Rozdział 15 część 2
-To gdzie najpierw idziemy ?-Hermiona zaczęła szukać w swojej torbie jakiegoś prowiantu .
-Spokojnie najpierw musimy iść za tymi odgłosami bo wydawało mi się ,że to są głosy Max'a i Harrego .
-Jasne tylko może się okazać ,że to nie są nasi przyjaciele i co w tedy ?!-wyczuwałam lekkie oburzenie w jej głosie.
-Czyli co ?-zapytałam odwracając się aby poczuła moja pewność siebie .
-No chodzi mi o to ,że jest to beznadziejny pomysł i lepiej było by iść za śladami uważam to za lepsze rozwzanie .
-Wymadrzasz się - ups wymknęło mi się .
-Ja to słyszałam .-spojrzała na mnie tym swoim obrażonym wzrokiem wkładając spowrotem do torby ostatnie kawałki chleba .
-Dobrze to jak chcesz to idź a ja pójdę tak jak ja chcę .-założyłam rękę na rękę jednak cały czas wzrokiem szukałam jakiegoś pożywienia.
-Dobrze ,rozdzielamy się świetny pomysł .
-Genialnie!-wydarałam się bo zdenerwowało mnie jej podejście do całej tej sytuacji .
-Idealnie !-w tym momencie każda z nas ruszyła w inną stronę jednak po chwili uznałam za idiotyczny pomysł ,który dałoby się inaczej rozwiązać .Ale tak , będę sama szła przez ciemny korytarz bo moja duma nie pozwala mi się odwrócić i zawiołac jej .A tym bardziej moje myśli zzakłócały odgłosy mojego żołądka. Idąc przed sobie z pustymi żołądkiem w oddali ujrzałam Max'a ,który siedział na ziemi z patykiem w ręce bazgrolił coś .
-Max!!-odwrócił się słysząc mój głos z daleka .
-Star!- pozbierał się z ziemi i podbiegł do mnie .Po chwili obydwoje rzucilismy się sobie ramiona aż w tym momencie przypomniala mi się romantyczna scena z filmu .Trochę dziwne pardwa ?
-Ej to nie czas i miejsce potem się poprzytulacie .-zrobiłai mi głupio bo to wszystko widział Harry oparty o ścianę komentował cale to zdarzenie .To bylył tylko przyjacielski przytulas tłumaczyła sobie w myślach .
-To był tylko przyjacielski przytulas nic więc .-wypowiadajc te słowa uśmiecjnelam się .
-W porządku .-obrocił się obrażony Max .
-Chlopaki mamy problem bo Harmiony ze mną nie ma ani Rona .-jeszcze mocniej zaburczalo mi w brzuchu .
-Najpierw może coś zdjedzmy bo nie jedliśmy cały dzień .Padam z głodu .-wyglada na to , że nie tylko ja byłam głodna .
-Tak jasne .-Harry wyjął niewielki kawałek chleba i podzielił na naszą trójkę .
-To chodźmy ich szukać .-wzięła swój kawałek i ruszyłam przed sobie.
-Dobra .-szybko się zgarnęli i poszli za mną .Dzięki temu po nie całych 10 min udało nam znaleźć się Hermionę i Rona ,którzy jedli posiłek .
-Hermiona ,Ron tak się cieszę ,że was znaleźliśmy .-mimo kłótni z nią cieszyłam się na jej widok .
-Star chciałam cię przeprosić .-wstala z ziemi otrzepała się i uścisnęła mnie jako znak pojednania ja zrobiłam to samo.
-Jak my teraz stąd wyjdziemy ?-w tym momencie żadne logiczne rozwiązanie nie przychodziło mi do głowy .Ku mojemu zdziwieniu ziemia zaczęła się rozchodzić tworząc idealne wyjście z tej groty .
-Widzieliscie to ?Podejrzane ale wyjście to wyjście co nie ??-zaczelam się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego co nas spotkało .
-W takim razie wychodzimy stąd .-na ten znak Max ' a zaczęliśmy wspinać się i pochwili znaleźliśmy się na powierzchni ale nie w lesie lecz unie w królestwie ?!
-O co chodzi ?! Jak to jest możliwe ?? -Nagle Harry ,Hermiona i Ron rozpłynęli się w powietrzu .Poczułam ,że Max łapie mnie za rękę sprawiając uczucie bezpieczeństwa .
-Star słuchaj .-powiedział i lekko podszedł do drzwi .
-Nic nie słyszę .-złapałam go mocniej .
-No właśnie tu nikogo nie ma .- oznajmił .Nie mogliśmy zostać w tym pokoju więc wyszliśmy z pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy .Pałac był opustoszały pokoje były puste bez mebli a my chodziliśmy od pokoju do pokoju szukając jakiej kolwiek żywej duszę lecz bez skutecznie .
-Max a jak oni wszyscy nie żyją okradli pałac zostawiając go w takim stanie ?!- łzy zaczęły napływać mi do oczu a on stał wpatrzony we mnie.Delikatnie ocierajac je i mówiąc ,że wszystko będzie dobrze . Przez chwilę zrobiło się spokojnie .Mimo to coś zakłóciło ten spokój a dokładnie huk w sali tronowej .
⭐⭐⭐
Wspomne rozdział nie sprawdzany .
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top