Rozdział 11
Marco
Osunąłem się od Ludo, najdalej jak mogłem, żeby mnie nie dotknął. Czuje się jak w horrorze, lub jakimś filmie, jest tu ukryta kamera?!.
Że pedofil chce mnie gwałcić ! I to jeszcze z przyszłości!
Ciągle idzie moją i Star stronę.
- Co jest?- Zapytał gdy zauważył ze się osunąłem, patrzył na mnie.
W nocy przed snem Star pozmieniała nam trochę wygląd, żebyśmy nie byliśmy podobny do Max'a i do starszych nas.
- Nic, tylko mam złe kojarzenia- Odpowiedziałem nie patrząc, wciąż czuje na niego zabójczy (mało zabójcy) wzrok.
- Widzieli was?- Zapytał się Max, których wstał daleko od nas
- No nie, a byli?- Zapytałem, nie zauważalnie puszczając oczko do Star, nikt nie zauważył.
- Wydaję mi się że byli, przywitałem się tylko z nimi- Odpowiedział wpuszczając wzrok, wydać po kim umie tak kłamać.- Okej, poszli idziemy się czegoś napić ?- Zapytał jakby nic się nie stało, niewinnie.
- Okej- Odpowiedzieliśmy z Star, patrząc na siebie nawzajem i poszliśmy do kuchni, którą jeszcze nie widzieliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top