Rozdział 9

Marco

To byliśmy z Star?! Miałem rację, ma to związek z magią i z pochodzeniem Star. Dlaczego nie może nikogo zapraszać.

- Na szczęście, nie zauważyli nas- Powiedziałem, wychodząc pod stołu i pomagając Star stać. 

Nagle się zachwiała i padła w moje ramiona, patrząc mi prosto w oczy, mogła ta chwila twarz na wieki.. Zaraz chwila, o czym ja myślę !! Star to tylko moja najlepsza PRZYJACIÓŁKA i tyle.. Nic więcej, nagle zabolało mnie w sercu (to się nazywa zazdrość i kochać ją..~Autorka~) 

Tą chwilę, tą romantyczną chwilę przerwał.. Max!!

Star

Wpadłam w ramiona Marco, było mi tak ciepło, patrzyliśmy sobie w oczy. Gdy nagle do pokoju wpadł Max!!

- Nie przerywam wam?- Zapytał patrząc na nasz, a mi milczeliśmy jakbyś byliśmy martwi.

- No nie- Odpowiedziałam, siląc się na uśmiech, których mi wychodzi.

- Jesteście bladzi jakbyście zobaczyli trupa- Rzekł, przyglądając nam się uważnie

- Więc, prawie poznaliśmy twoich rodziców i ładnie wyglądają- Rzekł sarkastycznie Marco- A ta po za nim, to nic, norma.

Teraz to Max'owi zrzedła mina i był biały jak zmartwychwstały trup, muszę iść koniecznie do psychologa.

Przez około 5 minut, staliśmy wpatrując siebie nawzajem, aż wreszcie odezwał się Max.

-Chodźcie do wujka Luda, na pewno coś poradzi- Powiedział uśmiechając się i robiąc nam przejście.

Z dołu słyszeliśmy starsze wersję nas, robi się coraz  bardziej ciekawej.. Jakaś większa akcja..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top