90. Camrensex.

No i się doczekaliście 😂

******

Lauren POV

Byłyśmy z Camilą na spacerze po okolicy. Bez skrępowania trzymałyśmy się za ręce. Nie obchodzi mnie czy zobaczy to jakiś paparazzi. W końcu chce pokazać kogo naprawdę kocham.

- Camz?

- Tak? - spojrzała się na mnie z uwagą.

- Mówiłaś, że twoich rodziców nie ma w domu... do której? - uniosłam brwi patrząc się w jej oczy.

- Mama mówiła, że mogą wrócić nawet ranem, bo jest bardzo dużo jakiś tam zamówień - wzruszyła ramionami i spojrzała przed siebie. Przygryzłam lekko warge z uśmiechem.

- Może pójdziemy do Ciebie? Bolą mnie już nogi od tego spaceru i napiłabym się herbaty - westchnęłam

- Pewnie. Też już mnie zaczynają boleć - zaśmiała się a ja z nią. Poszłyśmy do jej domu a zajęło nam to kilka minut.

- Co chcesz do picia? - poszła do kuchni a ja podążyłam za nią

- Jak mówiłam wcześniej, poproszę herbatę - uśmiechnęłam się do niej a ona to odwzajemniła i wstawiła wodę natomiast ja usiadłam na krześle i spojrzałam na jej tyłek w legginsach. O cholera...

- Lauren oczy wyżej - zaśmiała się. Uniosłam wzrok by spojrzeć na jej oczy i się uśmiechnęłam

- Nic nie robię - mruknęłam

- Tylko wypalasz wzrokiem dziurę w mojej dupci - uniosła brew a ja przewróciłam oczami

- Może

- Kłamca - odpowiedziała. Nic już nie się nie odezwałam. Kiedy Camila zrobiła nam herbaty poszłyśmy do jej pokoju. Zamknęłam drzwi za sobą i położyłam się na łóżko a dziewczyna obok mnie.

Spojrzałam na znajome lustro przypominając sobie nasz cyberseks. Uśmiechnęłam się na samą myśl.

- Camz... pamiętasz? - wskazałam palcem na niego patrząc na nią. Zarumieniła się.

- Tak...

- To było niesamowite - objęłam ją a ona wtuliła twarz w zagłębienie mojej szyi.

- Bardzo... - wymruczała w nią a mnie przeszły przyjemne ciarki.

- Camz...?

- Hmm? - wtuliła się we mnie. Przeniosłam dłonie na jej biodra lekko je ściskając.

- Bo... My jeszcze nie uprawiałyśmy seksu prawda? - zapytałam i przybiłam sobie mentalną piątkę, krzesłem, w twarz.

- Nie... znaczy jeśli ci chodzi o cyberseksik to tak... - zaczęła

- Nie. Nie o taki mi chodziło - mruknęłam i zsunęłam dłonie na jej kubański tyłek a potem ścisnęłam pośladki.

- Lo... Czy Ty... - zamruczała mi wciąż wtulona we mnie.

- Chce to zrobić Camz... Czy Ty też chcesz?

Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała mi w oczy a po chwili się uśmiechnęła lekko.

- Tak. Zróbmy to.

I tak oto gdy otrzymałam zgodę pocałowałam ją namiętnie w usta otrzymując jęk z jej strony. Cholera, że jutro muszę jechać...

Całowałyśmy się przez chwilę a potem zdjęłam z niej koszulkę, ona uczyniła to samo z moją i dwie leżały na podłodze. Uśmiechnęłam się widząc jej uśmiech i przerzuciłam ją pod siebie. Zaczęłam całować jej szyję i szłam pocałunkami przez piersi aż do lekko umieśnionego brzuszka.

- Lo... Nie przestawaj... - mruknęła.

Nie minęło parę minut a my byłyśmy całkiem nago. Kiedy nachylałam się nad nią wydawałoby się, że lubi gdy dominuję lecz jej ruch gdy mnie odepchnęła i usiadła okrakiem zasypując pocałunkami, całkowicie mnie zaskoczył, w tym pozytywnym sensie oczywiście.

- Camz... - jęknęłam kiedy poczułam jak palcem drażni moją łechtaczkę a nie chce we mnie wejść.

- Tak kochanie? - zapytała nachylając się nad moim uchem.

- Wejdź.. we mnie tym paluszkiem... - zamruczałam spragniona i kiedy chciałam coś jeszcze dodać poczułam jej palca we mnie na co jęknęłam głośniej jej imię. Zaczęła nim poruszać a ja pod nią pojękiwałam wijąc się z przyjemności. Dodała po chwili drugiego przyspieszając swoje ruchy.

- Dojdź dla mnie... Lauren... - szepnęła mi do ucha i przygryzła lekko jego płatek.

- Jestem... blisko Camz... - szybko oddychałam. Niedługo potem moje ścianki się zacisnęły na jej palcach. Znowu wyjęczałam jej imię a ona się szeroko uśmiechnęła zadowolona ze swojej pracy. Wyjęła ze mnie swoje palce i je oblizała.

- o kurwa... - szepnęłam widząc to. Kurwa mać kocham ten widok.

- Też Cię kocham Lauren - uśmiechnęła się i mnie pocałowała co odwzajemniłam.

- Teraz moja kolej - wychrypiałam i podniosłam się znowu łącząc nasze wargi w pocałunku a chwilę później Camila leżała pode mną jęcząc moje imię i pragnąc więcej dotyku z mojej strony.

Tak bardzo ją kocham. Boję się ją stracić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top