Rozdział VI

Oba ścigacze pognały na pustynię.

BB-8 zapikał coś.

- To nie pojedzie szybciej. – odpowiedziała Rey.

Pamiętała, że na Jakku uwielbiała przejażdżki swoim ścigaczem. Czuła się wtedy wola i mogła w ten sposób odpocząć po ciężkim dniu pracy. Wiatr, który dmuchał jej w twarz pomagał się ochłodzić.

Próbowała choć trochę pocieszyć się z jazdy.

Finn, natomiast nie podzielał jej toku myślenia. Przez to, że nie miał żadnych gogli, cały czas wpadał mu piasek do oczu. Nie wiedział jak Rey i Poe byli w stanie to zignorować i utrzymać otwarte oczy.

- Odpalenie ścigaczy w tempie światła. Gdzie się tego nauczyłeś? – zapytał ponownie Finn.

- Umiejętność, którą po prostu zdobyłem. – odpowiedział wymijająco Poe.

- Gdzie? – naciskał Finn.

Nie w Ruchu Oporu, tego był pewien. Leia i Poe starali się być tak szczerzy, jak tylko mogli. Poe był jego pierwszym przyjacielem, od opuszczenia Najwyższego Porządku. Ale teraz okazuje się, jak wiele jeszcze o nim nie wie.

Zanim Poe zdążył odpowiedzieć, ścigaczem szarpnęło w bok.

Finn obrócił się i zobaczył szturmowców. Zaraz potem obróciła się reszta.

Kiedy zobaczyli, że szturmowcy są coraz bliżej, zaczęli strzelać w ich stronę.

Finn, Chewie i Rey zaczęli strzelać do przeciwnika. Poe się skupił na prowadzeniu pojazdu; w przeciwieństwie do Rey, Moc nie mogła powiedzieć mu o zbliżającej się przeszkodzie, ale nawet mimo pomocy Mocy Rey skupiała się bardziej na prowadzeniu, więc nie strzelała dużo, a jak już, to rzadko trafiała.

BB-8 widząc sytuację zaczął się rozglądać, czy nie mają czegoś co by im pomogło. Zobaczył przed sobą butlę. Taką samą widział na obchodach, ale wtedy leciał z niej żółty dym.

Zrozumiał, że jeśli zrobi wystarczająco dużą dziurę, to dym zasłoni całkowicie widoczność szturmowcowi sterującemu pojazdem, co powinno spowodować rozbicie się.

Jeszcze się powstrzymał z wykonaniem tego planu, ale uznał, że jeśli będzie trzeba to go wykona.

Nagle w pojazdach szturmowców gwałtownie podniosły się tylne koła wyrzucając szturmowców siedzących z tyłu w powietrze, a ci polecieli dalej na plecakach odrzutowych.

Nagle tylne koła pojazdów szturmowców uniosły się wyrzucając szturmowców siedzących z tyłu w powietrze.

- Och! Jeszcze latać zaczęli. – powiedział 3PO.

- Jak to latać?! – krzyknął oburzony, a zarazem zaskoczony Finn

- No biorą i latają. – powiedział Poe, a po jego tonie dało się zorientować, że był lekko zdenerwowany. – Rey! Powinniśmy się...

- Rozdzielmy się! – krzyknęła do nich dziewczyna.

Poe wjechał w dolinę obok nich, a Rey pojechała dalej przez pustynię.

Szturmowcy też się rozdzielili. Większość udała się w pogoń za Rey, tak jakby to ona była ich prawdziwym celem przybycia, a reszta udała się za Poe.

Rey próbowała jakoś zgubić ścigających ją szturmowców, ale nie szło jej to najlepiej. Za każdym razem, kiedy wykonywała skręt szturmowcy podążali za nią.

Jeden z lecących zaczął strzelać dziwnymi pociskami, które eksplodowały, kiedy dotknęły ziemi. Rey miała przez chwilę ograniczoną widoczność, ale dzięki pomocy Mozy, nie wpadła na żadną przeszkodę na drodze.

Dalej sunęła przez pustynię, starając się zgubić ogon.

*****

Poe omijał wszystkie napotkane przeszkody, a Finn patrzył czy jakiś szturmowiec ruszył za nimi.

- Mamy ich z głowy? – krzyknął Poe, próbując przekrzyczeć hałas wydawany przez ich pojazd.

- Na to wygląda. – odkrzyknął Finn cały czas patrząc do tyłu.

- Jesteśmy ocaleni! – powiedział C-3PO podnosząc ręce do góry.

Kiedy wyjechali na szerszą część szczeliny zza górki piasku wyjechał ścigacz, a na nim siedział szturmowiec, który zaczął strzelać.

- Nie, jednak dalej tam jest. – powiedział Finn.

- Jesteśmy zgubieni. – powiedział 3PO opuszczając ręce.

Poe przyspieszył, bo wiedział, że mają raczej małe szanse na zwycięstwo, jeśli nie wyjadą na szerszą przestrzeń.

*****

Szturmowcy jadący za Rey nie chcieli odpuścić. Dalej ją ścigali i powoli doganiali.

Chewbacca dalej strzelał, ale ona przestała, bo wjechali na taki teren, że musiała skupić całą swoją uwagę na omijaniu przeszkód i pocisków.

BB-8 uznał, że to dobry moment i zaczął piszczeć na temat tego co znalazł, ale Rey go nie słuchała.

- Nie teraz BB-8. – powiedziała, by uciszyć droida, bo nie mogła skupić się na kierowaniu pojazdem.

Chewie zaryczał i na coś pokazał. Ona skupiła wzrok i próbowała zobaczyć co może jej pokazywać Wookiee.

Zauważyła jakiś wrak w oddali. Nie, statek. Może to był wahadłowiec Ochi'ego? Znajdował się na skale. Był cały porysowany, pewne od ziarenek piasku, które cały ten czas były na niego zwiewane przez wiatr.

- Widzę! – odpowiedziała, ponownie skupiając się na przeszkodach.

Kolejny pocisk minął ją o minimetry. Chewie natychmiast zaczął znowu strzelać. Zaryczał na znak, że zestrzelił jednego.

Zostało dwóch.

BB-8 wiedział co musi zrobić.

Mały droid zaczął stukać butlę, którą zauważył wcześniej w miejscu, gdzie wydawało mu się, że się ją otwiera.

Po paru uderzeniach butla wystrzeliła w górę wypuszczając chmurę żółtego dymu, która miała oślepić lecących za nimi szturmowców.

Gdy butla wzniosła się na wysokość na jakiej lecieli szturmowcy, wybuchła tworząc ogromną chmurę żółtego dymu.

Żołnierz, który kierował pojazdem nie widział nic, co było przed nim. Na chwilę stracił kontrolę nad pojazdem, ale ta chwila wystarczyła, aby pojazd wjechał w skałę i wybuchł.

Rey zestrzeliła szturmowca, którego widziała.

Został jeden. Ani Rey, ani Chewie nigdzie go nie widzieli. Może rozbił się w tej kolorowej chmurze, a oni tego nie zauważyli? Będą musieli zachować czujność, ale jak na razie, wyglądało na to, że zagrożenie minęło.

- Droidów nie radzę lekceważyć! – krzyknęła do kulistego droida Rey, cytując słowa swojej mistrzyni.

Przyśpieszyła i pognali dalej.

Kiedy odjechała kawałek dalej, z dymu wyłonił się ostatni szturmowiec.

*****

Szturmowiec, który ścigał Poe, ciągle do nich strzelał.

Finn ukrył się, aby nie oberwać.

W pewnym momencie zobaczył, że chowa się za liną z hakiem. Były szturmowiec najpierw spojrzał na linę, potem na szturmowca, a następnie jeszcze raz na linę.

Kiedy znowu spojrzał na szturmowca, na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek.

Wziął linę do ręki i wziął rozmach.

Kiedy wypuścił linę, ta wkręciła się w koła szturmowca. Zanim jednak lina całkowicie poleciała, Finn zaczepił ją o słup, który był na ich pojeździe.

- Poe! – ostrzegł przyjaciela, a pilot się obejrzał.

Kiedy zobaczył o co chodzi, wiedział co trzeba zrobić.

Poe gwałtownie zakręcił i się zatrzymał, co poskutkowało tym, że pojazd razem ze szturmowcem, który na nim siedział, zatoczyli półkole dookoła Finna i reszty, aby po chwili rozbić się o bok szczeliny.

Finn i Poe krzyknęli z radości, a złoty droid pochwalił ich plan i cieszył się z jego powodzenia.

Poe skierował ścigacz w stronę wyjazdu z kanionu i przyśpieszył.

*****

Chwile wcześniej, zauważyli szturmowca, który wcześniej zniknął im w chmurze dymu. Znaleźli go dość szybko, biorąc pod uwagę to, że kiedy tylko ich dogonił, zaczął do nich strzelać.

Chewie zestrzelił go, zanim ten zdążył wyrządzić jakieś szkody.

Rey już widziała w oddali statek, którego szukali. Przyglądała mu się uważnie, kiedy się do niego zbliżali.

- Dolecieliśmy. – powiedziała ciesząc się, że dali radę.

Byli blisko. Wtedy w jej głowie pojawiła się pewna myśl. Była prawie pewna, że zna ten statek.

- Widziałam gdzieś ten statek. – powiedziała cicho do siebie.

- Rey! – krzyknął Finn, kiedy zobaczył przyjaciółkę, a ta odwróciła się w jego stronę na chwilę zapominając chwilowo o statku. – Załatwiłaś wszystkich?

- Został jeden

Odwróciła się z powrotem w stronę statku. Im byli bliżej, tym bardziej jej się nie podobało, że była pewna, że widziała ten statek. Gdzie mogła go wcześniej zobaczyć?

Może podobny zatrzymał się na Jakku. Małe wahadłowce lądowały regularnie w Osadzie Niima. To było miejsce, gdzie można było sprzedać śmieci, których nikt inny w galaktyce nie chciał.

Zbliżali się coraz bardziej. Taki statek nie przetrwałby na Jakku. Byłby rozebrany na części w przeciągu kilku dni.

Może Zakazana Dolina naprawdę była zakazana, używana tylko raz na 42 lata na obchody Święta Przodków. Musiało być jakieś wytłumaczenie, dlaczego ten statek pozostał nietknięty.

Nagle znikąd wyleciał szturmowiec, który zestrzelił najpierw ścigacz Rey, a potem Poe.

Wszyscy wylądowali twarzą w piasku. Szybko się podnieśli i zaczęli strzelać do ostatniego żołnierza Porządku.

Rey nie wiedziała kto trafił, ale kiedy został trafiony, jetpack odmówił mu posłuszeństwa i zaczął latać jak szalony, do momentu, kiedy uderzył w pobliskie skały.

Rey rozejrzała się dookoła.

Zauważyła, że piasek, na którym się znajdowali miał inny kolor. Był prawie czarny. Była przekonana, że widziała już kiedyś ten rodzaj piasku...

Nagle wszyscy zaczęli zapadać się w nim zapadać.

- Co to do diabła jest? – zapytał Poe.

Próbowali się wydostać, ale ich wysiłki poszyły na marne. Każdy ich ruch sprawiał, że zapadali się coraz bardziej.

Rey zrozumiała co się działo.

- Ruchome piaski! – krzyknęła.

Na Jakku ruchome piaski zabrały wiele żyć nieostrożnym podróżnym. Powinna od razu go rozpoznać.

- Trzeba się czegoś złapać! – powiedziała i zaczęła się rozglądać.

Niestety nie było tu niczego, co można było chwycić.

Chewie zaryczał spanikowany.

C-3PO zapadał się najszybciej.

- Och, jaki ignorancki koniec. – powiedział.

BB-8 próbował się potoczyć najszybciej jak umiał, ale to również nie zadziałało. Jedynym skutkiem jego wysiłków było szybsze zapadanie się.

Wszyscy znikali coraz bardziej. Jedni szybciej, drudzy wolniej.

- Nade niepomyślny obrót sprawy. – powiedział 3PO, aby po chwili zniknąć wśród piasków.

Poe już zatonął po brodę i ledwo łapał oddech.

- Nie wierzę. – wydusił i zatonął.

- BB-8! – krzyknęła Rey, bo nie zauważyła, że Poe już znajduje się pod powierzchnią. – Nie!

Droid też zniknął w piaskach, tak jak jego właściciel.

Czuła łzy pod powiekami, kiedy uderzyła w nią panika. To był moment, w którym miała ich wszystkich stracić.

Nie przez jakąś mroczną moc, ale przez naturalny fenomen, jakim są ruchome piaski, które powinna od razu poznać.

Jakku jednak jeszcze nie powiedziało swoich ostatnich słów.

- Rey, zawsze chciałem ci powiedzieć... - zaczął Finn, ale nie dokończył, bo wciągnęły go piaski.

Nie!

- Co? Finn! – krzyknęła młoda Jedi za przyjacielem i sama zniknęła w piasku.

Zapadała ciemność.

*****

Wszędzie w obozie trwały naprawy statków i potrzebnych zepsutych urządzeń.

Gdzie się nie spojrzało była przynajmniej kilkuosobowa grupa rebeliantów.

- Wszyscy, którzy mogą pomagają w naprawach i ulepszeniach. – powiedziała Rose. – Pracujemy tak szybko, jak tylko możemy.

Leia pokiwała głową.

- Pani generał. – powiedział Snap Wexley, jeden z pilotów, który akurat do niej podbiegał. – W czasie Święta Przodków doszło do wymiany ognia.

To było oczywiste, że tak się stanie. To było oczywiste, że Najwyższy Porządek znajdzie jej ludzi.

- Ta misja jest najważniejsza. Od niej zależy wszystko. – odpowiedziała Leia - Jakieś wieści od Rey?

Pilot westchnął, podparł ręce o biodra i spuścił wzrok na ziemię, kręcąc głową.

- Brak łączności z Sokołem. – powiedział i popatrzył na nią i Rose.

- Nie możesz trochę weselej? – zapytała z irytacją Rose.

Snap na nią popatrzył przekrzywiając głowę.

- Niby... jak? – odparł.

- Zrób mi tę uprzejmość, powiedz to optymistycznie. – poprosiła Leia.

Rebeliant popatrzył przez sekundę na ziemię, ale po chwili podniósł wzrok na Leię.

- Już się robi. – chwilę jeszcze pomyślał nad tym co ma powiedzieć. – E... Wszystko... Jest niesamowicie. Nie uwierzycie jak dobrze... Wygląda na to, że będzie jeszcze lepiej. Po prosu wspaniale.

Rose prychnęła zirytowana.

- Majorze Wexley, to, że prosiłam o optymizm nie oznacza to, że proszę o ukrywanie prawdy. – powiedziała Leia, powstrzymując się od przewrócenia oczami.

- Tak, czego nam nie mówisz? – powiedziała z naciskiem Rose.

Snap pogrzebał chwilę stopą w ziemi, a po chwili westchnął zrezygnowany.

- Podczas wymiany ognia na festiwalu... Generale Organa... Nasi szpiedzy powiedzieli, że widzieli Rycerzy Ren. – powiedział z wahaniem.

*****

Okazało się, że pod ruchomymi piaskami są korytarze.

Poe dowiedział się jako pierwszy, bo przeleciał przez piasek i wylądował na plecach w jednym z tych tuneli.

Wziął głęboki wdech krztusząc się powietrzem.

Następny spadł BB-8, później C-3PO.

Poe szybko wstał, otrzepał ubrania z piasku, wyciągnął latarkę i ją włączył.

- Rey! – krzyknął rozglądając się za przyjaciółką. – Finn!

- O mnie pan w prawdzie nie pyta, ale zapewniam, że nic mi nie jest. – powiedział C-3PO.

Nagle rozległ się krzyk Rey i Poe znowu zaczął się rozglądać za przyjaciółką.

Spojrzał na miejsce, w którym piasek sypał się bardziej niż z innych miejsc i wtedy dostrzegł osobę, której szukał.

Poe szybko wyłączył i schował latarkę.

Rey zaczęła się szarpać, aby wydostać się z piasku i kiedy jej się udało spadłaby na piasek, gdyby nie Poe, który ją złapał i zamortyzował upadek.

- Powinnam użyć Mocy, spanikowałam... - mamrotała pod nosem. – Nawet nie pomyślałam...

- Rey? Nic ci nie jest? – zapytał Poe, kładąc jej ręce na ramionach.

Pokiwała głową. Jej twarz była cała pokryta piaskiem.

- Gdzie jest Finn? – zapytała.

- A gdzie Chewie? – zapytał Poe.

W tym samym momencie co Poe zadał pytanie, z sufitu spadł Wookiee. Zaryczał, aby oznajmić, że jest cały.

- Finn? – zawołała Rey.

- Dobrze jest. – powiedział Finn wchodząc do korytarza, w którym wypadła cała reszta.

On również był cały w piasku, a w szczególności dużo piasku miał we włosach.

- Och. Cóż za ulga. – powiedział 3PO.

- Co to za miejsce? – zapytał Finn.

- To tak wygląda życie po śmierci? Droidy też mają dostęp? – zapytał złoty droid.

Poe czuł, że znowu może naprawdę oddychać.

Finn podszedł do swoich przyjaciół i chwycił obojga za ramiona.

- Myślałem, że już po nas. – powiedział Poe.

- Ja wciąż tak myślę. – powiedział C-3PO, ale został zignorowany.

- Jak stąd wyjść? – zapytał Finn.

Rey odwróciła się plecami do przyjaciół i włączyła miecz świetlny oświetlając korytarz. Zaczęła się rozglądać dookoła.

Obok niej stanął Poe ze swoją latarką i zapalił ją w ten sam sposób, co dziewczyna swój miecz.

Finn spojrzał na przyjaciela w uniesioną brwią.

Porównywanie światła dawanego przez latarkę, a miecz, to tak jakby porównywać światło dawane przez księżyc, a Słońce.

Rey odwróciła się i poszła w głąb korytarza.

- Tędy. – powiedziała.

Poe przez chwilę chciał zaprotestować, spytać skąd wie, ale widząc jej zdeterminowaną minę i słysząc pewność w jej głosie, postanowił jej zaufać.

Finn jeszcze chwilę popatrzył na pilota.

Poe spojrzał na byłego szturmowca, który się obrócił i poszedł za młodą Jedi.

Pilot podrzucił latarkę obracając ją, aby świeciła do przodu i ruszył za przyjaciółmi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top