Rozdział 10

Marco

Poszliśmy z Max'em do LUDO !

Mam wątpliwości czy to Star, czy coś do niej czuję czy nie.. Nigdy nie byłem zakochanych.. Ani przyznaję się nigdy się nie  całowałem ani nigdy z nikim nie byłem!! Okej może jestem zakochanych z Jack... Ale nie jestem pewien czy tak naprawdę...

Poszliśmy na na początek korytarza, do jasno- brązowych drzwi z tabliczką ,,nie wchodzić'' inteligentne ii przemyślane sam takie mam , otworzył te drzwi.

- To mój pokój- Powiedział wchodząc do pomieszczenia.

Pomieszczenie było duże i błękitne, błękitu których podoba mi się bardzo i chciałem mieć, ale nie mam.

Łóżko było podstawowe od lewej strony duże z biało-czarnym prześcieladłem. Pośrodku pokoju białych dywan i też duże okno i ciemno czarnymi zasłonami, które lekko prześwitują.

A po lewej stronie duża półka z książkami z którymi jest ich nawet sporo, a obok szafki biurko.

Na biurku lampa w kolorze nieba, nie daleko drzwi dość duża komoda i szafa średniej wielkości, żylandor na suficie duży i różnokolorowy.

Obrazy z nieznanymi nam naukowcami i piłkarzami.

Porządek w pokoju, jest dużych.

Pośrodku pokoju stoi Ludo, na wózku, trzymając coś w ręku i miną psychopaty i pedofila.. Muszę iść po przyszłości do psychiatry.. i to koniecznie..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top