony ulgą, radością i nadzieją.
- To Rey. – powiedział Finn z absolutną pewnością. Leci na Exegol. Pokazuje nam jak tam dotrzeć.
Złapał Poe z ramię.
Poe się zastanowił. Finn czekał na to, co ma do powiedzenia mu przyjaciel.
- Nie zostawimy jej samej. – zapewnił Poe.
Chwilę potem zwołał zebranie, na którym chciał omówić atak.
Zebrał wszystkich. Pilotów, techników naziemnych, mechaników i oficerów. Nawet wypuścili Huxa, który również zjawił się na zebraniu.
Uznali, że jego wiedza może im przydać. Najprawdopodobniej, po bitwie rudzielec z powrotem trafi do celi, a tam będzie oczekiwał na proces sądowy.
Wszyscy zebrali się pod Tantive IV.
Rose na prośbę Poe, rozstawiła tam holoprojektor.
Chewie siedział przygnębiony na jednej ze skrzyń.
- Chodź stary. Bez ciebie ani rusz. – powiedział przechodzący Beaumont.
Kiedy Finn zobaczył, że już są wszyscy, zaczął omawiać plan. Poe cieszył się, z podjętej przez siebie decyzji. Dowodzenie było o wiele łatwiejsze, kiedy robiło się to wspólnie.
- Niszczyciele muszą być bardzo blisko powierzchni planety. – zaczął Finn, kiedy zobaczył, że Chewie, Lando i droidy już dołączyli. – Możemy je załatwić.
- Ale jak? – zapytała Tyce.
Pilot stała obok swojej żony, komandor D'Acy.
Te dwie nie były skłonne do publicznych wystąpień, ale dla Poe to było pewne, że wymagały od siebie odwagi w swojej obecności.
- Nie mogą włączyć tarcz, póki nie wyjdą z atmosfery. – wyjaśniła Rose.
- Na Exegol jest to niezwykle trudne, ze względu na atmosferę. W większości wszelkie urządzenia na statkach wariują. – dopowiedział Hux, na co Poe skinął głową.
Rudzielec czuł się bardzo nieswojo otoczony przez tylu ludzi, którzy jeszcze do niedawna byli jego wrogami, ale przecież sam się na to zdecydował.
- Niszczyciele nie wystartują bez naprowadzania. – powiedział brunet. – Na mostku nie wiedzą, gdzie góra, a gdzie dół.
- Okej, w takim razie jak to załatwiają? – zapytała Tyce.
- Wszystkie niszczyciele dostają sygnał z wieży nawigacyjnej, znajdującej się na powierzchni planety. – ponownie wtrącił się Hux.
Finn skinął głową.
- A wieża, o którą nam chodzi wygląda tak. – mówiąc to włączył holoprojektor.
Wyświetliła się anteno podobna konstrukcja. Stała na płaskiej powierzchni i rozłożyła swoje metalowe płyty, jak kwitnący, metalowy kwiat.
- Już nie długo. Sekcja powietrzna namierza wierzę, sekcja desantowa ją wysadzi. – wyjaśnił Finn.
- Desantowa? – zapytał Vanik.
Był on pilotem A-Winga i był jednym z osób, które Poe rekrutował osobiście.
Oboje generałów Ruchu Oporu obróciło się w jego kierunku.
- To będzie taka niespodzianka. – wyjaśnił Finn.
Poe kiwnął głową. Plan Finna na sekcję desantową może zadziałać, nawet jeśli jest trochę niekonwencjonalny. To zdecydowanie weźmie wroga z zaskoczenia.
- Kiedy wieża padnie, flota utknie w atmosferze na kilka minut. Tylko kilka minut. Ale bez tarcz i pola manewru. – powiedział Poe. – I Rose ma na to pomysł. Rose?
- Moja drużyna analizowała Gwiezdne Niszczyciele Sithów, oraz Hux uzupełniał niektóre z naszych obserwacji. – powiedziała dziewczyna.
Była to prawda; parę raportów oraz nowe informacje, jakie rudzielec przekazał im osobiście, parę godzin przed zebraniem, pozwalały im stworzyć dobry plan na zniszczenie statku.
- Żeby zniszczyć planetę, te działa potrzebują ogromnego źródła energii.
- Czerpią energię z głównych reaktorów! – powiedział Vanik.
Rose pokiwała głową.
- Myślę, że trafienie w działo Niszczyciela może przeciążyć jego reaktory. – powiedziała.
- No to wiemy co robić. – powiedział Lando.
Zmienił swój strój, z tego co dostał od Aki-Aki na jasne ubrania z peleryną do kolan. Poe naprawdę podobała się jego peleryna.
Będzie musiał się o to zapytać, kiedy to wszystko się skończy.
- Z tarczami, bez tarcz. – wtrącił się Wexley. – Gwiezdne Niszczyciele nie są celem do ćwiczeń. Nie dla pojedynczego myśliwca.
- Nie będziemy dla nich niczym więcej, niż robakami. – zgodziła się Connix.
Snap i Connix mieli rację.
- A nie lepiej atak w stylu Holdo? To była dopiero jatka. – powiedział Beaumont.
Zanim Poe zdążył powiedzieć, że nie mogą sobie pozwolić na poświęcenia, Finn się wtrącił.
- Daj spokój. To jest szansa jeden na milion. Nie mamy czasu. Nasze statki spokojnie rozwalą te działa. – powiedział. – Musi być nas więcej.
Co się stało w tej galaktyce, zastanawiał się Poe, że wahadłowce były brane pod uwagę, jako statki bojowe? Jednak to nie miało znaczenia. Musieli przygotować swoja flotę. Zrobi wszystko, co będzie musiał, żeby przygotować ich do walki.
- Nie ma nas wystarczająco dużo. – zaprotestował Nien Numb w swoim języku.
Poe pokiwał głową, zgadzając się ze słowami pilota.
- Tym właśnie zajmą się Lando i Chewie. Polecą Sokołem do jądra galaktyki. Nadadzą sygnał o pomoc, który dotrze do wszystkich. – powiedział Poe.
Pod okiem Lei, Poe pracował nad tym przez miesiące. Sprzymierzeńcy byli wszędzie. Jeśli ktoś mógł ich namówić do współpracy, to był to właśnie Lando Calrissian, przyjaciel generał Lei, bohater Rebelii.
- Nadal mamy sprzymierzeńców. Przylecą, jeśli damy im nadzieję. – kontynuował Poe.
Wszyscy zaczęli protestować; wszyscy pamiętali co się stało na Crait. On również.
Pomyślał o słowach Zorii.
– Zobaczycie! – kontynuował dalej nie zwracając uwago na dalsze protesty, które już się uciszały. - Najwyższy Porządek chce nam wmówić, że zostaliśmy sami. Ale tak nie jest. Ludzie staną do walki, czekają tylko na sygnał.
- Leia do końca nie straciła nadziei. – powiedział Finn. - I my też nie stracimy.
- To, o co walczyli nasi ojcowie i matki, oraz my sami. – powiedział Poe myśląc o swoich własnych rodzicach, Shara Bey i Kes Dameron, którzy poświęcili bardzo dużo dla Rebelii. – Nie pozwolimy temu umrzeć.
- Musimy im pokazać, że się nie boimy. – powiedział Finn.
- Ale na pewno nie na kolanach. – oznajmił Poe. – Na nasze wezwanie stawią się inni. Dziś ostatni raz ruszymy do boju. Dla galaktyki. Dla Lei. Dla wszystkich, którzy zginęli.
- Nie będziemy już dłużej zwierzyną. Chcą wojny to będą mieli wojnę. – dokończył Finn.
Dookoła Finna i Poe ludzie zaczęli kiwać głowami.
Rose przybrała urzeczony wyraz twarzy.
- Niech Moc będzie z nami. – powiedziała z uczuciem.
- Niech Moc będzie z nami. – powtórzyła Connix.
- Niech Moc będzie z nami! – krzyknęło kilku innych naraz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top